Tam, gdzie morderców nazywa się bohaterami. Prawdziwa twarz Pakistanu

Jaki naprawdę jest Pakistan? Weź do ręki miejscową gazetę, a zobaczysz zdjęcie Hiny Rabbani Khar, 34-letniej minister spraw zagranicznych, ubranej w jedwabny strój salwar kamiz, w designerskich okularach przeciwsłonecznych i z nieprzyzwoicie drogą torebką przy boku. Poniżej znajdziesz fotografię nastolatki w wysłużonym czadorze, plączącej nad ruinami kolejnej państwowej szkoły wysadzonej przez talibów. To dwa różne światy, które współistnieją w jednym kraju.

Mój przyjaciel nazwał kiedyś Pakistan „Surrealistanem” – ziemią zaskakujących sprzeczności. Z jednej strony hojność i ciepło zwykłych Pakistańczyków, z drugiej rosnąca przez ataki ekstremistów i sekciarstwo brutalizacja życia społecznego. Są popularne tygodnie mody, obywające się regularnie w dużych miastach, z modelkami paradującymi po wybiegu w wydekoltowanych sukienkach i jest samozwańcza policja „Halal”, która zmusza kobiety do zakrywania głów i noszenia skromnych ubrań w miejscach publicznych. Niedawno przeprowadzałam wywiad z kobietą prowadzącą organizację charytatywną, która pomaga ofiarom powodzi. Na tej samej ulicy jest medresa (teologiczna szkoła muzułmańska – red.) masowo produkująca potencjalnych samobójców opluwających inne sekty religijne i gotowych choćby dziś zginąć w atakach bombowych.

Islamabad: koedukacja, kawa i zbrodnia

W Islamabadzie, gdzie mieszkam teraz, kwitnie kultura kafejek i prawie codziennie najmodniejszy ostatnio zakątek, Kohsar Market, zapełnia się parami, które palą fajkę i sączą importowana kawę. To tu, z boku placu, tuż za drzewem, został zastrzelony przez swojego ochroniarza nazbyt szczery gubernator Salman Taseer, który pomógł chrześcijance oskarżonej o bluźnierstwo.

Niedaleko, zaraz za ekskluzywnymi domami ze szklanymi drzwiami wychodzącymi na zielone trawniki, mieści się nielegalny chrześcijański slums, gdzie warunki sanitarne są ciężkie, a śmiertelność wśród niemowląt bardzo wysoka. Obok ciągnie się rów ze ściekami. Kiedy pada, zamienia się w rwący potok i często wylewa.

Kraj, gdzie morderców nazywa się bohaterami

Kiedyś jeden major oznajmił mi, że talibscy „nieodpłatni żołnierze” podejmą walkę o kraj, kiedy zostaną wezwani. Obecnie z wewnętrznych ustaleń armii wynika, że są oni większym zagrożeniem dla kraju niż potencjalna wojna z Indiami. Kiedy wojskowy establishment przestanie popierać dżihad jako właściwą politykę i podejmie zdecydowane kroki przeciwko ekstremistom, talibska zmora zostanie wypleniona z Pakistanu. Do tej pory jednak Hina Rabbani Khar będzie tylko dziewczyną z plakatu, delikatną twarzą twardego państwa, gdzie wysadza się szkoły, a morderców nazywa bohaterami.

Więcej na: www.gazeta.pl

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign