Dialog z Hezbollahem to dialog z terrorystami

Zapowiedź rządu brytyjskiego o otwarciu dialogu z „politycznym skrzydłem Hezbollahu” jest niepokojąca. W oświadczeniu skierowanym do komisji parlamentranej Bill Rammell, brytyjski minister spraw zagranicznych ds. Bliskiego Wschodu, uzasadniał swoją decyzję  tym, że według jego ministerstwa będzie to sprzyjało pozytywniejszemu rozwojowi w samym Libanie.

Demonstracja Hezbollahu w Wielkiej BrytaniiNiniejsza deklaracja uwidacznia w dalszym ciągu brak właściwego zrozumienia struktury tej wspieranej przez Iran organizacji terrorystycznej. Co gorsze, rozróżnienie na polityczne i militarne skrzydło grupy (jeśli idzie o podejmowanie decyzji) może być pokierowanie chęcią stworzenia nieistniejących faktów, podyktowane czysto politycznymi i dyplomatycznymi pobudkami. Czyżby politycy usiłujący nam sprzedać ten fałszywy wizerunek Hezbollahu robiliby to tylko po to, aby przysiąść się do rozmów, jakie toczą się między reżimami Iranu i Syrii i podłuchać conieco?

Bardzo możliwe. Ale o wiele sensowniej byłoby poinformować opinię publiczną o tym, że rząd chce dialogu z oraganizacjami terrorystycznymi z powodu bezpieczeństwa narodowego, a niżeli twierdząc, że prowadzi rozmowy z politycznym skrzydłem ugrupowania. Osiem lat po wydarzeniach 9/11 i fali następujących po nich podobnych incydentach na całym świecie, obywatele dysponują o wiele pełniejszą informacją na temt organizacji dżihadu niż miało to miejsce w latach dziewięćdziesiątych. Oficjele zarówno brytyjscy, jak i amerykańscy powinni sobie zdawać sprawę z tego, że znaczna część opinii publicznej nie da się łatwo nabrać na tak pokrętną logikę.

Hezbollah został utworzony przez strażników irańskiej rewolucji islamskiej (pasadaran) w 1981. Jego militarna organizacja odpowiedzialna za akty terroru jest częścią ciała doradczego (Consultative Council), będącego jednocześnie najwyższym dowództwem Hezbollahu na równi z prawodawcami organizacji, klerykami fatwy, dyrektorami finansowymi i agentami politycznymi. To „politbiuro” Hezbollahu nadzorujące militarne, polityczne, doktrynalne i związane z bezpieczeństwem działania całego aparatu pozbawione jest jakiejkolwiek struktury.

Co więcej, na czele rady dżihadu, deprtamentu wojny Hezbollahu, który wydaje rozkazy do działań terrorystycznych, stoi sekretarz generalny Hassan Nasrallah wraz z innymi „liderami politycznymi” organizacji: Hashem Safi al Din, Hussein al Khalil, Abbas Ruhani, IbrahimAqil, Faud Shukr, Nabil Kauq i innymi.

Hezbollah to nie IRA, która miała wyraźną strukturę podziału na skrzydło polityczne i militarne. Co więcej, Liban to nie Irlandia Północna. Jeśli idzie o obywateli Królestwa to i owszem są oni skłonni pójść tym pokrętnym torem myślenia polityków, którzy dokonują takich porównań, ale nie na długo. Brak podziału na skrzydło polityczne i militarne jest dobrze odnotowane w źródłach dostępnych opinii publicznej. Każdy twierdzenie, że tak nie jest będzie po prostu wykpione.

Jeśli rząd brytyjski w dalszym ciągu będzie upierał się przy takim podziale, nie będzie w stanie odpowiedzieć na najbardziej podstawowe pytania. Pan Nasrallah, Sekretarz Generalny Hezbollahu i nieodłączny partner każdego dialogu, jest jednocześnie najważniejszym przywódcą politycznym organizacji i głównodowodzącym Hezbollahu. Jak w takim razie spotkanie z panem Nasrallahem można nazwać politycznymi kiedy jest on głównodowodzącym milicji i jej apartu bezpieczeństwa? Czy dyplomaci spotkają się z nim pomiędzy 9 a a11 rano kiedy sprawuje urząd sekretarza genralnego, a unikać go będą w pozostałych godzinach kiedy będzie nosił na głowie czapkę mundurową? To po prostu nie ma sensu.

Jeśli rząd brytyjski chce wikłać się w rozmowy z ugrupowaniami terrorystycznymi, niech się do tego przyzna i niech nie ukrywa faktu, że chce pracować z politycznym skrzydłem Hezbollahu.

Hezbollah pozostanie tym, czym jest, czyli organizacją terrorystyczną oddaną ideałom dżihadu skierowanego przeciwko Zachodowi. Chcąc być szczerym należałoby raczej przekonać opinię publiczną do tego, że nadszedł czas rozmów z Hezbollahem, Iranem czy Syrią, a być może nawet z samym Hamasem. Bardziej produktywne byłoby przyznanie się do tego, że demokracje liberale nie są w stanie podjąć konfrontacji z dżihadystami niż zamiast tego starać się postępować wbrew oczywistym faktom.

Nawet jeśli rząd brytyjski wybierze konfrontację z Hezbollahem nie powinien stwarzać pozorów, że istnieją dwa rodzaje Hezbollahu, tak jak istnieją dwa ugrupowania IRA.

Dr Walid Phares,

Dr Walid Phares, jest autorem takich pozycji jak „Future Jihad: Terrorist Strategies against America”,”The war of Ideas: Jihadism against democracy” i w końcu mającej się niebawem ukazać “The Confrontation” oraz  kierownikiem projektu the Future Terrorism Project at the Foundation for Defense of Democracies.

Tłum. XC

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign
Avatar photo

Piotr S. Ślusarczyk

Doktorant UKSW, badacz islamu politycznego, doktor polonistyki UW; współprowadzący portal Euroislam.pl; dziennikarz telewizyjny i radiowy.

Inne artykuły autora:

Austria: promocja salafizmu na wiedeńskiej uczelni

Islamski radykalizm we Francji ma się dobrze

Wojna Izraela z Hamasem: błędy, groźby i antyizraelskie nastroje