Skazani terroryści bezkarnie radykalizują innych muzułmańskich więźniów, twierdzi Jonathan Hall, doradca rządu brytyjskiego do spraw ustawodawstwa antyterrorystycznego i są stałym zagrożeniem dla strażników więziennych.
Hall zamierza sporządzić raport w sprawie radykalizacji w więzieniach, ponieważ jest zaniepokojony nieskutecznością dotychczasowych rozwiązań. „Więzienia – powiedział w rozmowie z dziennikarzem 'Timesa’ – często sprzyjają terroryzmowi zamiast go ograniczać”.
W więzieniu zradykalizował się m.in. Khairi Saadallah, skazany w zeszłym roku na dożywocie zamordowanie trzech osób, a którego zradykalizował kaznodzieja w czasie odsiadywania poprzedniego wyroku. Saadallah, odsiadując wyrok za przygotowania do zamordowania żołnierza, ciężko poranił strażnika w więzieniu o maksymalnym rygorze. „Ataki na personel więzienny zdarzają się nieustannie” – mówi Hall.
Radykalizacja w więzieniach nie jest nowym zjawiskiem. Pięć lat temu utworzono specjalne zakłady karne dla osób radykalizujących innych skazanych, cztery lata temu powstał stuosobowy zespół, szkolący personel więzienny w sprawie zapobiegania temu zjawisku, a trzy lata temu komisja Izby Gmin nadzorująca ministerstwo sprawiedliwości proponowała, żeby część osób skazanych za przestępstwa terrorystyczne wypuścić z więzienia i poddać aresztowi domowemu, bo w więzieniu grozi im dalsza radykalizacja.
Efektem tych działań było przeszkolenie ponad 29 tysięcy strażników więziennych w rozpoznawaniu sygnałów radykalizacji więźniów, oddzielenie więźniów radykalizujących innych i zwiększenie liczby personelu antyterrorystycznego w więzieniach. Skończono też automatyczne skracanie kar skazanym za terroryzm.
Wszystkie te posunięcia, jak twierdzi Hall, są niewystarczające. Dla doradcy rządu brytyjskiego najbardziej niepokojące jest, że skazani za terroryzm nie są w więzieniach pariasami, tak jak pedofile, lecz przeciwnie, mają natychmiast wysoki status wśród innych więźniów. Według niego ci, którzy radykalizują innych, powinni być sądzeni za zachęcanie do terrroryzmu.