W ukazującym się w Bawarii ewangelickim tygodniku „Sonntagsblatt” znaleźliśmy ciekawe, mamy nadzieję, dla czytelników Euroislamu, fragmenty na temat poglądów Marcina Lutra na islam.
W XVI i XVII wieku agresywny islam zagrażał Zachodowi. Turcy dwukrotnie oblegali Wiedeń, a oblężenie z 1529 roku skłoniło Lutra do głębszego przestudiowania założeń tej wojowniczej religii.
Wiosną 1542 roku, po długich staraniach, udało się mu dotrzeć do tekstu łacińskiego przekładu Koranu. Czytał go z wielkim zainteresowaniem, utwierdzając się w swoim negatywnym nastawieniu do islamu. Był przekonany, że ta księga sama siebie ośmiesza i samej sobie przeczy. Z tego powodu napisał wstęp do Biblii wydanej przez Theodora Bibliandera z Bazylei, nawołując w nim do dokładnej lektury Koranu i porównywania go z Pismem Świętym.
Według Lutra Turcja (islam) i papież zbliżali się do siebie coraz bardziej jako dwaj najwięksi wrogowie chrześcijaństwa: Turcja jako nieokrzesany, zewnętrzny wróg, który zwalcza wiarę mieczem, a papież jako wróg wewnętrzny, duchowy. Przy tym nie Turek miał być prawdziwym Antychrystem, lecz papież, który przypisywał sobie nadmierną władzę. Tureckie zagrożenie było dla Lutra jak Apokalipsa, koniec świata. Z politycznego punktu widzenia uważał on islam za totalitarny reżim, który śmiertelnie zagraża pokojowi, wolności, prawu i religii Zachodu.
Islam od początku był religią wojowniczą, która przez arabskie podboje rozprzestrzeniała się nie tylko na wschód (Persja, Indie), ale również na zachód, do Europy. Ataki tureckie na terenie Europy odznaczały się wielką brutalnością, zagrożenie było więc poważne. Luter uważał, że najazdy Turków są karą boską za grzechy ludzi. W swoich teologicznych wypowiedziach mówił o sprzecznościach islamu, o wrogości Mahometa wobec Chrystusa i o wierze w Chrystusa. Ostrzegał przed pochopnym wychwalaniem muzułmańskiej tolerancji: Turcy głoszą oficjalnie, że każdy może wierzyć w co chce, ale z drugiej strony nie pozwalają chrześcijanom na publiczne zgromadzenia, otwarte wyznawanie wiary i krytykowanie Mahometa. Dodawał przy tym, że wielu chrześcijanom imponuje surowe religijne życie muzułmanów.
Czy Luter może pomóc nam dziś w zrozumieniu islamu? Lektura jego pism jest bardzo otrzeźwiająca. Ich ton jest ostry, polemiczny. Nie miałby on dziś zrozumienia dla naszych starań o dialog i porozumienie. Jego zamiarem nie była bowiem próba znalezienia pomostu, lecz uświadomienie zagrożenia i obrona przed nim. W tym celu wskazywał na wyraźne sprzeczności między islamem a chrześcijaństwem, dowodząc, że te dwie religie absolutnie się nie zgadzają.
Mahomet zaprzeczał śmierci Chrystusa na krzyżu i odrzucał dogmat, że jest on synem Boga i że wybawił nas dzięki swej śmierci przez ukrzyżowanie. Ewangelie uważał za niegodne zaufania, a całą Biblię – za sfałszowaną przez chrześcijan. Chciał ją wydać na nowo ze swoim własnym posłaniem.
Wszystkie sprzeczności między islamem a chrześcijaństwem mają swoje źródło właśnie w tym okresie, gdy Mahomet około 600 lat po Chrystusie chciał dać początek „lepszej religii”. Jego postchrześcijańska religia stała się antychrześcijańską, wypaczającą i kwestionującą wartości swej poprzedniczki. Luter widział więc w islamie przede wszystkim odejście od Chrystusa, jego obrazę.
Jak wygląda sytuacja dzisiaj? Chrześcijanie żyjący w krajach muzułmańskich mają ograniczone prawa, napotykają na wiele trudności. Status dhimmi (arabska nazwa mieszkańców krajów muzułmańskich, którzy nie wyznają islamu – red.) nie oznacza w żadnym wypadku równouprawnienia religijnego ani wolności religijnej. Dhimmi są w istocie obywatelami drugiej kategorii. Chrześcijaństwo w niektórych krajach muzułmańskich, takich jak Arabia Saudyjska, jest religią zakazaną, tak samo jak zabronione są tam misje katolickie i otwarte demonstrowanie wiary chrześcijańskiej. Prześladowania chrześcijan, niszczenie kościołów, ataki i nieposzanowanie prawa własności, a nawet zabójstwa, są coraz częstsze (w ostatnim okresie zdarzało się to w Indonezji, Pakistanie i Iraku). W kilku częściowo muzułmańskich krajach od lat toczą się wojny domowe, w których tysiące, a nawet miliony osób straciły życie z powodu wyznania. Jak przyznaje profesor Uniwersytetu w Getyndze Bassam Tibi, muzułmański terroryzm ma silną podstawę w islamie.
Nie możemy zamykać bowiem oczu na fakt, że religia ta uzurpuje sobie prawo do panowania na świecie: chce przekształcić cały świat w Dar al Islam („Dom islamu”). Dotyczy to głównie Europy, która uważana jest za szczególnie obiecujący teren, gdyż żyje tu już bardzo duża liczba muzułmanów, według których chrześcijaństwo jest w rozpadzie. Przykłądem mogą być chociażby Niemcy – kraj ten nie ma żadnej gwarancji, że w przyszłości pozostanie w większości chrześcijański. (db)
Hanns Leiner
Oprac. Ewa Sobieszuk na podstawie http://www.sonntagsblatt-bayern.de