Analiza

Zamach w Würzburgu: problemy psychiczne, polityka azylowa i integracja

Zamach w Würzburgu. (zdj. Twitter)
Zamach w Würzburgu. (zdj. Twitter)

Atak Somalijczyka, który wraz z innymi imigrantami przybył w 2015 roku do Niemiec wywołał dyskusję w mediach i wśród ekspertów. Padły pytania o politykę azylową, o problemy psychiczne i „miasta otwarte na imigrantów”.

Nożem, który otrzymał w domu towarowym, islamski fundamentalista Abdirahman Jibril A. w ubiegłą sobotę w Würzburgu zabił trzy kobiety i ranił inne. Sposób działania i jego prostota były dokładnie takie same jak pół roku temu w szwajcarskim mieście Lugano, gdzie zwolenniczka ISIS raniła dwie kobiety nożem wziętym z działu kuchennego domu handlowego Manor.

Słabi psychicznie jako broń terrorystów

Dwójka ekspertów od terroryzmu, Dr Daniela Pisoiu z Austriackiego Instytutu Spraw Międzynarodowych i dr Kacper Rękawek, współpracujący z Counter Extremist Project, zwróciła uwagę na informację o stanie psychicznym sprawcy. Wbrew skrajnym poglądom eksperci nie twierdzą, że doniesienia o problemach psychicznych to próba tuszowania związków z islamistycznym terroryzmem, ani też nie uważają, że to unieważnia incydent jako zamach terrorystyczny.

„Würzburg nie jest zaskoczeniem”, pisze na Twitterze Pisoiu i cytuje dane oparte na badaniach prowadzonych wspólnie z Rękawkiem. W przypadku 1/4 ataków ISIS nożem i przy połowie ataków, gdzie przynależność sprawcy była trudna do ustalenia, mieliśmy do czynienia z problemami psychicznymi.

https://twitter.com/DPisoiu/status/1409509406983733249

Nie każda choroba wyklucza terrorystyczną motywację

Kwestię, czy w przypadku problemów psychicznych mamy dalej problem z islamistycznym terroryzmem, rozważa też profesor neuropsychologii Wolfgang Meins. Podpierając się przykładem zamachowca z Hanau w ubiegłym roku, którego zbrodnię określono jako atak skrajnej prawicy na imigrantów, wyjaśnia, że w tym przypadku sprawca miał poważną, przewlekłą schizofrenię paranoidalną i gdyby przeżył zostałby uniewinniony i umieszczony w specjalistycznym zakładzie psychiatrycznym. Mimo to pojawiły się porównania do Würzburga w mediach, chociaż nie wiadomo czy w przypadku Somalijczyka jego ekstremizm rozwinął się przed problemami psychicznymi, czy tak jak w przypadku Hanau, jest ich skutkiem.

Meins zwraca jednak uwagę na inny problem, że wśród muzułmanów pochodzących z anachronicznych społeczeństw w przypadku wystąpienia schizofrenii częściej dochodzi do religijnych urojeń, takich jak prowadzenie dżihadu, niż w przypadku członków społeczeństw wysoce zsekularyzowanych. Podobnie było po zjednoczeniu Niemiec –  urojenia religijne wschodnich Berlińczyków były rzadsze niż zachodnich, ze względu na wyższy stopień ateizacji.

„Problemu terroru nie da się rozładować przede wszystkim lub zasadniczo psychiatrycznie”, pisze Meins w Achgut. „Ten, kto pozawala każdemu przyjechać tutaj i prawie każdemu pozostać (…) akceptuje w ten sposób narażanie własnej ludności”, podsumowuje wypowiedź.

Zacieśnić politykę azylową

To podejście popiera badacz radykalizmu profesor Ruud Koopmans z Uniwersytetu Humboldta w Berlinie, który zadał pytanie o udokumentowaną nadreprezentację w poważnych przestępstwach kryminalnych i seksualnych sprawców, którzy przybyli do Niemiec w latach 2015/16. O przyczynę takiego stanu rzeczy obwinia błędy w polityce azylowej i odsyła do artykułu z początku 2020 roku, w którym przedstawia propozycje stworzenia bezpieczniejszej.

Po pierwsze, zdaniem Koopmansa, azyl powinien być udzielany ludziom, którzy uciekają przed prześladowaniami bezpośrednio na teren Unii Europejskie, tak jak ma to miejsce w przypadku prześladowanych przez turecki czy białoruski rząd. Także ludzie, którzy docierają do UE bezpośrednio samolotami, mogą wnioskować o azyl. Ci, którzy po drodze mają inne państwa, gdzie mogą otrzymać schronienie, powinni być wyjęci spod tego prawa.

Po drugie, należy finansowo wspierać te kraje, gdzie schronienie znaleźli uchodźcy, a jednocześnie, przy założeniu szczelnego zamknięcia granic, zgadzać się co roku na pewien kontyngent uchodźców do relokacji na podstawie dobrowolnych decyzji państw przyjmujących.

Ostatnim komponentem takiej polityki byłoby zawracanie wszystkich tych, którzy na własną rękę próbują się dostać do UE, do czego wymagane jest podpisanie umów z krajami sąsiednimi o readmisji. Warunkiem przyjmowania kontyngentów i wsparcia finansowego musi być zgoda na readmisję. Koopmans proponuje tu model kanadyjski, w którym ze względu na położenie geograficzne kraju, przyjmuje się azylantów tylko w ramach kontyngentów.

Bezpieczne miasta dla azylantów, a dla mieszkańców?

Tymczasem burmistrz Würzburga Christian Schuchardt działa w przeciwnym kierunku. Uczynił on miasto „bezpiecznym schronieniem dla imigrantów” i wiele razy wyrażał gotowość miasta, kierowaną także do kanclerz Angeli Merkel, by przyjąć więcej osób z relokacji, podpierając to doświadczeniem w kwestii integracji. W 2019 roku napisał też list do ministra spraw wewnętrznych  Włoch Matteo Salviniego domagając się zaprzestania kryminalizacji pomocy udzielanej na morzu oraz deklarując przyjmowanie przez miasto ratowanych imigrantów. Podpisał także deklarację 33 miast, które domagają się bezpośredniego przyjmowania uchodźców przez miasta i obowiązkowego mechanizmu dzielenia się uchodźcami w ramach Unii Europejskiej

Atak w Würzburgu to drugi atak w tym mieście. W 2016 roku 17-letni Pakistańczyk Riaz Khan Ahmadzai na stacji podmiejskiej ranił pięć osób przy użyciu noża i siekiery. Do Niemiec dotarł jako uchodźca, nieletni bez opieki. Przed zamachem wyraził lojalność wobec Państwa Islamskiego. W wywiadzie do gazety Augsburger-Allgemeine udzielonym po zamachu w ubiegłym tygodniu burmistrz Schuchardt stwierdził natomiast, że „najgorsze rzeczy przychodzą zupełnie niespodziewanie”.

Burmistrz uderza też w znane po zamachach tony, by nie stygmatyzować wszystkich imigrantów, unikać odpowiedzialności zbiorowej, czy rasizmu. Czy słowa te są potrzebne, skoro bohaterem miasta stał się szukający azylu irański Kurd Chia Rabiei, który powstrzymał atak?

Integracja napotyka problemy

Dzisiaj z gotowością miasta i służb do integracji nie zgadza się minister spraw wewnętrznych Horst Seehofer. „Jeżeli młody człowiek mieszka w schronisku dla bezdomnych przez sześć lat, bez nikogo, kto dba o niego i się troszczy, to nie mogę być usatysfakcjonowany naszą polityką”, mówi minister. Nie chce straszyć ludzi, ale nie zamierza też bagatelizować problemu islamizmu.

Na jaw wychodzą także inne wątki, które mogły przeszkodzić w integracji i spowodować radykalizację, ale też i agresję sprawcy. Abdirahman Jibril A. spędził pierwszych pięć lat w Saksonii, gdzie w mieście Chemnitz w 2018 roku został zaatakowany przez bojówki skrajnej prawicy, a jego kolega Afgańczyk został dotkliwie pobity. Miało to miejsce po zamordowaniu nożem 35-letniego Niemca. O czyn podejrzewano troje osób poszukujących azylu. Jednak w 2015 roku, kilka miesięcy po jego przybyciu do Niemiec, prokuratura prowadziła śledztwo przeciwko Somalijczykowi w sprawie poważnych uszkodzeń ciała; sprawę jednak umorzono w 2017 roku.

Warto zrozumieć przyczyny i proces radykalizacji, w którym doświadczana lub domniemana niesprawiedliwość jest elementem. Nie może to jednak służyć budowaniu  stronniczej narracji jaką mogliśmy przeczytać ostatnio w oświadczeniu Europolu, że agresja skrajnej prawicy opiera się na nienawiści, a na scenie islamistycznej znajdujemy powody jak psychiczne problemy, pandemię, czy karykatury Mahometa. Przecież wszyscy doświadczamy jakichś problemów życiowych, inni imigranci też czują się obco i nie przekłada się to na zamachy.

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign
Avatar photo

Jan Wójcik

Założyciel portalu euroislam.pl, członek zarządu Fundacji Instytut Spraw Europejskich, koordynator międzynarodowej inicjatywy przeciwko członkostwu Turcji w UE. Autor artykułów i publikacji naukowych na temat islamizmu, terroryzmu i stosunków międzynarodowych, komentator wydarzeń w mediach.

Inne artykuły autora:

Jak Donald Tusk debatę o imigracji zakończył

Kolejny meczet w Warszawie. Kto go buduje?

Torysi boją się oskarżeń o islamofobię