Robert Spencer
Samobójczy aspekt wszechogarniającej tendencji zachodnich elit do tworzenia polityki na bazie mrzonek można było zobaczyć w pełnej klasie w zeszłym tygodniu.
USA oraz Unia Europejska ogłosiły oto, że otwierają formalne kontakty z Bractwem Muzułmańskim. Jest to ugrupowanie, które – jak samo o sobie mówi – dąży do „wyeliminowania i zniszczenia cywilizacji zachodniej od wewnątrz oraz sabotowania jej żałosnej siedziby.”
„Wierzymy, że, biorąc poprawkę na zmieniający się krajobraz polityczny Egiptu” – powiedziała Sekretarz Stanu Hillary Clinton – „jest w najlepszym interesie Stanów Zjednoczonych zaangażowanie się w kontakty ze wszystkimi partiami, które są zwolennikami pokoju i podejścia bez przemocy oraz starają się jednocześnie o prezydenturę i miejsca w parlamencie. Zapraszamy więc do dialogu tych członków Bractwa Muzułmańskiego, którzy chcą z nami rozmawiać”.
„Zwolennicy pokoju i podejścia bez przemocy”- to jest dla Ameryki i Europy podstawa do uprawomocnienia Bractwa Muzułmańskiego. Wkrótce po wygłoszeniu oświadczenia przez gabinet Obamy, podobne zostało zadeklarowane przez Unię Europejską. Michael Mann, rzecznik szefowej polityki zagranicznej UE Catherine Ashton, wyjaśnił: „Zawsze jesteśmy otwarci na rozmowę z kimś, kto jest zainteresowany demokracją.”
Clinton i Ashton dołączyły tym samym do długiej listy polityków zachodnich, którzy mylą demokrację z czynnym prawem wyborczym, oraz traktują to, że Bractwo Muzułmańskie nie popełnia aktów terroryzmu w Egipcie jako sygnał, iż dzieli ono te same zachodnie wartości, ignorując oczywisty fakt, że Bractwo Muzułmańskie oddane jest ideałom, jakim wszystkie wolne społeczeństwa powinny się sprzeciwiać.
Bractwo, w przeciwieństwie do śmiesznej opinii szefa „wywiadu” Jamesa Clappera, że jest ono „w dużej mierze świeckie”, oddane jest idei ustanowienia muzułmańskiego państwa w Egipcie oraz wprowadzenia w życie islamskiego prawa, które nie zostawia miejsca na zasady demokratyczne, stosuje przemoc wobec dysydentów i niewierzących oraz depcze prawa mniejszości i kobiet.
Obama oraz UE powinny wziąć to wszystko pod uwagę – chociaż znając ich twarde antyizraelskie stanowisko jest mniej prawdopodobnym, że przejmą się zatwardziałym antysemityzmem tego ruchu. Nie tylko bowiem dżihadystyczna grupa terrorystyczna Hamas stylizuje się palestyński odłam Bractwa Muzułmańskiego, ale niedawno przywódca egipskiego BM Mohhamed Badie powiedział: „Allah przestrzegał nas przed sztuczkami Żydów i ich roli jako podżegaczy wojennych… Pracują ciężko, by rozsiewać zepsucie na ziemi. A Allah nie kocha tych, którzy sieją zepsucie.”
Duchowy ojciec Bractwa, znany na całym świecie szejk Yusuf al-Qaradawi, wrócił niedawno do Kairu, gdzie ogromne, rozentuzjazmowane tłumy witały go po 50-letnim wygnaniu z kraju. Natomiast w styczniu 2009, podczas piątkowego kazania transmitowanego przez Al Jazeerę, modlił się, żeby Allah zabił Żydów: „O Allahu, zabierz tą zbieraninę ciemiężców – Żydów i Syjonistów. O Allahu, nie oszczędź ani jednego z nich. O Allahu, policz ich i zabij, aż do ostatniego”. Powiedział również: „Przez całą historię, Allah nasyłał na nich [Żydów] ludzi, którzy karali ich za ich zepsucie. Ostatnia kara wymierzona została przez Hitlera.”
Co do Ameryki, memorandum Bractwa ma tyle do powiedzenia: Bractwo Muzułmańskie „musi zrozumieć, że jego praca w Ameryce jest rodzajem wielkiego dżihadu polegającego na eliminacji i zniszczeniu cywilizacji zachodniej od wewnątrz oraz 'sabotowaniu’ jej żałosnego ośrodka ich rękoma oraz rękoma wierzących tak, aby została ona wyeliminowana, a religia Allaha mogła zwyciężyć nad wszystkimi innymi religiami.” Tak napisał działacz Bractwa Mohammed Akram w dokumencie „Memorandum objaśniające ogólne cele strategiczne grupy w Ameryce Północnej”.
Kilka tygodni temu Kamal al-Helbawy, były rzecznik Bractwa Muzułańskiego na Zachodzie, zadeklarował: „Nasze myślnie związane jest z wielkim Allahem. Jesteśmy związani z islamem. Globalne państwo muzułmańskie jest naszym ideałem. Jak kraje takie jak Bahrajn czy Katar będą się bronić? Dlaczego nie mielibyśmy mieć państwa nazwanego 'Stany Zjednoczone Islamu’?”.
Biorąc to wszystko pod uwagę, tylko stratosferycznie wysoki poziom oderwania od rzeczywistości może prowadzić do myślenia, że Bractwo jest zainteresowane demokracją – poza takim wyjątkiem, gdy będzie ona służyć jako środek do celu – a tym celem jest radykalne przeciwstawienie się wolnościom, jakimi cieszy się świat Zachodu.
Stanowisko wobec Bractwa Muzułmańskiego, formułowane obecnie przez Stany Zjednoczone i Unię Europejską, naraża wszystkich wolnych ludzi na niebezpieczeństwo. Zachód robi umizgi do własnej destrukcji.(pj)
Tłumaczenie Veronica Franco, na podst. Human Eventshttp://www.humanevents.com/article.php?id=44789