Za sprawą zleconych przez rząd dochodzeń w kwestii tzw. „azjatyckich gangów gwałcicieli”* powraca dyskusja na temat odpowiedzialności policji, tym razem w Telford.
Trzyletnie dochodzenie, którego wyniki opublikowano w tym tygodniu, stwierdza, że w brytyjskim mieście Telford policja nie podejmowała śledztwa w tych sprawach obawiając się oskarżeń o rasizm i naruszanie politycznej poprawności.
Przez ponad 30 lat ponad 1000 dziewcząt doświadczyło gwałtów i przymuszania do prostytucji przez gangi składające się głównie z osób pochodzących z Pakistanu. Jest jednak gorzej, dyskusja, która rozgorzała w Wielkiej Brytanii wskazuje na to, że problem dalej może trwać.
Gangi za cel obierały dziewczęta we wczesnym wieku nastoletnim, białe, pochodzące przeważnie z klasy pracującej, i stosowały metodę na „kochanka”. Szukano dziewczynek, które były podatne na manipulację na przykłąd szukające uwagi czy nie posiadające wielu przyjaciół; zdobywano ich zaufanie podwożąc, kupując papierosy, alkohol. Dzieci były później gwałcone, akty te były filmowane, a część dziewcząt była szantażowana i zmuszana do prostytucji.
Duży udział w procederze miał przemysł taksówkowy zdominowany przez imigrantów z Azji Południowo-Wschodniej, do czego przyczyniło się, jak podkreśla raport, zniesienie obowiązku licencji w 2006 roku. Tu także rolę odgrywała „poprawność polityczna”. Do molestowania i gwałtów dochodziło w taksówkach, ale stworzono też „dom gwałtów”, gdzie przywożono ofiary, które wcześnie omamili „kochankowie”.
Bary z jedzeniem też były niebezpiecznymi miejscami, gdyż dziewczęta, które otrzymywały weekendowe prace, wciągane były do pokojów nad lokalem i tam dokonywano „poważnych przestępstw seksualnych”.