Umiarkowani islamiści to zdaniem niektórych analityków politycznych odpowiednik europejskiej chadecji, idealny twór do budowania demokracji.
Rewolucja w Egipcie przeminęła i teraz polegając na opiniach ekspertów wypadałoby oczekiwać, że w miejsce dyktatury z czasem pojawi się demokracja.
Do najbliższych wyborów Bractwo Muzułmańskie zdaje się przygotowywać poważnie. Już w maju, w celu prezentacji swoich poglądów, chce uruchomić satelitarny kanał telewizyjny na NileSat, jak podaje Abel Rahman el-Barr, mufti Bractwa. Al-Jazeera ma wspomóc Bractwo swoim doświadczeniem. (http://www.almasryalyoum.com )
Powołana zostanie też partia Wolności i Sprawiedliwości, otwarta dla wszystkich, jak oświadczył Mohsen Radi były parlamentarzysta Bractwa Muzułmańskiego. Dla wszystkich, którzy zaakceptują jej program.
Tymczasem Saad al-Hussein, członek Biura Przewodników, potwierdził, że nowa partia Bractwa cały czas będzie stać na stanowisku, że chrześcijanie i kobiety są nieodpowiednimi kandydatami na prezydenta kraju. Chociaż uważają tę opinię za słuszną, szanują także inne stanowiska. (http://www.almasryalyoum.com ) „Nasze stosowanie się do opinii prawniczej (chodzi o interpretację szariatu – przyp. red.) odrzucającej mianowanie kobiet czy chrześcijan jako prezydentów nie oznacza, że narzucimy tę opinię ludziom, którzy mają właściwe kompetencje w tej sprawie”, powiedział Hussein. „Osobiście akceptuję, żeby Koptowie byli mianowani na setki stanowisk, włączając w to wrażliwe przywódcze stanowiska w kraju, w zgodności z kryteriami skuteczności, kompetencji i bez względu na ich proporcję w społeczeństwie”, dodaje.
Mimo tych deklaracji Bractwo uważa, że jego program to program państwa świeckiego i społeczeństwa obywatelskiego. Nowy program zostanie ogłoszony pod koniec marca, jeżeli zostanie zaakceptowany przez radę Szury. O ile działania Bractwa nie zostaną opóźnione tarciami wewnątrz swoich struktur. Jak donosi MEMRI (http://www.memri.org) młodzieżówka Bractwa domaga się reform strukturalnych, m.in. rozwiązania obecnej rady i rozwiązania urzędu Generalnego Przywódcy. Liderzy Bractwa twierdzą, że ten ruch jest wyobcowany, ale na wszelki wypadek uruchomiono kampanię popierającą obecne władze. Padają jednak opinie, że brak zewnętrznego wroga w postaci Mubaraka może doprowadzić do rozpadu ruchu.
Mając problemy z wewnętrzną spójnością, Bractwo Muzułmańskie nie ustaje w dążeniach na rzecz jedności muzułmańskiej ummy. Jak podaje oficjalna strona Bractwa, Ikhwanweb.com (http://www.ikhwanweb.com) wzywa ono „do sprawiedliwości, społeczeństwa obywatelskiego oraz wolnej i uczciwej areny politycznej. Jako cześć tej strategii angażuje się w rozmowy z narodami – jak Iran – i ugrupowaniami – jak Hamas”. Wszystko to tylko po to, by nie dopuścić do ich izolacji, narastania podziałów i konfliktów, oraz żeby wyzwolić Bliski Wschód od okupantów, kolonialistów i tyranów.
Czy zatem śmiało możemy twierdzić, że chodzi o demokrację i społeczeństwo obywatelskie tak jak rozumiane są na Zachodzie? Czy też ma to być perwersyjna forma demokracji, w której umma „nakazuje to, co jest uznane i zakazuje tego, co jest naganne”, na przykład objęcia przywództwa w państwie przez chrześcijanina bądź kobietę? (ms/p)
Jan Wójcik