Założyciel współczesnej Turcji, Mustafa Kemal Atatürk, tak lubił raki (narodowy trunek turecki), że zmarł na marskość wątroby. Ale alkohol stał się najnowszym frontem w kulturowej wojnie w tym kraju.
Przepisy wprowadzone w styczniu przez konserwatywną, ciążącą ku islamowi Partię Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) wywołały falę protestów pijącej elity.
Na pozór ograniczenia nie są drakońskie – obowiązuje zakaz reklamy alkoholu podczas imprez sportowych i dla młodzieży, nie można też sprzedawać trunków przy autostradach. Przepisy nadal są znacznie bardziej liberalne niż w Stanach Zjednoczonych czy większości krajów Europy, niemniej krytycy AKP obawiają się, że to dopiero początek. – Mamy do czynienia z koordynowaną przez rząd kampanią, która ma doprowadzić do tego, by alkohol stał się społecznie nieakceptowany – ocenia Ilker Gul, pracownik jednego z barów w Stambule.
Więcej na: newsweek.pl