Sukces polskiego dyplomaty?

Kiedy w 2006 roku kompletnie skompromitowaną i całkowicie zawłaszczoną przez państwa bandyckie Komisję Praw Człowieka ONZ zastąpiła Rada Praw Człowieka, niektórzy sądzili, że ten organ zacznie rzeczywiście zajmować się sprawą łamania praw człowieka na świecie.

Rychło okazało się, że w dalszym ciągu jest to instytucja zajmująca się odwracaniem uwagi od przypadków ludobójstwa i notorycznego łamania praw człowieka, zaś państwa mające na tym polu największe osiągnięcia, takie jak Libia pułkownika Kaddafiego, Syria prezydenta Assada, czy Sudan, którego prezydent poszukiwany jest międzynarodowymi listami gończymi, honorowane były raportami o wzorowym przestrzeganiu praw człowieka (Libia, raport wychwalający Kaddafiego został opublikowany już po jego śmierci), lub ich przedstawiciele forsowani byli na prestiżowe stanowiska w Radzie Praw Człowieka (co jednak wzbudziło nieśmiałe protesty ze strony kilku demokratycznych państw).

Przez sześć lat istnienia Rady Praw Człowieka ONZ ten znakomity organ zajmował się głównie jednym krajem — Izraelem. Osławiony Raport Goldstone’a był tak wszechstronnie krytykowany, że ostatecznie odciął się od niego jego główny autor, stwierdzając, że gdyby wiedział wcześniej to, czego dowiedział się później, to raport ten wyglądałby zupełnie inaczej. (Co oczywiście zupełnie nie przeszkadza tysiącom ludzi nadal powoływać się na ten raport i uznawać go za niekwestionowany dokument, który prezentuje bezsporne fakty).

Rada Praw Człowieka ONZ posiada nawet specjalnego sprawozdawcę d/s praw człowieka na terytoriach palestyńskich. Jest nim Richard Falk, emerytowany amerykański profesor prawa, Żyd, patologiczny antysemita i wielbiciel Chomeiniego, który wielokrotnie wykorzystywał forum ONZ do przekazywania informacji, delikatnie mówiąc, nieścisłych, przez ostatnie lata należał do najbardziej aktywnych i zapewne najczęściej cytowanych przez media postaci związanych z Radą Praw Człowieka ONZ.

W grudniu na okres jednego roku, kolejnym przewodniczącym Rady Praw Człowieka został polski dyplomata , Remigiusz Henczel i rozpoczął swoje urzędowanie z dniem 1 stycznia 2013 roku. W Radzie dominują kraje, które do demokracji mają stosunek wrogi, a prawa człowieka traktują w najwyższym stopniu instrumentalnie, głównie jako możliwość odwrócenia uwagi od ciemnych sprawek własnych rządów.

Przejęcie przewodnictwa Rady przez polskiego dyplomatę skłania do dwóch pytań, po pierwsze czy Remigiusz Henczel będzie miał jakiekolwiek ambicje, żeby ten organ ONZ przestał być parodią strażnika przestrzegania praw człowieka na świecie, po drugie, czy będzie miał jakikolwiek faktyczny wpływ na działanie tej organizacji? Istniało i nadal istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że jako kraj będziemy przez rok firmować łajdackie działania tej osobliwej instytucji.

Przez pierwsze dwa miesiące prac Rady pod polskim przewodem trudno się było zorientować, jakie są zamiary nowego przewodniczącego.

Ostatnio działy się tu jednak pewne rzeczy nowe — utrącona została propozycja obsadzenia przedstawiciela Syrii w kierownictwie komitetu do spraw dekolonizacji oraz przedstawiciela Sudanu, którego wybrano na stanowisko wiceprzewodniczącego Rady Gospodarczo-Społecznej (gdzie miał się, o ironio, zajmować kwestiami humanitarnymi). Co więcej, po roku badań i kręcenia, ostatecznie pracę utraciła Khulood Badawi, która była przedstawicielką ONZ w Jerozolimie, a która w ramach swojego otwartego zaangażowania po stronie Hamasu, rozesłała za pośrednictwem twittera, stare zdjęcie ofiary wypadku jako zdjęcie ofiary izraelskiego nalotu.

Zdjęcia dzieci zabitych w Syrii, a nawet zdjęcia dzieci zabitych w Izraelu, niejednokrotnie były przedstawiane jako ofiary izraelskie, a w tym przemyśle kłamstw uczestniczył także korespondent BBC w Gazie Jan Donnison, rozsyłając również za pośrednictwem twittera zdjęcie dziecka zabitego w Syrii jako ofiary izraelskiego nalotu na Gazę (W odróżnieniu od ONZ, BBC nie pociągnęła go do odpowiedzialności, przyjmując za dobrą monetę jego wyjaśnienie, że został wprowadzony w błąd.)

Ten sam Jon Donnison wzbudził zainteresowanie świata tragiczną śmiercią Omara Mishrawi, syna palestyńskiego współpracownika BBC Jihada Mishrawi. Wszyscy oglądaliśmy to zdjęcie, a chociaż natychmiast pojawiły się kontrowersje i podejrzenia, że dziecko mogło być ofiarą rakiety Hamasu, która spadła na budynek w Gazie nie doleciawszy do celu, BBC i inne media głównego nurtu wolały tego nie dotykać, a informacje o izraelskiej winie za śmierć tego dziecka przekazywały jako rzecz pewną.

Więcej na: racjonalista.pl

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign