Salafici otwarcie grożą państwu

Ekspert w sprawach terroryzmu, Herbert Müller z Urzędu Ochrony Konstytucji, wyjaśnia w wywiadzie dla Deutsche Welle, dlaczego ekstremiści stanowią zagrożenie.

DW: Salafizm to ogólny termin często wykorzystywany do opisywania wszystkich niebezpiecznych zjawisk występujących w środowisku niemieckich islamistów…

Herbert Müller: Salafici to ludzie, którzy myślą, że powinni żyć tak, jak ich pobożni przodkowie – to znaczy, że pragną podążać za przykładem proroka i trzech następujących po nim pokoleń.

Czy słuszne jest określanie salafizmu jako istoty dzisiejszej „turystyki dżhadu”?*

Jeśli przyjrzeć się Al.-Kaidzie, można powiedzieć: tak, ostatecznie salafizm leży u podstaw tego, co dzisiaj nazywamy islamskim terroryzmem. Z drugiej strony, jest to bardziej zróżnicowane i nie powinno zapominać się o tym, że w ramach tego zjawiska występują też inne grupy i nurty, jak chociażby Bractwo Muzułmańskie lub wahhabizm, który jest oficjalną formą islamu w Arabii Saudyjskiej. Możemy zatem założyć, że mamy tu do czynienia z bardziej tradycyjnym ruchem i że do politycznego islamu został dołączony element walki.

Czy nie krzywdzimy niektórych salafitów, oskarżając o przemoc całą ich społeczność?

Możemy oczywiście rozróżnić między tymi, którzy mają skłonność do przemocy i tymi, którzy jej nie mają. Niektórzy eksperci twierdzą, że istnieje apolityczny odłam salafizmu. Wątpię jednak, żeby można było powiedzieć, że wahhabici lub salafici nie posiadają wymiaru politycznego i prezentują jedynie ruch religijny. Salafizm dąży do wywarcia wpływu na na całość społeczeństwa.

Ilu salafitów mieszka w Niemczech i ile osób z tej grupy uznaję się za niebezpieczne?

Podanie dokładnej liczby jest trudne. Jako, że właściwie nie są oni zorganizowani, możemy co najwyżej szacować ich liczbę na podstawie liczby uczestników demonstracji i innych wydarzeń. Salafici funkcjonują bardziej jako luźne grupki. Wydaję nam się, że w Niemczech jest ich między 3.800, a 5.000. To, jak wielu z nich jest dżihadystami, jest trudne do określenia. Zaobserwowaliśmy za to, że wielu zmienia z czasem swoje nastawienie na bardziej wojownicze – i vice versa.

Czy był pan zaskoczony wybuchem agresji podczas niedawnej demonstracji prawicowej partii Pro NRW i opozycyjnej kontrdemonstracji salafitów?

Myślę, że to nie powinno nikogo zaskakiwać. Widzieliśmy, że stali się bardziej radykalni w swoich wypowiedziach. Teraz wygląda na to, że chcieli też pokazać, że mówili poważnie.

Czego możemy się spodziewać po salafitach w ciągu najbliższych miesięcy? Złagodnieją, czy może będziemy świadkami eskalacji agresji? Czy prawdopodobne są z ich strony akty terroryzmu na dużą skalę?

Z doświadczenia możemy powiedzieć, że ludzie bardzo aktywni w tym środowisku i ci, którzy są w centrum uwagi, to zazwyczaj nie są ci sami ludzie, którzy planują ataki terrorystyczne. Z drugiej strony istotne jest, że podczas demonstracji salafici śmiało pokazują czarną flagę. Ma to bardzo symboliczny charakter. Taka sama czarna flaga jest symbolem Al-Kaidy. Warto więc być świadomym, szczególnie w przypadku policji – z jakiego rodzaju sposobem myślenia mamy do czynienia. Uwagę zwraca wypowiedź niemieckiego salafity z Egiptu – konwertyty Pierre’a Vogela: Jeżeli istnieje jakiś kraj muzułmański, a w tym samym czasie w innym kraju prorok jest obrażany, będziemy mieli do czynienia z deklaracją wojny. Wygląda na to, że środowisko to nie zamierza się wycofać i otwarcie grozi państwu niemieckiemu, kanclerzowi, ministrowi spraw wewnętrznych i obywatelom niemieckim przebywającym zagranicą. Salafici mają dość tupetu, żeby to robić.

Czy w reakcji na to Niemcy powinny podjąć kroki w stronę zwiększenia bezpieczeństwa?

Jak wysoko powinien sięgać poziom bezpieczeństwa? Myślę, że władze dobrze wykonują swoją pracę. Na pewno nie potrzeba nam polityki grożenia palcem. Zamiast tego powinniśmy raczej skoncentrować się na monitorowaniu tego środowiska.(p)

________________________
* Turystyka dżihadu – podróż do innego kraju w celu odbycia np. treningu w obozie szkoleniowym terrorystów. Po raz pierwszy określenie to pojawiło się w depeszach amerykańskich dyplomatów, ujawnionych przez Wikileaks w 2010 r.(red.)

Tłumaczenie: Jan Kovalsky

Źródło: http://www.dw.de/dw/article/0,,15937261,00.html

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign