Komentarz

Salafici i islamiści urzeczeni prawicowymi guru

Plansza tytułowa programu Jordana B. Petersona z Mohammedem Hijabim. (zdj. yt/Jordan B. Peterson)
Plansza tytułowa programu Jordana B. Petersona z Mohammedem Hijabim. (zdj. yt/Jordan B. Peterson)

Rośnie uznanie muzułmanów dla osób mogących uchodzić za liderów opinii w różnych prawicowych środowiskach. Proces ten zachodzi też w drugim kierunku.

Społeczności muzułmańskie dzięki internetowi odkrywają popularnych w środowiskach prawicowych guru, których poglądy wydają się odpowiadać islamskim fundamentalistom. W styczniu Euroislam.pl opisał historię konwersji na islam znanego redpillowca Andrew Tate’a, którego mizoginistyczne wypowiedzi spotkały się z ciepłym przyjęciem w środowiskach islamistycznych i salafickich, takich jak The Deen Show czy 5pillars.uk. Jak się okazuje, nie on jeden pojawił się na radarach tych środowisk, pisze Rasha Al Aqeedi w „New Lines Magazine”.

Chociaż Tate’a, jak pisze autorka, można zmarginalizować jako wykwit antykobiecej kultury internetowej, to już Jordan B. Peterson stanowi inną kategorię. Peterson zyskuje popularność w świecie muzułmańskim dzięki konserwatywnemu, prorodzinnemu i patriarchalnemu nastawieniu, które dobrze rezonuje z tradycyjnymi wartościami muzułmanów. Zbliżenie postąpiło do tego stopnia, że nawet został zachęcony przez niektórych do przyjęcia islamu, bo według ich opinii jest już muzułmaninem.

To jednak droga dwukierunkowa. Peterson, wciągnięty w dialog z popularnym w środowiskach muzułmańskich youtuberem Mohammedem Hijabem, zaczął nagłaśniać jego poglądy. Jak we wtorek ujawnił ateista i były muzułmanin Ridvan Aydemir, Hijabi usprawiedliwiał w internecie ataki na Salmana Rushdie, pośrednio groził też pisarzowi i autorowi książki „Przedziwna śmierć Europy” Douglasowi Murray’owi, a także groził, że w odpowiedzi na bezczeszczenie Koranu, muzułmanie „nie powstrzymają swoich gangsterów”. To nie są pierwsze wyskoki muzułmańskiego youtubera, więc Peterson musiał lub powinien był wiedzieć, z kim wchodzi w dyskusję.

Także inni obrońcy tradycyjnych ról kobiet zdobywają serca konserwatywnych muzułmanów. Polityczny komentator Matt Walsh stał się popularny dzięki umieszczeniu arabskich podpisów do jego filmu „Czym jest kobieta”. Walsh w filmie, jak twierdzi, stawia się w opozycji do „ideologii gender”, stara się pokazać najbardziej wypaczone elementy tego ruchu. W The Deen Show to, co krytykuje Walsh, zostało podchwycone jako przewidziane w Koranie oznaki zepsucia na Ziemi.

Podobnie jest z popularną konserwatywną komentatorką Candace Owens. Tu również poglądy na tradycyjne role płci, krytyka feminizmu i ruchów kobiecych, ale także krytyka niebinarnych zaimków osobowych, znajdują poparcie w środowiskach konserwatywnych muzułmanów, a wypowiedzi Owens krążą na muzułmańskich komunikatorach.

Na głębsze podobieństwa wskazuje Ahmed Al-Attar w emirackim „The National”. Zarówno ruch salaficki jak i alt-right odwołują się do myślicieli, których idee formowały się w epoce kolonializmu, charakteryzującej się dużą nierównością stron. Al-Attar wskazuje tu na poglądy Thomasa Carlyle’a, a po drugiej stronie Mohameda Ibn Abdula Wahhaba. Obydwa ruchy powstały, jak twierdzą, w środowisku, gdzie przestrzeń społeczna jest zdominowana przez inne ideologie, więc rodzi się w nich poczucie izolacji i zagrożenia. Żaden z dwóch myślicieli nie postrzega historii jako postępu, co jest charakterystyczne dla ideologii liberalnych. Do tego szukają powrotu do wyimaginowanej przeszłości, do społeczeństwa czystego religijnie dla salafitów lub etniczno-narodowego dla skrajnej prawicy.

Jest jednak druga strona medalu. Środowiska bliskie prawicowym guru wyrażają często poglądy wrogie muzułmanom, określane jako „islamofobiczne”. Matt Walsh na swoim blogu zamieścił artykuł, w którym twierdził, że winnymi islamofobii są muzułmanie. Uważa też multikulturalizm, którego jednym z najbardziej widocznych przejawów jest obecność muzułmanów na Zachodzie, za przegrany eksperyment. Cadance Owens z kolei zapraszała znanych krytyków islamskiego fundamentalizmu, takich jak imam Tawhidi czy dr Zuhdi Jasser. Sama była oskarżana o podżeganie do nienawiści przeciwko muzułmanom.

Rodzi się więc pytanie, czy sojusz konserwatystów prawicowych i islamskich ponad podziałami religijnymi to może być coś więcej, czy jest to jedynie wspólne wyrażanie sprzeciwu wobec zmian zachodzących w społeczeństwach, pojawiających się wraz z ruchami transgenderowymi? Na pewno w wielu przypadkach to drugie, ale trzeba też być świadomym takich historii jak Tate’a oraz rosnącej popularności postaw antykobiecych łączących te środowiska.

Przeczytaj także:

„Islamizm to muzułmańska skrajna prawica”

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign
Avatar photo

Jan Wójcik

Założyciel portalu euroislam.pl, członek zarządu Fundacji Instytut Spraw Europejskich, koordynator międzynarodowej inicjatywy przeciwko członkostwu Turcji w UE. Autor artykułów i publikacji naukowych na temat islamizmu, terroryzmu i stosunków międzynarodowych, komentator wydarzeń w mediach.

Inne artykuły autora:

Kolejny meczet w Warszawie. Kto go buduje?

Torysi boją się oskarżeń o islamofobię

Kto jest zawiedziony polityką imigracyjną?