Rozdwojony język Bractwa Muzułmańskiego

Podczas gdy nie widać końca konfliktu między rządem Egiptu a Bractwem Muzułmańskim, do opini publicznej dociera, że BM używa dwóch różnych retoryk: jedna związana jest z językiem arabskim, druga natomiast jest przeznaczona dla odbiorcy anglojęzycznego.

Egipscy komentatorzy coraz częściej krytycznie mówią używaniu przez BM podwójnych standardów w wypowiedziach, zależnie od obiorcy. Po angielsku używany jest jeden zasób słownictwa i poruszane są określone tematy, które znacznie różnią się od treści przekazywanych arabskojęzycznym odbiorcom.

W wypowiedziach skierowanych do społeczności międzynarodowej środowiska Bractwo posługuje się mową wolności, demokracji i prawowitości. Przestawia się jako ofiarę egipskiej armii i policji. Natomiast język liderów grupy, kiedy zwracają się do Arabów, aż kipi od emocjonalnej islamistycznej retoryki, w tym odwołań do męczennictwa i agresji.

Rzecznik p3rasowy BM, Jihad al-Haddad intensywnie udziela się w zachodnich mediach. Na Twitterze podkreśla pokojową naturę grupy; 15 sierpnia napisał: „Możliwości organizacyjne, dyscyplina i zaangażowanie w wolne od przemocy rozwiązania są gwarancją pokoju. Nasze pokojowe nastawienie jest naszą siłą”. W lipcu w wywiadzie dla Australian Broadcasting Corporation zapewniał, że działania BM nie są niczym innym jak demokracją: „Jesteśmy różni i właśnie dlatego musimy zgodzić się na demokrację, które pozwoli nam zarządzać naszymi różnicami”.

Haddad znalazł się jednak pod ostrzałem mediów społecznościowych w Egipcie. Internauci oskarżają go o wprowadzanie zachodnich mediów w błąd jeśli chodzi o wydarzenia w Egipcie. W czerwcu hasło „Gehad Haddad to wielki kłamca” królowało na Twitterze i do dziś pozostaje popularne wśród internautów wytykających BM przekłamania w ich wersji wydarzeń w Egipcie.

Jeden z liderów BM, Mohammed al-Beltagi od czasu początków kryzysu jest bardzo aktywny. Regularnie udziela prelekcji koło kairskiego meczetu Rabaa al-Adawiyah, gdzie odbył się najważniejszy protest w ramach poparcia Morsiego. 21 sierpnia „The Guardian” opublikował jego arykuł, w którym potępia „agresywne i poniżające” akcje egipskiej armii. Jednocześnie twierdzi, że BM „poświęca się pokojowym protestom i ślubowało nigdy nie odpowiadać agresją na agresję(…) Wierzymy, że pokojowe nastawienie jest lepszą bronią niż maszyny do zabijania, których używa armia i policja.”

Zwracając się jednak do popleczników Bractwa w mediach arabskich Beltagi zmienił retorykę na znacznie bardziej radykalną. Dziennik „Al-Tahrir” cytuje jego wypowiedź do protestujących pod Rabaa al-Adawiyah: „Pożegnajcie się z waszymi matkami, ojcami i żonami, bo poświęcacie swoje dusze w obronie spuścizny Morsiego”. Kiedy władze ostrzegły protestujących, że ich złamią, jeśli nie opuszczą placu, 11 sierpnia Beltagi wezwał ich do pozostania na placu przed meczetem Rabaa: „Wasi bracia w Algierii dali najlepszy przykład, poświęcając milion męczenników. My, dla dobra wolności i godności ludzkiej jesteśmy skłonni zaoferować więcej w zamian za usunięcie okupanta”.

Na krążącym w sieci i telewizji nagraniu słychać, jak Beltagi mówi: „Bractwo Muzułmańskie nie ma kontroli nad przewrotem na półwyspie Synaj, jednak przewrót jest odpowiedzią na zamach wojskowy. Agresja skończy się, kiedy przywódca Armii Abdul Fattah al-Sisi zakończy przewrót.”

Islamski duchowny Safwat al-Hijazi przyjął podobną retorykę. Nie będąc członkiem BM, jest jego zawziętym zwolennikiem i uważany jest za jednego z najsilniejszych stronników Bractwa. W programie na kanale Al-Arabiya ostrzegał tych, którzy planują protest przeciw Mohammedowi Morsiemu, grożąc, że „splamią się krwią”. 21 czerwca w przemowie do zwolenników Morsiego na placu Rabaa al-Adawiyah powtórzył swoje ostrzeżenie.
Również Tariq al-Zumur – islamista powiązany z ugrupowaniami dżihadystycznymi i znany zwolennik BM miał zagwarantowany czas na przemowę przed meczetem Rabaa al-Adawiyah. 21 czerwca ogłosił, że ci, którzy protestują przeciw Morsiemu zostaną „zniszczeni i będzie to ostateczny cios”.

Manipulacja językowa nie jest nową praktyką w szeregach Bractwa. We wrześniu 2012 roku na anglojęzycznym Twitterze BM zamieszczono wiadomość od Khairata al-Shatira z Bractwa do ambasady USA, w którym pisze, że „cieszy się, iż nikt z pracowników ambasady USA w Kairze nie ucierpiał.” Odpowiedź z ambasady: „Dziękujemy. Swoją drogą, czy śledzicie arabskojęzyczną blogosferę? Mamy nadzieję, że wiecie, że my ją śledzimy”. Arabski Twitter BM i oficjalna strona chwaliły bowiem protesty przed ambasadą, a nawet opublikowały artykuł nawołujący Egipcjan, żeby zbuntowali się w obronie proroka.

W kwietniu 2013 roku podobna sytuacja miała miejsce w związku z atakami bombowymi w Bostonie. Na swojej oficjalnej angielskiej stronie (Ikhwanweb) Bractwo potępiło ataki i złożyło kondolencje Amerykanom. Jednakże wiceprzewodniczący partii Wolności i Sprawiedliwości (politycznej reprezentacji BM – red.), Isam al-Iryan, obublikował zupełnie inną opinię na swoim Facebooku. Po arabsku opisał ataki jako „kryminalne”, jednak zapewnił też, że „współczucie dla rodzin ofiar i Amerykanów nie powstrzyma nas od doszukiwania się drugiego dna w tym poważnym incydencie”. Następnie zaczął snuć podejrzenia, twierdząc na przykład, że atak był konsekwencją „serii wydarzeń”, takich jak francuska interwencja w Mali, starcia w Syrii, Iraku i Somalii. Następnie zastanawia się: „Kto stanął na drodze demokratycznym zmianom mimo trudnego przejścia od despotyzmu, korupcji, biedy, nienawiści i nietolerancji do wolności, sprawiedliwości, rozwoju, ludzkiej godności i sprawiedliwości społecznej? Kto zasiał islamofobię, posługując się sondażami, prasą i mediami?”.

Tłumaczenie Gabbie Batyn
Źródło: www.bbc.co.uk

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign