Poprawne politycznie muzułmańskie prawo pracy

Po rozmowie z moim muzułmańskim kolegą na temat stosunku brytyjskich pracodawców do chrześcijan i muzułmanów postanowiłem opisać zjawisko religijnej poprawności politycznej na wyspach.

Razem z żoną mieszkamy i pracujemy w Bradford, ponad 300 tysięcznym mieście w północnej Anglii. Bradford ma jedną z największych muzułmańskich populacji w całej Wielkiej Brytanii. Na codzień dzielimy nasze życie z muzułmańskimi sąsiadami, biznesmenami, współpracownikami oraz znajomymi. Dodatkowo Bradford to miasto w którym ze względu na migrację można mówić w ponad 200 językach, zjeść w tysiącu smakach oraz pójść do ponad 500 różnych świątyń.

Jako osoby wierzące i praktykujące (jesteśmy ewangelicznie więrzącymi chrześcijanami) często rozmawiamy w pracy o wierze i polityce (o tych dwóch rzeczach Anglicy mawiają że nie powinno się rozmawiać w ogóle) wielokrotnie jawnie określając swoje stanowiska wobec praw człowieka, wychowania dzieci, oraz innych kontrowersyjnych tematów. I tu można odkopać przysłowiowo pogrzebanego psa.

Problem zaczyna się w momencie jawnego określania się jako chrześcijanin. To że jesteś niewierzący, jesteś ateistą, sikhem, buddystą, latającopotworospaghettistą, druidem, czarownicą czy muzułmaninem w towarzystwie twoich poprawnie politycznych współpracowników uchodzi za normalne. Tak normalne i niemalże „święte” iż nie należy żartować, tym bardziej nabijać się w jakikolwiek sposób z obranej przez twojego współpracownika „way of life”. Grozi to skargą do manadżera, napomnieniem lub utratą stanowiska.

Więcej na http://liziniewicz.natemat.pl/37617,poprawne-politycznie-muzulmanskie-prawo-pracy

 

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign