Polacy myślą o uchodźcach podobnie jak reszta Europy

Grzegorz Lindenberg

Z wielkich badań, przeprowadzonych w ubiegłym roku na 18 tysiącach osób w 15 krajach Europy wynika, że opinie o tym, jakich uchodźców przyjmować, są wszędzie zdumiewająco podobne.

Wyniki badań opublikowano niedawno w prestiżowym magazynie „Science„.

Stosunek do uchodźców był już wielokrotnie w rozmaitych krajach badany, ale badania takie jednak posługiwały się pytaniami wprost, typu: “Czy jesteś za przyjmowaniem uchodźców z Bliskiego Wschodu?”. Tutaj posłużono się inną metodą, stosowaną w badaniach marketingowych. Mianowicie badanym pokazywano po dwa różne profile uchodźców i pytano, w jakim stopniu każdy z nich zasługuje na przyjęcie. Każdy z badanych wypowiadał się na temat 10 osób, którym badacze losowo przypisywali jakiś zestaw cech. Wśród tych zmienianych cech był kraj pochodzenia uchodźcy, wiek i płeć, prawdziwość historii, powód przybycia do Europy, religia i jeszcze kilka innych. W sumie badani wypowiedzieli się na temat przyjęcia 180 tysięcy „uchodźców”.

Dzięki zastosowaniu takiej metody, która nie pyta wprost „Czy jesteś za, czy przeciw”, tylko daje badanym szansę na rzeczywiste pokazanie, kogo chcą przyjmować a kogo nie, uzyskano wyniki zaskakujące swoim podobieństwem w różnych krajach. Zaskakujące również tym, że tak naprawdę nie są specjalnie zaskakujące…

Po pierwsze stwierdzono, że podobna jest gotowość do przyjmowania imigrantów – we wszystkich krajach badani zaakceptowali około 45 procent przedstawianych im „uchodźców”.

Po drugie, zestaw pożądanych i niepożądanych cech uchodźców okazał się bardzo podobny w różnych krajach i to wśród osób o poglądach zarówno prawicowych jak i lewicowych.

image003

 

Kogo przyjmować, kogo niechętnie

Po trzecie, badani wyraźnie negatywnie odnosili się do uchodźców muzułmańskich, akceptując chrześcijan i niewierzących. Negatywnie odnoszono się też do uchodźców oszukujących w opowiadanej historii swojej imigracji. Bardzo negatywnie oceniano osoby, które przybywają do Europy z powodów ekonomicznych. Czyli – do ogromnej części tych, którzy przybyli tu w ostatnich dwóch latach.

Osoby o poglądach lewicowych mniej niechętnie (ale również niechętnie, a nie pozytywnie) odnosiły się do uchodźców muzułmańskich i bardziej niż osoby prawicowe podkreślały znaczenie torturowania jako czynnika decydującego o przyjmowaniu uchodźców. Lewicowcy odrzucali „uchodźców” o motywacjach ekonomicznych bardziej stanowczo, niż badani prawicowi.

Po czwarte, znacznie zwiększona akceptacja dotyczyła dwóch kategorii osób: ciężko poszkodowanych przez los – tych, które przechodziły tortury, straciły rodziny, są niepełnosprawne – oraz tych, którzy znają język kraju docelowego i mają wyższe wykształcenie.

Innymi słowy: jeśli przyjmujemy uchodźców, to niech to będą to ci, którzy naprawdę byli prześladowani i najlepiej nie muzułmanie, albo tacy, którzy się najłatwiej zintegrują politycznie i gospodarczo.

Oczywiście, międzynarodowe konwencje w sprawie uchodźców nie pozwalają na różnicowanie przyznawanej ochrony zależnie od poziomu wykształcenia czy wyznania uchodźcy, ale wydaje się, że badani dosyć realistycznie patrzą na sytuację: chcą pomagać w skrajnych przypadkach prawdziwie prześladowanym, a pozostałym tylko wówczas, gdy można się spodziewać ich bezproblemowego wejścia w europejskie społeczeństwa.

Polacy nie odstają, a jeśli, to nieznacząco

Dla nas może być zaskoczeniem to, że Polacy w zasadzie są nastawieni do uchodźców tak samo jak badani w pozostałych krajach. Na 15 badanych krajów Polacy znaleźli się aż na 5 miejscu, jeśli chodzi o liczbę profili uchodźców, które zaakceptowali – około 46 procent. Najwięcej zaakceptowali Hiszpanie (prawie 60%) a najmniej Czesi i Brytyjczycy (około 38%). Identycznie jak Polacy odpowiadali m.in. Norwegowie, Szwajcarzy i Duńczycy, których nikt o ksenofobię nie oskarża.

Właściwie to wszyscy w Europie myślimy o uchodźcach podobnie: przyjąć najbardziej potrzebujących, nie brać sobie na głowę kłopotów

Nie różniliśmy się też od innych krajów co do liczby osób, które uważają, że w ogóle nikogo nie powinno się przyjmować. Takich osób było w Polsce około 15%, a w Holandii, Wielkiej Brytanii, Szwajcarii, Szwecji – około 20% albo więcej. Również profil „pożądanego” uchodźcy był w Polsce taki sam jak w innych krajach Europy: człowiek naprawdę prześladowany, raczej wykształcony i z językiem.

image005

Liczba składanych wniosków o azyl na 1000 mieszkańców kraju

Różniliśmy się od reszty Europy w dwóch kwestiach. Jesteśmy wyraźnie bardziej pozytywnie nastawieni do uchodźców z Ukrainy – Polska, Węgry i Czechy różnią się tu znacznie od krajów zachodniej Europy, które mają do Ukraińców stosunek raczej negatywny.

A druga kwestia, w której się różnimy, ale tylko co do stopnia: jeszcze bardziej niechętnie niż mieszkańcy Europy zachodniej przyjmowalibyśmy uchodźców muzułmańskich.

Skoro różnice między Polakami a mieszkańcami zachodniej Europy w poglądach na to, jakich uchodźców przyjmować, są tak niewielkie, skąd zatem biorą się tak znaczne różnice, które wychodziły w innych badaniach – chociażby te, które opisaliśmy niedawno w tekście „Polacy i Węgrzy najbardziej niechętni uchodźcom w Europie”?

Należy uznać, że wynika to z politycznej poprawności. Mieszkańcy Zachodu wiedzą, że nie powinni przyznawać się wprost do obaw przed uchodźcami muzułmańskimi. Część z nich odpowiada negatywnie na pytanie „Czy uchodźcy muzułmańscy zwiększają ryzyko terroryzmu w naszym kraju?” czy podobne pytania, bo takiej odpowiedzi udzielają politycy i media, nawet jeśli jest ona jawnie fałszywa. Ale kiedy pytamy nie wprost, kiedy człowiek może samodzielnie pomyśleć o tym, jakiego uchodźcę jego kraj powinien przyjąć, wtedy pouczenia polityków i mediów działają dużo słabiej.

I wtedy się okazuje, że właściwie to wszyscy w Europie myślimy o uchodźcach podobnie: przyjąć najbardziej potrzebujących, nie brać sobie na głowę kłopotów.

Żródło: http://science.sciencemag.org/
Materiały dodatkowe http://science.sciencemag.org/

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign