Otwarcie na ISIS miarą tolerancji?

Piotr Ślusarczyk

Stereotypowe przedstawienie krytyków Państwa Islamskiego jako ksenofobicznych bestii przypomina wyobrażenia żołnierza AK ze stalinowskiej propagandy, obowiązkowo zestawianego z zaplutym karłem reakcji na usługach sierot po Trzeciej Rzeszy.

z17992155Q,Plakat-przygotowany-przez-serwis-Euroislam-pl

Na stronie „Gazety Stołecznej” pojawił się felieton sygnowany nazwiskiem Romana Pawłowskiego.  W powyższym akapicie pozwoliłem sobie na parafrazę tej wypowiedzi; oto ona: „Stereotypowe przedstawienie wyznawców islamu jako brodatych, krwiożerczych bestii przypomina wyobrażenia Żyda z nazistowskiej propagandy, obowiązkowo zestawianego z chorobami, jak w klasycznym plakacie „Żydzi, wszy, tyfus plamisty” rozklejanym na ulicach polskich miast podczas okupacji”.

Redaktor Pawłowski zrównuje więc ostrzeżenie przed zagrożeniem płynącym ze strony ludobójców z Państwa Islamskiego z niemieckimi akcjami propagandowymi z czasów okupacji. Nie ma sensu tłumaczyć, jak bardzo myli się autor tej agitki. Powiem tylko, że zrównanie krytykujących ISIS z ksenofobami jest równie sprawiedliwe i uzasadnione, co zrównanie złodzieja i okradzionego, sadysty i dręczonego zwierzęcia.

Za tendencyjnym przekazem Pawłowskiego kryje się prostacka próba zepchnięcia przeciwników relokacji imigrantów do prawicowego narożnika. Nie chodzi tu wcale o zwrócenie uwagi na problem uprzedzeń, ale o dorabianie gęby tym, którzy dostrzegają zagrożenie ze strony budowniczych kalifatu. Miejsce „ksenofoba” może zająć dowolny ideologiczny przeciwnik – wszystko zależy od aktualnego zestawu obowiązujących poglądów w mediach głównego nurtu.

Tyle na temat parafrazy tekstu red. Pawłowskiego. Pozostaje mi jeszcze tylko zapytać, dlaczego dziennikarz kojarzy krytykę Państwa Islamskiego z krytyką islamu, z ksenofobią oraz traktuje ją jako wyraz potencjalnego antysemityzmu i rasizmu. Czy otwarcie na Państwo Islamskie ma być miarą tolerancji? Przecież to absurd.

Redaktorowi Pawłowskiemu nie podoba się także miejsce wywieszenia plakatów. Przedtem wisiały tam bowiem przekazy homofobiczne (nadmieniam, że autor niniejszego tekstu popiera ruch emancypacyjny lesbijek i gejów).

Jak rozumiem, kluczowe dla sprawy jest nie to, co plakat mówi, ale na jakim słupie wisi. No cóż, może oskarżmy wspólnie zmarłego papieża za to, że wygłosił kazanie o wolności tam, gdzie wcześniej dyktator III Rzeszy przyjmował defiladę zwycięstwa? Albo, żeby uniknąć nieporozumień oznaczmy jakoś słupy tak, żeby przechodzień nie miał wątpliwości, że w tym miejscu znajdują się “treści nieprawomyślne”. Potem będzie łatwiej zrywać plakaty, do czego zachęca red. Renata Kim z „Newsweeka”, albo je zasłaniać. Może zaproponuje pan jakiś symbol? Czy napis “Nur für Xenophober” będzie odpowiedni na początek?

W momencie pisania tych słów czeska prasa podała, że działacze, zbierający podpisy przeciwko propozycjom Komisji Europejskiej zostali zaatakowani przez studentów z krajów arabskich. Do incydentów doszło w czwartek i piątek w Ołomuńcu. Studenci chcieli zniszczyć stanowisko przeciwników imigracji, mieli również,jak podaje „Blesk”, krzyczeć: „Za 15 lat będziecie naszymi niewolnikami”. Interweniowała policja.

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign