Niemcy: siła arabskich gangów, bezsilność państwa

Setki policjantów, zamknięte ulice, dziesiątki samochodów, a nawet helikopter. Jakie wydarzenie było powodem tak dużej mobilizacji policji w Berlinie?

Liczne siły policyjne zostały zaangażowane w utrzymanie porządku na uroczystościach pogrzebowych matki szefa słynnej rodziny, choć lepiej powiedzieć klanu, Remmo. Do Berlina zjechało się dużo więcej osób niż pozwalają na to przepisy wprowadzone w związku z koronawirusem.

Pogrzebowi kobiety towarzyszyła duża operacja policyjna – 250 funkcjonariuszy, 20 wozów załogowych, 20 wozów patrolowych.

Policjantów było więc dwa razy więcej niż uczestników pogrzebu, gdyż wzięło w nim udział ponad 100 żałobników. Przepisy wprowadzone w związku z epidemią  dopuszczają uroczystości z udziałem nie więcej niż 20 osób i nakazują zachowanie odpowiedniego dystansu między nimi.

Zablokowany ruch drogowy

Z tego powodu, że policja spodziewała się większej liczby krewnych, do działań operacyjnych został włączony helikopter, który miał robić zdjęcia zarówno na cmentarzu, jak i w okolicach meczetu. Policjanci ustawili specjalne blokady drogowe, które umożliwiły im kierowanie ruchem ulicznym na drogach prowadzących na cmentarz. Przed pogrzebem kilka ulic zostało zupełnie wyłączonych z ruchu, a niektóre były dostępne jedynie dla pieszych i rowerzystów. Decyzja ta wzbudziła kontrowersje wśród mieszkańców i niektórzy z nich głośno protestowali. Można powiedzieć, że ruch w sporej części dzielnicy Berlina Schöneberg na kilka godzin został de facto wstrzymany.

Policjanci czuwali także nad tym, żeby na teren meczetu, w którym odbywały się uroczystości pogrzebowe nie dostały się osoby niepożądane, w tym dziennikarze. Kontrolowali też dostęp do cmentarza. Przez szlaban wpuszczano tylko osoby, których nazwisko widniało na specjalnej liście 60 najbliższych członków rodziny. Żałobników wpuszczano w grupach dwudziestoosobowych; wszystkiemu towarzyszyły płynące z głośników komunikaty na temat zasad higieny. Policjanci prosili obecnych o przetłumaczenie ogłoszeń tym z zebranych, którzy nie posługują się niemieckim. Same uroczystości przebiegły spokojnie. Policja odnotowała jeden incydent – oplucie reportera przez jednego z żałobników.

Klan Remmo – modelowy gang

Członkowie klanu są doskonale znani niemieckiej policji. Mimo że ich nazwiska trafiły na pierwsze strony gazet, nadal sprawiają problemy. W ostatnim czasie doszło do dwóch zdarzeń z ich udziałem. Wokół domu mężczyzny uchodzącego za głowę klanu zebrało się ponad 40 osób, łamiąc przepisy epidemiologiczne. Kiedy do szpitala trafiła jedna z krewnych Remmo, pod szpitalem zebrało się ponad stu członków klanu, domagając się odwiedzin u chorej, chociaż wizyty z zewnątrz zostały zawieszone.

Ostentacyjne łamanie przepisów epidemiologicznych wpisuje się w model działania klanów arabskich w Niemczech. Mają one na swoich kontach włamania, wymuszenia, kradzieże. Wielu ich członków trafiło do więzienia. Zdarzało się również, że sąd orzekał przepadek mienia (licznych domów, mieszkań i działek) należącego do rodziny Remmo, gdyż, jak się udało ustalić, pochodziło ono z działalności przestępczej.

Arabskie klany wyzwaniem dla policji

Ostatnio tygodnik „Spiegel” poinformował, że arabskie gangi na dużą skalę próbują wyłudzić pomoc finansową od państwa, wprowadzoną w związku z epidemią koronawirusa. Służby kryminalne trafiły na setki takich wniosków. W proceder ten zaangażowane są także firmy zajmujące się obsługą schronisk dla uchodźców. Śledczym udało się ustalić, że we wnioskach pomocowych przewija się kilka adresów kontrolowanych przez arabskie klany.

Środowisko imigrantów stanowi jedno z ważnych źródeł rekrutacji ludzi do organizacji przestępczych. Jednych kusi wizją szybkiego wzbogacania się, innych pociąga stwarzana przez arabskie gangi swoista subkultura kultu przemocy i działań poza prawem.

Arabskie klany gangsterskie zajmują się handlem narkotykami, napadami rabunkowymi oraz praniem brudnych pieniędzy. Rodzina Remmo na swoim koncie ma głośny napad na bank, z którego udało się ukraść 10 milionów euro.

Skuteczność wymiaru sprawiedliwości w zwalczaniu przestępstw klanowych trudno uznać za wysoką. Po pierwsze, klany stosują strategię zastraszania świadków, stąd też często przestępcy z braku dowodów wypuszczani są na wolność.

Po drugie, ich przestępczą działalność wspiera zasada swoiście pojętej lojalności – współpraca z instytucjami niemieckiego państwa uznawana jest w tych środowiskach za zdradę.

Po trzecie w końcu, w kulturze arabskiej rodzinę traktuję się znacznie szerzej niż w Europie, dlatego też nie powinno dziwić to, że do członków najbliższej rodziny zalicza się dziesiątki osób, do dalszej – setki, zaś liczbę członków klanu liczy się w tysiącach.

Szacuje się, że gang Remmo liczy co najmniej 500 osób, choć w Niemczech działają i takie, które liczą sobie nawet 10 tysięcy członków.

Dłużej nie dało się udawać

Problem arabskich gangów trafiał do świadomości społecznej stopniowo. Na początku poprawność polityczna kazała milczeć na temat zorganizowanej przestępczości imigrantów. Jednak coraz odważniejsze i bardziej agresywne działania przestępców sprawiły, że trudno było nie dostrzec problemu.

W październiku 2018 roku niemiecki dziennikarz urodzony w Libanie, Ralph Ghadban, napisał książkę „Arabische Clans – Die unterschätzte Gefahr” (Arabskie klany – niedoceniane niebezpieczeństwo) demaskującą motywy i sposób działania tych organizacji. Zarzucił im świadome wybieranie Niemców jako ofiar przestępstw, brak szacunku do prawa oraz niechęć wobec integracji. Oskarżeni odpowiedzieli groźbami. „Znajdziemy cię bez względu na to, gdzie jesteś. I zdepczemy twoją głowę” – wiadomości o takiej treści trafiały do reportera. Sprawa została potraktowana poważnie, a pisarzowi przydzielono ochronę.

Zapobiegawczość czy bezsilność państwa?

Sposób przeprowadzenia uroczystości pogrzebowych, w które angażuje się setki policjantów, a nawet zamyka się ulice, to w ocenie służb i władz Berlina dowód na zapobiegawczość w działaniu. Rzeczniczka prasowa berlińskiej policji Barbara Slowik przekonuje, że zabezpieczając pogrzeb funkcjonariusze demonstrują siłę państwa.

Możliwa jest jednak zupełnie inna interpretacja – widok zbiorowego zgromadzenia żałobników w czasie pandemii i policji zabezpieczającej tę uroczystość kojarzy się raczej z uległością i świadczy bardziej o bezradności państwa, niż o jego sile.

Piotr Ślusarczyk

www.spiegel.dewww.tagesspiegel.de; tagesspiegel.de/berlin

Polecamy także:

euroislam.pl/arabskie-klany-w-niemczech-wyzwanie-dla-panstwa

euroislam.pl/dopadniemy-cie-arabskie-klany-groza-pisarzowi

euroislam.pl/berlinskie-gangi-arabow-rekrutuja-uchodzcow

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign