Jan Reszka
Niedawno Francuzi stwierdzii, że zagraża im około 20 000 zradykalizowanych islamistów, przygotowujących się do ataków.
Aby inwigilacja tego środowiska była skuteczna, należałoby zatrudnić dziesięciu obserwatorów na każdego podejrzanego i każdemu agentowi płacić brutto około 5 000 euro miesięcznie. Tak to wygląda w całej Zachodniej Europie. Do tego dochodzą wydatki na kontrolę szerzącego się w strefach „no-go” handlu narkotykami, handlu ludźmi, wypłaty zasiłków ludziom nie posiadającym żadnych kwalifikacji zawodowych, często nie znających języka, analfabetów, zapomóg na utrzymanie bardzo licznego potomstwa…
„Ubogacenie kulturalne” kosztuje miliardy, a integracja wyznawców islamu, to – jak to kilkakrotnie określił były król Maroka Hassan II we francuskiej TV (jeszcze w latach 90.) – mrzonka naiwnych Europejczyków.
Obserwuję od lat, jak zachodzi integracja obcokrajowców w Europie. Wszyscy – poza licznymi muzułmanami – szukają pracy i szanują nasze prawa. Ci bez zawodu, sfrustrowani, niezależnie od wyznawanej religii, wchodzą niekiedy na drogę przestępstwa. Lecz tylko wśród wyznawców islamu istnieją silne ruchy dążące do narzucenia nam swej religii i swego prawa – szariatu. Na razie korzystają z zapomóg i zaludniają Europę przyszłymi żołnierzami w wojnie o islamizację.
W tej sytuacji zadziwiają żądania naszych feministek, jak profesor Magdaleny Środy, czy Kazimiery Szczuki, aby Polska stała się bardziej „kolorowa”. Pani Szczuka powiedziała kiedyś, że „…Polacy też gwałcą”. To prawda, lecz w Polsce zgwałcona pani Szczuka nie pójdzie do więzienia za uprawianie prostytucji. A w wielu krajach islamskich (np. w Katarze w 2016r. – areszt dla zgwałconej 22-letniej Holenderki i oskarżenie o uprawianie nierządu) zgwałcona pani Szczuka poszłaby za kratki. A będąc Żydówką, zostałaby stracona. Bywa jeszcze gorzej. Znajomy architekt z Bangladeszu przyznał, że w jego kraju ojciec zazwyczaj zabija swoją zgwałconą córkę, aby wymazać hańbę, która spadła na rodzinę.