Mahomet wiecznie żywy

Piotr Ślusarczyk

Z ust wielu muzułmanów i ich stronników można usłyszeć zdanie: „islam to religia pokoju” lub „islam potępia przemoc”. Zwykle uzasadnieniem dla tych słów jest cytat z Koranu, mówiący, że „nie ma przymusu w religii”.

Skoro jednak „islam to religia pokoju”, to skąd w nim zakorzeniona i mająca długą tradycję doktryna podboju? Na to pytanie zwykle promotorzy islamu nie odpowiadają.

Dla każdego muzułmanina Mahomet jest najlepszym z ludzi, doskonałym człowiekiem, posłańcem Boga. Do obowiązków każdego wyznawcy Allaha należy otaczanie szczególnym kultem Proroka. Europejczycy, którzy zwykle spotykają się z doktryną chrześcijańską, kojarzą przez analogię Mahometa z Chrystusem.

To potoczne wyobrażenie o bliskości chrześcijaństwa i islamu przeniosło się nawet na transparenty. 19 marca 2016 roku ulicami Warszawy przeszedł marsz antyrasistowski, w czasie którego demonstranci nieśli napis – „Allah – Chrystus, dwa bratanki”. Jak rozumiem, zdanie to miało pokazać, że różnica między chrześcijaninem a muzułmaninem jest niewielka. Tymczasem prawda wgląda zupełnie inaczej.

To właśnie tradycja chrześcijańska, a potem koncepcje humanizmu laickiego przyzwyczaiły nas, że człowiek święty, to ten, który czyni dobro. Słownik wyrazów bliskoznacznych wśród licznych synonimów słowa „święty” wymienia następujące przymiotniki: gołębiego serca, łagodny, prawy, szlachetny, wielkoduszny, przyjazny, serdeczny czy prawy. Żadne z tych określeń nie pasuje do Mahometa.

Gdyby założyciel islamu urodził się we współczesnej Europie, byłby ścigany z wielu paragrafów kodeksu karnego. Powiedzieć trzeba otwarcie – Mahomet ma na swoim sumieniu niemałą listę przewinień. Tradycja muzułmańska mówi o dwudziestu siedmiu „najazdach dokonanych na rozkaz Mahometa” [1]. Celem wielu z nich było wzbogacenie się, co nie przeszkadza teologom islamskim je sakralizować. Literatura arabska zna nawet osobny gatunek, w którym opisuje się wyprawy wojenne przeciwko innowiercom [2].

Charakterystyczne dla zachowania Mahometa było to, że usprawiedliwiał swoje kontrowersyjne działania kolejnym objawieniami. I tak, w świętym miesiącu (radżaba) z inspiracji Mahometa jego zwolennicy zaatakowali karawanę przewożącą wino, rodzynki i skóry; zrobili to naruszając tabu i depcząc lokalne zwyczaje. Podczas napadu zabili jednego Mekkańczyka, a dwóch wzięli do niewoli.

Początkowo czyn ten oburzył Mahometa, później jednak Bóg mu się objawił i dopuścił prowadzenie wojny w „miesiącu świętym” [II, 217]. Podkreślić wypada, że wspomniany werset Koranu stanowi jeden z teologicznych filarów dżihadu. Charakterystyczne dla postępowania Proroka było to, że zawsze przypisywał sobie zwycięstwa, zaś porażkami obarczał innych. Nie wahał się także wykorzystywać swoich profetycznych doświadczeń do celów ekspansji. Znawca jego biografii słusznie zauważa, że „często trudno jest rozróżnić w bogatej naturze Mahometa, co w nim jest z proroka, a co z męża stanu [3]”. Muzułmanie usprawiedliwiają okrutne i gniewne postępowanie Proroka, wskazując, że w ten sposób bronił praw Boga, a nie swoich własnych [4] .

Nieprzypadkowo do jednego z mitów założycielskich islamu należy wygrana armii Mahometa nad Kurajszytami pod Badrem 17 marca 624 roku. Tradycja muzułmańska mówi, że Prorokowi w pokonaniu niewiernych dopomógł sam archanioł Gabriel. O tym, że zwycięstwo to stanowi element żywej w świecie muzułmańskim tradycji, świadczy nie tylko wzmianka o tym wydarzeniu w Koranie, lecz także fakt, że tym kryptonimem armia egipska popatrzyła działania przeciwko Izraelowi w czasie wojny Jom Kippur. Również bezpośrednio do wydarzeń z VII wieku nawiązali powstańcy pakistańscy w Kaszmirze w 1999 roku.

Po tym, jak Mahomet umocnił swoją władzę, brutalnie rozprawiał się ze swoimi oponentami. Wydał rozkaz zabicia jeńca Ukba, gdyż „nienawidził on Boga i jego Proroka”. Mahomet miał pozostać niewzruszony, kiedy mężczyzna błagał o darowanie życia, gdyż wychowywał małoletnią córkę.

Z inspiracji Proroka życie straciła niechętna islamowi poetka Asma Bint Marwan, która wyśmiewała go w swojej twórczości. Z tych samych powodów życie stracił Abu Afak, zabity we śnie przez stronników założyciela islamu. Dla pozbycia się swoich wrogów uświęcał on także podstęp. W ten sposób życie stracił Kab ibn al-Ashrafa, oskarżany o spisek przeciwko Prorokowi, lub, według innych źródeł, o pisanie obraźliwych utworów.

Prorok z towarzyszami masakruje Żydów z Banu Kurajza. Ilustracja: Muhammad Rafi Bazil (1713–1781);

Prorok z towarzyszami masakruje Żydów z Banu Kurajza. Ilustracja: Muhammad Rafi Bazil (1713–1781); https://commons.wikimedia.org

Mahomet ma na sumieniu również wygnanie dwóch plemion żydowskich. Co ważne, wiele z tych morderstw tradycja muzułmańska, a wcześniej sam Mahomet, usprawiedliwiają objawieniami. Wymienione czyny bledną jednak przy masowej egzekucji żydowskiego plemienia.  Mahomet pobłogosławił zabicie wszytkach pokonanych mężczyzn z plenienia Banu Kurajza i oddanie w niewolę kobiet i dzieci. Biografowie „najlepszego z ludzi” opisują zbrodnię tę w sposób następujący:

W nocy na placu targowym miasta wykopano rowy mogące pomieścić ciała mężczyzn. Z rana Mahomet, sam przyglądający się tragedii, rozkazał przyprowadzić męskich jeńców w grupach po pięciu, sześciu. Każdą grupę zmuszano, żeby siadała na brzegu rowu przeznaczonego im na grób, ścinano im głowy, a ciała spychano do rowu (…). Rzeź zaczęła się z rana, trwała przez cały dzień i była kontynuowana wieczorem przy zapalonych pochodniach. Zbroczywszy cały plac targowy krwią siedmiuset czy ośmiuset ofiar i wydawszy rozkaz przysypania ciał ziemią, Mahomet powrócił z tego koszmarnego widowiska do swojej siedziby, by nasycić się wdziękami Rajhny, której mąż i wszyscy krewni zostali zamordowani [5].

Z tej perspektywy uwidaczniają się różnicę między Chrystusem a Mahometem. Tak jak istotą działań Jezusa było współczucie, tak Mahomet w okresie medyńskim staje się „niepotrzebnie krwiożerczy” [6]. Rozprawiał się okrutnie ze swoimi oponentami czy pojmanym jeńcami, sukces na polu walki odczytywał jako znak błogosławieństwa Allaha, niepowodzenia zaś jako karę za grzechy.

Jednym słowem, jeśli zgodzimy się nazywać świętym człowieka, który brzydzi się podstępem, postępuje wielkodusznie także z własnym przeciwnikami oraz miłuje pokój, to wówczas w żadnym razie Mahomet na to miano nie zasługuje.

Tradycja arabska podkreśla za to inną cechę Mahometa, a mianowicie al-hilm, co możemy przetłumaczyć jako opanowanie, czy zimną krew [7]. Oczywiście wśród zwolenników islamu panuje pogląd, że postaci tej nie można oceniać według współczesnych nam kryteriów. Można by się zgodzić z tym twierdzeniem, gdyby dla milionów muzułmanów na całym świecie także dziś Mahomet nie był wzorem.

Obowiązek naśladowania Proroka wynika wprost z Koranu – „Jeśli kochacie Boga, to postępujcie za mną” [3, 31]; mówi o tym także inny cytat – „Wy macie w Posłańcu Boga piękny wzór” [33, 21]. Teologia muzułmańska podkreśla, że naśladowanie to nie może być wybiórcze, gdyż Prorok był nieomylny. Co ciekawe, Koran krytykuje niektóre zachowania Mahometa, na przykład takie, jak wycięcie gajów palmowych, należących do plemienia Banu an-Nadir, lecz nie potępia masakry dokonanej na Żydach.

Klasyfikacja moralna czynów Proroka w istocie staje się kluczem do zrozumienia przemocy motywowanej islamem. Pokojowo nastwiony muzułmanin musiałby w ten czy inny sposób zanegować biografię Mahometa między rokiem 623 a jego śmiercią 632, co w oczywisty sposób naraziłby go na zarzut świętokradztwa (w tradycyjnym islamie karanego śmiercią).

To właśnie Mahomet określił szczegółowo przepisy, jakim powinni kierować się ci, którzy prowadzą świętą wojnę: „Koran zalecił wojnę świętą, dżihad, przeciw niewiernym, którzy poniosą od niej śmierć lub staną się niewolnikami. Ale musi ją poprzedzać ostrzeżenie, negocjacja, w której Prorok wykaże, że jest dość silny, by zatriumfować bez przelewu krwi ” [8].

Jedynym przejawem „humanitaryzmu” świętej wojny jest pozostawienie niewiernemu możliwości przejścia na islam. Propozycję taką zwykle powtarzał Mahomet trzy razy, kiedy ogłaszał świętą wojną. Trzeba jednak powiedzieć, że i ten nakaz i obyczaj jest wciąż żywy w krajach muzułmańskich. Nieprzypadkowo w czasie wojny iracko-irańskiej obie strony określały się wzajemnie mianem „niewiernych”.

————————————

Przypisy:

1.Krzysztof Kościelniak, Dżihad – święta wojna w islamie, Kraków 2002, s. 19.
2.Maurice Gaudefroy-Demombynes, Narodziny islamu, tłum. Hanna Olędzka, Warszawa 1988, s. 89.
3.Maurice Gaudefroy-Demombynes, op. cit.,
4.Ibidem, s. 170.
5.William Muir, Life of Mahomet, Edynburg 1923, s. 307-308, cyt. za: Ibn Warraq, Dlaczego nie jestem muzułmaninem, Warszawa 2013, s. 141.
6.Określenie Maurice Gaudefroy-Demombynesa, dotyczące masakry Banu Kurajza. Por. op. cit., s. 113.
7.Ibidem, s. 170.
8.Ibidem, s. 154.

 

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign