Bycie wyedukowaną kobietą w Afganistanie nie było łatwe w czasie ostatnich kilku dekad. Jednak zdarzają się bardzo odważne wyjątki. Jedna z kobiet należących do Amerykańsko-Afgańskiej Rady Kobiet, w trakcie rządów talibów prowadziła podziemną szkołę w swoim domu, popełniając przestępstwo nauczania kobiet. Inna nim została poddana ścisłemu nadzorowi talibów, zbudowała społeczny program rozwoju, zatrudniając 25 tysięcy Afganek.
Jednocześnie w Afganistanie dokonał się znaczący postęp dotyczący kobiet – niestety znaczący jedynie w porównani z opresyjną przeszłością. Obecnie dwa miliony dziewcząt uczęszcza do szkół. Kobiety obecnie przyjmują publiczne role w edukacji, pracach publicznych i rolnictwie.
Z drugiej strony Afganistan to kraj gdzie kobietom wylewa się kwas na twarze za to, że chodzą do szkoły, a policjantkom i urzędniczkom grozi się śmiercią. Talibowie oraz ich zagraniczni sprzymierzeńcy szczególnie interesują się prześladowaniem, represjonowaniem i upokarzaniem kobiet, co mógłby wytłumaczyć jedynie Freud.
Niestety patriarchalne zachowania nie funkcjonują jedynie na skraju społeczeństwa. Szyickie prawo rodzinne, podpisane ostatnio przez prezydenta Hamida Karzaia, legalizuje małżeński gwałt i ogranicza możliwość podróżowania kobiet. Chociaż ostatnio prawo to jest jeszcze raz rozpatrywane w wyniku wewnętrznej i międzynarodowej presji.
Afganistan pozostaje jednym z najtrudniejszych dla kobiet miejsc na Ziemi. Zrozumiałą reakcją mógłby być gniew i walka. Jednak Afgańskie kobiety mają inne podejście. Najważniejszą odpowiedzią na ich problemy jest edukacja. I to nie tylko rozumiana jako nauka czytania. Ludzie nie są wykształceni w wartościach swojej własnej religii, mówi Rahela Hashimi Sidiqi, doradca w afgańskiej komisji spraw obywatelskich. Muszą uczyć się od innych krajów islamskich jak Indonezja czy Bangladesz. Nawet w krajach arabskich edukacja nie jest zabroniona.
Najważniejszym wyzwaniem, jak mówi Sidiqi jest brak edukacji o samym islamie, szczególnie w wiejskich regionach, gdzie kultura i islam są pomieszane. Ludzie nie widzą różnicy pomiędzy tradycją a religią. Te kobiety widzą nauki Koranu takie jak o prawie własności i szacunku dla kobiet jako źródło postępowych reform w Afgańskiej kulturze. Szczególnie mówią z szacunkiem o Khadijah, żonie Mahometa, która była wykształcona i prowadziła własny biznes nim ożeniła się z prorokiem.
Jasno widać, że jest to inny rodzaj feminizmu. Raczej zamiast potwierdzać indywidualistyczne koncepcje praw, kobiety szukają szacunku i prawnej ochrony w ramach tradycji religijnej. Nie próbują przewrócić porządku kulturowego, ale rozszerzyć go i zhumanizować. Jeżeli noszenie chusty pokazuje szacunek, mówi Sidiqi, noszę chustę. Okazujemy szacunek innym i oczekujemy szacunku. To konserwatywne podejście do zmiany kulturowej może być jedynym działającym w głęboko tradycyjnych społeczeństwach.
Afgańskie kobiety twierdzą, że odbudowa Afganistanu nie może odbyć się bez umiejętności i wiedzy 52% jego populacji. Wierzą, że kobiety w afgańskiej polityce posiadają tę zaletę, że nie były uwikłane w walki i korupcję lat ubiegłych. Są szansą na nową afgańską politykę. Argumentują, że kobiety zawsze są za rządami prawa, ponieważ to kobiety i ich dzieci cierpią najbardziej, gdy rządy prawa zawodzą.
Niestety prawa afgańskich kobiet nie znajdują się na czele celów polityki amerykańskiej w Afganistanie. Tak zwani „realiści” wydają się być otwarci na układy z islamistami za cenę stabilizacji. Inni widzą, że zbudowanie narodu, który szanowałby prawa kobiet jest poza możliwościami oraz poza zainteresowaniem władz amerykańskich. Afganistan bez udziału kobiet może pozostać upadłym i niebezpiecznym państwem.
JW na podst. Michael Gerson, The Washington Post