„Kafirzy” i język nienawiści

Alberto M. Fernandez*

Seria głośnych komentarzy zachodnich polityków na temat aspektów islamu została ostatnio poddana publicznej analizie.

Uwagi te były krytykowane ze względu na to, że były niejasne i bardzo ogólnikowe oraz ze względu na prawdopodobieństwo, że będą promować nienawiść lub przemoc wobec mniejszości muzułmańskich na Zachodzie, a jednocześnie komplikować pracę nad zwalczaniem ugrupowań terrorystycznych, takich jak ISIS lub Al-Kaida.

Wszyscy politycy, oczywiście, powinni znajdować się pod ścisłą kontrolą. I politycy z pewnością zasługują na krytykę, jeśli nie potrafią odróżnić na przykład islamu, islamizmu i dżihadu albo jeżeli dokonują uogólnionych i mylnych oskarżeń dotyczących złożonych problemów, takich jak szariat.

Ale rozmyty, nienawistny, a nawet brutalny język o Innym, ani nie jest czymś nowym, ani unikalnym dla Zachodu. Rzeczywiście, język zachodnich demagogów czasami wydaje się przyciągać więcej uwagi niż cichszy dyskurs, pokorniejszej oddolnej nienawiści do Innego, który ma miejsce w kulturach nie-zachodnich. Tak jest z określeniem kufr, arabskim słowem oznaczającym niewiernego i – jak jest ono powszechnie stosowane w większości muzułmańskiego dyskursu – jako pozornie uświęconej przez Boga etykiety lub narzędzia do promowania nienawiści i przemocy.

Kim właściwie są ci kafirzy?

Źródło tego określenia leży w starożytności, jest starsze niż Koran, a oznacza „zasłonić” lub „przykryć”. Ma związek z rolnictwem (i jest użyte raz w tym znaczeniu w Koranie), a słowa z tym rdzeniem można znaleźć w nazwach wielu wsi Lewantu, na przykład w znanej z Ewangelii słynnej Kafarnaum (Kfar Naoum lub Wieś Nahuma). Kafir / kuffar i takfiri (proces ogłaszania muzułmanina kafirem) wszystkie mają oczywiście ten sam rdzeń.

Pamiętam jak 40 lat temu, jako młody student arabistyki, użyłem słowa kafir, kiedy mówiłem o sobie, nie-muzułmaninie. Mój profesor arabskiego, dobrotliwy i pobożny egipski muzułmanin, przerwał mi mówiąc: „Nie, Alberto, nie jesteś kafirem, jesteś jednym z ludzi Księgi”. Z tym tolerancyjnym i humanistycznym muzułmańskim światopoglądem można spotkać się również dzisiaj. Ten światopogląd, krytykowany przez innych muzułmanów jako zbyt tolerancyjny, można odnaleźć w komentarzu do Koranu opracowanym w 2015 roku pod wpływem sufich, „The Study Quran”. [1]

Niektórzy zachodni muzułmanie zajmują się tym problemem. Można się z nim spotkać w internetowych filmikach, takich jak te Hamzy Yusufa, w szczególności w „Kim są kafirzy?”. [2] Muzułmański komentator mieszkający w Chicago, dr Hassan Hassaballa, w pełnym pasji felietonie z 2012 roku zatytułowanym „Kim są 'niewierni’?” pisze: „Jednym z (wielu) błędnych wyobrażeń o islamie, podnoszonym w niektórych komentarzach, jest postawa islamu wobec 'niewierzących’. Wiele osób, w tym niektórzy muzułmanie, uważają, że islam wymaga, żeby muzułmanie 'nienawidzili’ nie-muzułmanów, albo, że muzułmanie powinni nawet 'zabijać’ nie-muzułmanów. Chociaż to dla mnie niepojęte, pogląd ten jednak występuje. Sprzeciwiam się temu całkowicie. Sprzeciwiam się temu bez względu na to, ilu 'ulemów’, czyli religijnych uczonych, byłoby cytowanych. Nie obchodzi mnie również, ilu terrorystów tak mówi. Jednak, nasuwa się pytanie: Kim dokładnie jest 'niewierny’? Wielu muzułmanów może rozumieć, że 'niewiernym’ ( 'kuffar’ w języku arabskim) jest każdy, kto nie jest muzułmaninem”. [3]

Kwestia „kto to jest niewierny” jest skomplikowana nawet w obrębie islamu, wśród muzułmanów mówiących tak o sobie nawzajem, nie wspominając o tej kwestii pomiędzy muzułmanami i nie-muzułmanami. Jeszcze bardziej ważkim problemem dla wszystkich jest oczywiście to, jaka powinna być właściwa reakcja muzułmanina na kogoś, kogo ocenia, że jest „niewiernym”? Jakie są tymczasowe kary dla większych i mniejszych kafirów? Odpowiedź na pytanie, czy bycie kafirem jest grzechem (co ma być osądzone przez Boga), czy grzechem i przestępstwem (co ma być osądzone przez gorliwych muzułmańskich władców) sprowadza się do współczesnego rozumienia religii, polityki, rządów i terroryzmu. To nie są właściwie nowe problemy, ale raczej sięgające do wczesnych lat islamu i początkowego rozkwitu ugrupowań dżihadystycznych w Egipcie w latach siedemdziesiątych. [4]

Co zrobić z kafirem?

Dla Państwa Islamskiego i podobnych ugrupowań terrorystycznych to określenie jest oczywiste. Nie tylko „ludzie księgi” są kafirami, ale również wielu, jeśli nie większość, muzułmanów. Chociaż chrześcijanie mogą być nazywani „krzyżowcami” lub mushrikeen (bałwochwalcami), istotą ich jestestwa jest bycie kafirem. Muzułmanie również mogą być określani przez te ugrupowania nazwami opisującymi jedną z wielu podgrup powszechnie utożsamianych z rodzajem kafira: murtadin (apostataci), tawaghit (satrapowie), mushrikeen (często stosowane wobec szyickich muzułmanów) i rawafid (również powszechnie stosowane wobec szyickich muzułmanów).

Nie licząc ISIS i jemu podobnych, jest duża podgrupa salafickich muzułmanów, którzy wierzą mniej więcej w to samo, ale w formie złagodzonej przez lokalne uwarunkowania polityczne. Ten pełen nienawiści dyskurs często można znaleźć w finansowanych przez Arabię Saudyjską lub Katar przedsięwzięciach, czy to w wypaczonych tłumaczeniach Koranu lub mediach czy inicjatywach edukacyjnych. [5] Można jeszcze wejść na oficjalną stronę internetową Saudi Fatwa Authority (Saudyjskiego Urzędu Fatw) i przeczytać orzeczenia głównego duchownego organizacji, Szejka Abdula Aziz Ibn Baza (zmarłego w 1999 roku) na temat kafirów. Być mushrik to być niewiernym, przyjaźnić się z kafirem oznacza bycie niewiernym, rozważać czy kafir jest niewierny oznacza bycie niewiernym. [6]

Ponieważ Ibn Baza był osobistością organizacji lojalnej wobec monarchii saudyjskiej, można tam również znaleźć ogólne zarządzenia potępiające „ekstremizm” zdefiniowane oczywiście przez oficjalną organizację religijną. Ale żeby nie było żadnych wątpliwości, Ibn Baz również oficjalnie podaje, że kafirzy, o których mowa w islamskich księgach, to chrześcijanie, żydzi i dzisiejsi sekularyści. [7] I podobnie jak Państwo Islamskie, Ibn Baz przedstawia trzy opcje otwarte dla tych niewiernych: konwersję na islam, płacenie upokarzającego podatku – dżizji lub śmierć. Dalej podkreśla, że ofensywny dżihad przeciwko niewiernym jest dziś obowiązkiem wszystkich muzułmanów. [8]

Jest wielu innych saudyjskich duchownych związanych z władzą, choć nie tak wysoko postawionych jak nieżyjący Ibn Baz, ale równie płodnych, obytych z mediami i nadal żyjących, którzy w zasadzie mówią to samo. Takich jak Szejk Salih Al-Fawzan, członek The Saudi Council of Senior Scholars (Saudyjskiej Rady Wyższych Uczonych) i The Kingdom’s Fatwa Committee (Królewskiego Komitetu Fatw). Materiały Al-Fawzana można znaleźć na wielu salafickich stronach, w tym na Fawzan.co.uk, Manhaj.com i Salafipublications.com. I znowu, duchowni, tacy jak Ibn Baz i Al-Fawzan, są uważani za ekstremalnych konserwatystów, ale nie są oni sympatykami ISIS, lecz raczej filarami saudyjskiej infrastruktury religijnej.

Zagraniczne rządy i międzynarodowe media wciąż wydają się podkreślać wsparcie materialne krajów Zatoki Perskiej dla rzeczywistych ugrupowań terrorystycznych, a mniej skupiają się na ich znacznie szerszym wsparciu dla ideologicznego ekstremizmu. [9] Ponieważ w tych filarach saudyjskiego religijnego establishmentu mamy dyskurs religijny, który zasadniczo potwierdza, że ta część tego, o czym mówią rzekomi „charydżyci” z ISIS, jest naprawdę dobrze ugruntowana w islamie.

Można, i powinno się oczywiście, odrzucić majaczenia Państwa Islamskiego i innych grup takfiri jako niereprezentatywne dla islamu. I można ewentualnie zlekceważyć orzeczenia Ibn Baza jako opinię tylko jednego, jeśli nawet wpływowego to już zmarłego saudyjskiego salafickiego duchownego. Przecież, nawet z miliardami zainwestowanymi przez salafitów z krajów Zatoki Perskiej w ciągu ostatnich dziesięcioleci w edukację, media i islamską działalność misyjną, ta szczególnie nietolerancyjna wersja islamu nadal jest poglądem mniejszości, aczkolwiek bardzo głośnej.

Współczesny spór o kafirów

Z pewnością, inni muzułmanie odrzucili ten nietolerancyjny i pełen przemocy światopogląd. Można znaleźć mnóstwo oficjalnych wypowiedzi islamskich władz reżimów na Bliskim Wschodzie promujących jakiś rodzaj tolerancji. Są różne, mało konkretne, ale jednocześnie ważne międzywyznaniowe próby promowania jakiegoś nowego i bardziej tolerancyjnego światopoglądu, takie jak Deklaracja z Marrakeszu z 2016 roku. [10] Mamy elokwentnych muzułmańskich liberałów, takich jak iracki filozof dr Rashid Al-Khayoun, który zauważył ostatnio, że:

„Te teksty religijne są problemem. Są dzisiaj używane i wyrywane z kontekstu, z (wersetów Koranu), w którym zostały objawione. Werset ‘zabijajcie ich, gdziekolwiek ich znajdziecie’ został objawiony w trakcie bitwy; w czasie ataku wojskowego były (odpowiednie) okoliczności na te słowa, ale te rzeczy nie powinny się nadal dziać. To, co powinno nadal trwać, to wersety, które odnoszą się do pokoju i miłości. Winię również znawców prawa. Oni zmasakrowali Koran, przez zniesienie ponad 70 wersetów, które traktowały o pokoju, miłości i o nie wtrącaniu się w nie swoje sprawy. Wszystkie one zostały zniesione na rzecz jednego wersetu – piątego wersetu sury „Al-Tawbah”, wersetu miecza”. [11]

Ale jeśli ten problem byłby tylko kwestią zapewnienia równych szans liberalnym uczonym przeciwko islamistom, lub modernistom przeciwko konserwatystom, byłby tylko ważną i ciekawą, ale w dużej mierze akademicką kwestią. Powstanie Państwa Islamskiego z konkurujących ze sobą dżihadystów na całym świecie i rozwój mediów społecznościowych przyczyniły się do wielkiego wzrostu uproszczonego, toksycznego, elektronicznego salafizmu, równie płytkiego, co zręcznego, który promuje najbardziej ekstremalną z możliwych narrację.

Taka narracja to nie tylko obrazki i memy, które widzimy w propagandzie ISIS lub słyszymy od radykalnych kaznodziejów na londyńskich ulicach, którzy rozsiewają swoją truciznę w internecie. Infrastruktura nienawiści jest znacznie większa niż to, a została zbudowana na długo przed tym, zanim ISIS wdarł się na arenę publiczną w 2014 roku. Narrację aktywnej nienawiści wobec niewiernych można dostrzec także w wytycznych religijnych przekazywanych przez popularne witryny religijne, takie jak: Islamqa.com i dużą, należącą do Katarskiego Ministerstwa Dziedzictwa i Spraw Islamskich stronę Islamweb.net, która zawiera odpowiedzi na religijne pytania po angielsku, arabsku, niemiecku, francusku i hiszpańsku.

Na tej bardzo często odwiedzanej stronie internetowej, należącej do kraju z największą bazą lotniczą USA w świecie arabskim, można dowiedzieć się, że dla muzułmanina jest niedopuszczalne ze względów religijnych zaprzyjaźnienie się z niemuzułmaninem. [12] Strona internetowa wyjaśnia, że choć muzułmanie „muszą nienawidzić” niewiernych i nie mogą się z nimi przyjaźnić (nie mówiąc o kochaniu ich), nie oznacza to, że muzułmanie powinni być dla nich niemili. [13] Islamweb.net opisuje swoją misję jako „dostarczanie odwiedzającej społeczności treściwej wiedzy na temat islamu, zwłaszcza nie-muzułmanom, którzy mogą potrzebować wyjaśnień dotyczących islamu z powodu nagminnego zniekształcania i wypaczania islamu w mediach i przez źle poinformowanych wyznawców”.

Jest to część szerszego zjawiska, które Peter Pomerantsev nazwał „lotem do techno-fantazji”. [14] W wirtualnym świecie, nietolerancyjna salaficka narracja przeszłości – niegdyś przynależna ugrupowaniom terrorystycznym i ekstremistycznym duchownym – staje się częścią postmodernistycznego dyskursu, w którym to, co kiedyś było własnością strażników boskiej władzy, jest teraz ponownie wykorzystywane przez źle wykształconą i ignorancką młodzież jako łatwa i płytka postać islamskiej mowy nienawiści skrzydła alternatywnego prawicowego ruchu takfiri-dżihadu. [15] Jak jednak widzieliśmy, płytcy i niedouczeni mogą łatwo znaleźć prawdziwych uczonych, którzy za pomocą jednego kliknięcia potwierdzą ich nienawiść.

Kafir jako klucz

Zamiast często niepotrzebnych i błędnych ogólnych stwierdzeń dotyczących zasadniczego charakteru wierzeń ponad miliarda niejednorodnych muzułmanów, znacznie lepszym wykorzystaniem naszego czasu, i czasu wielu muzułmanów dobrej woli, byłaby poważna dyskusja na temat charakteru niewiary i rzeczywistych kar za nią w prawdziwym świecie, szczere wyjaśnienie terminologii oraz intensywne poszukiwanie twórczych sposobów, żeby stworzyć wirtualny język tolerancji w taki sam sposób, w jaki ta nietolerancyjna część świata stała się wirtualna.

Nie ma żadnego powodu, żeby taka inicjatywa nie mogła również uznać i szanować różnic religijnych i odrębności sekciarskiej. Szacunek dla innych nie powinien oznaczać konformizmu religijnego czy konwersji. [16] Wiele systemów wierzeń, ze swej natury – nawet te nie związane z religią, takie jak komunizm czy liberalizm – ma przekonania, które mogą być niesmaczne czy nieprzyjemne dla innych. I wielu ludzi różnych wyznań popełnia okropności albo w imię tych wierzeń, lub wbrew nim.

Problemem nie jest tak bardzo to, że niektórzy muzułmanie wierzą, iż inni są niewierni i mogą ich nie lubić (to samo byłoby prawdą o nie-muzułmanach nie lubiących muzułmanów), ale jakie konkretne działania wydają się wierzącym właściwe wobec niewiernych. Czym innym jest uważanie, że ktoś pójdzie do piekła, a czymś innym próba faktycznego go tam wysłania poprzez indywidualną przemoc lub przymus.

Zarówno nie-muzułmanie jak i muzułmanie są dzisiaj celem ataków i są zabijani ponieważ są nazywani kafirami. Tak, termin ten pochodzi ze świętych ksiąg, ale to ludzie, prawnicy i naukowcy, go interpretują i stosują. To oni stworzyli fatalne połączenie pomiędzy słowem „kafir” napisanym czternaście wieków temu i współczesnymi ludźmi.

Po zamachu bombowym ISIS w świętym mieście Medyna w lipcu 2016 roku, wiele mówiono w świecie muzułmańskim o przyjęciu bardziej nieugiętego stanowiska wobec grup takfiri. [17] To nie jest samo w sobie złe. Ale nadal brakuje poważnego spojrzenie na rozwikłanie koncepcji – takfiri – składającej się zasadniczo z „traktowania muzułmanina jak niewiernego, dzięki czemu można go zabić”. Być może kafir jest kluczem.

Zajęcie się problemem rzekomego charakteru stosunku muzułmanów do kafirów, kimkolwiek oni są i cokolwiek to słowo dzisiaj faktycznie oznacza w praktyce, jest jednym ze sposobów na detoksykację rozmytego języka nienawiści, który jest tak łatwo rozprzestrzeniać w internecie. Przedefiniowanie słów nie spowoduje, że terror dżihadystów zniknie, ale może pomóc w ich demaskowaniu i izolowaniu z przestrzeni publicznej.

Ta zmiana jednak to szczery dialog, który powinien odbywać się w kameralnych warunkach, twarzą w twarz z ludźmi, którzy wiedzą, co mówią, a nie w podawanych w zawrotnym tempie sloganach, które nadawane są 24-godziny na dobę w wiadomościach.

***

Tłumaczenie MD, MEMRI
Źródło: www.memri.org

*Alberto M. Fernandez jest wiceprezesem MEMRI.

Przypisy (nie spolszczone):
[1] Muslimmatters.org
[2] Youtube.com
[3] Chicagonow.com
[4] Jeffrey T. Kenney, Muslim Rebels: Kharijites and the Politics of Extremism in Egypt (New York: Oxford University Press, 2006).
[5] Newstatesman.com
[6] Alifta.com
[7] Youtube.com
[8] Alifta.net
[9] Washingtoninstitute.org
[10] MEMRI Daily Brief No. 76, Marrakesh: Steps Towards A Solution Or Confusion? February 6, 2016.
[11] MEMRI TV Clip No. 5561, Iraqi Author Rashid Khayoun: Islamic Scholars Have Massacred the Quran, June 3, 2016.
[12] Islamweb.net
[13] Islamweb.net
[14] Granta.com
[15] Nationalreview.com
[16] Patheos.com
[17] Npr.org

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign