Pod rządami premiera Justina Trudeau Kanada stała się bezpiecznym schronieniem dla skorumpowanych członków irańskiego reżimu, a jednocześnie niebezpiecznym miejscem dla kanadyjsko-irańskich demokratów, pisze specjalista RAND ds. irańskich Alireza Nader.
Listę zaniedbań w sprawie kanadyjskich obywateli irańskiego pochodzenia otwiera 57 ofiar ukraińskiego lotu 752 zestrzelonego nad Teheranem oraz ich rodziny. Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej jest odpowiedzialny za omyłkowe zestrzelenie samolotu startującego z Teheranu 8 stycznia bieżącego roku.
Jednak zamiast realizacji obietnicy wyjaśnienia i dochodzenia sprawiedliwości, składanej rodzinom przez premiera Trudeau, otrzymują one obecnie groźby. Global Affairs, kanadyjskie MSZ, potwierdziło, że jest świadome pogróżek, które otrzymują rodziny ofiar. Chociaż nie ma jasno określonych ich nadawców, to oskarżenia o zdradę sugerują, że obawiają się oni zemsty reżimu islamskiej republiki. Krytykowanie irańskiego reżimu oznacza dla nich problemy przy wizycie w Iranie albo reperkusje wobec rodziny pozostającej w ojczyźnie.
Powodem zaniepokojenia kanadyjskich Irańczyków jest też coraz większa obecność oficjeli i popleczników szyickiego reżimu na terytorium Kanady. Na te ostrzeżenia Justin Trudeau i rząd liberałów w Kanadzie pozostaje głuchy. Tymczasem skorumpowani członkowie reżimu po wypraniu swoich pieniędzy kupują luksusowe posiadłości w Toronto i w Vancouver. W Iranie Kanada jest postrzegana jako główny kierunek dla właścicieli nielegalnie zdobytego bogactwa.
Proces prania pieniędzy w Kanadzie ma już swoją nazwę: „snow washing”, a wysoka wiarygodność Kanady pomaga ukryć brudne pieniądze. Po przejściu przez kanadyjską gospodarkę stają się białe jak śnieg. Łatwość zakładania korporacji w Kanadzie jest przedmiotem troski Komitetu Finansowego kanadyjskiej Izby Gmin. Sprawę komplikuje też prawo, które pozwala uzyskać stały pobyt osobom inwestującym 1,2 miliona dolarów kanadyjskich w Quebecu.
W styczniu 2019 roku kanadyjska policja aresztowała siedmiu obywateli Iranu piorących pieniądze za pośrednictwem kantorów wymiany walut, a także rynków w Libanie, Chinach czy ZEA. Pieniądze trafiały z powrotem do krajów eksportujących narkotyki.
Jednym z przykładów podawanych przez Nadera jest były szef irańskiego banku Melli, Mahmoud Reza Khavari, który uciekł do Kanady defraudując 2,6 miliona dolarów. Dzięki pieniądzom otrzymał pozwolenie na osiedlenie się w Kanadzie i dzisiaj on i jego rodzina prowadzą biznesy w Toronto.
Pewność, jaką odczuwają poplecznicy reżimu potwierdza ich publiczna obecność na szyickim święcie religijnym Aszura w tym roku, wyrażanie poparcia dla Najwyższego Przywódcy Ayatollaha Ali Khamenei czy zabitego przez USA generała Qassema Solejmaniego.
„Dlaczego rząd Justina Trudeau nie podejmuje żadnych działań?” pyta retorycznie Nader. „Może miliardy dolarów w inwestycjach ze strony reżimowych elementów przeważają nad zaniepokojeniem szerszej irańsko-kanadyjskiej społeczności i demokratycznych działaczy”, odpowiada.
Trudeau odrzucił sugestię Stanów Zjednoczonych, żeby Kanada uznała IRCG za organizację terrorystyczną. (j)