W sobotę 28 lutego tłumy tureckich imigrantów powitały premiera Recep Tayyipa Erdogana co najmniej jak gwiazdę rocka. Miał być to dowód dumy narodowej, nadal obecnej w niemieckich Turkach mimo lat spędzonych na emiracji.
Po sali w Dusseldorfie niesie się echo pieśni: „Ziemia należy do nas wszystkich”. Ta ziemia to nie Niemcy, lecz Turcja. Przy dźwiękach ogłuszającej muzyki imigranci powiewają setkami tureckich flag i skandują. Jakaś kobieta krzyczy do mikrofonu: „Turcja jest wspaniała!”, tłumy odpowiadają wiwatem. Każdy w obiekcie sportowo-koncertowym ISS Dome niecierpliwi się jak na koncercie rokowym tuż przed wejściem gwiazdy na scenę. Gwiazdą dzisiejszego show jest nie kto inny tylko Recep Tayyip Erdogan
Premier Turcji odwiedził Niemcy, by spotkać się z kanclerz Angelą Merkel, najpierw jednak postanowił spotkać się ze swoimi „ziomkami”. Ludźmi, którzy od dziesięcioleci mieszkają w Niemczech, którzy się tu urodzili i którzy często mają niemieckie paszporty. Na spotkanie przybyło około 10 tysięcy osób z różnych zakątków Niemiec. Mówią, że Niemcy nigdy ich nie zaakceptują, ale przynajmniej mają Erdogana. Albo, że to pierwszy raz, kiedy ktoś czuje się za nich odpowiedzialny i że po raz pierwszy premier Turcji nie zapomina o swoich rodakach mieszkających za granicą. Pewna kobieta stwierdziła: „Erdogan może sprawić, by Merkel postrzegała nas jako część społeczeństwa. On może nas zbawić”.
„Jestem tu by pokazać wam, że nie jesteście sami!”
Wybawiciel Erdogan spóźnia się półtorej godziny. W samym centrum miasta w Nadrenii tłum skanduje: „Turcja jest z ciebie dumna!”. „My też jesteśmy dumni”- odpowiada Ergogan. Od początku trafia prosto do serc: „Jestem tu, by dzielić z wami tęsknotę, jestem tu, by zatroszczyć się o wasz dobrostan. Jestem tu, by pokazać wam, że nie jesteście sami!”. Nadaje swoim słuchaczom jednoznaczną tożsamość. „Nazywają was gościnnymi robotnikami, obcokrajowcami lub niemieckimi Turkami. Nieważne, co o was mówią, jesteście moimi rodakami, obywatelami mojego kraju, moimi przyjaciółmi, moimi braćmi i siostrami!”
„Jesteście częścią Niemiec, ale również częścią naszej wielkiej Turcji”
Brzmi to jak na wiecu wyborczym przed zaplanowanymi na lato tego roku wyborami w Turcji. Erdogan zabiega o głosy tureckiej populacji w Niemczech. W poprzednich wyborach wielu immigrantów legitymujących się tureckim paszportem poleciało do Ankary, Istambułu lub Antalii tylko po to, by oddać swój głos do ustawionych na lotniskach urn wyborczych. Właśnie dlatego Erdogan podkreśla sukcesy swojego rządu i przedstawia Turcję jako nowoczesne mocarstwo. „Nie jesteśmy krajem, który żyje z pomocy. Sami pomagamy innym.” Dodaje: „Dziś moi rodacy nie podróżują już autobusami, ale samolotami.” Z przemówienia przebijają również wojownicze tony: „Turcja rozpoczyna budowę własnych samolotów bojowych.”
„Nikt nie ma prawa pozbawić nas naszej kultury”
Erdogan przedstawia się jako zwolennik demokracji i wolności słowa. Mówi, że Turcja się zmienia i dodaje, że wszyscy artyści i pisarze, którzy opuścili kraj, powinni wrócić. Jego przesłanie jest proste: Unia Europejska powinna przyjąć Turcję. W wywiadzie obublikowanym jeszcze przed przemówieniem, Erdogan ponaglił Merkel, żeby cofnęła swój sprzeciw wobec członkostwa Turcji w Unii Europejskiej: „Nigdy żadnemu krajowi nie stawiano tylu politycznych przeszkód”, powiedział.
Prawa człowieka, innowacje, postęp – o tym wszystkim mówi Erdogan, żeby przekonać Turków, że wiejski styl życia jaki zostawili za sobą wraz z Turcją lat 60 to przeszłość. „Nie możemy dłużej się tego trzymać. Chcę, żebyście uczyli się niemieckiego, żeby znały go wasze dzieci, gdyż muszą studiować i zdobyć wyższe wykształcenia. Chcę, byście w Niemczech zostali lekarzami, profesorami i politykami.”
Erdogan wraca do kontrowersyjnego poglądu, który wywołał tyle zamieszania przed trzema laty w Kolonii. Ostrzega Turków przed asymilacją: „Możecie się integrować, ale nie asymilujcie się. Nikt nie ma prawa pozbawić was waszej kultury i tożsamości.” Erdogan świetnie zdaje sobie sprawę, że w Niemczech takie stwierdzenie rośnie do rangi prowokacji: tutaj już żaden polityk nie oczekuje od imigrantów, żeby wyrzekli się swoich korzeni i kultury. Dodaje: „Jutro w niemieckich gazetach będą się czepiać tego, co powiedziałem, ale to błąd.”
Swoim rodakom ofiarował cenny prezent: rodzaj podwójnego obywatelstwa. Tak zwana niebieska karta, która nadaje niemieckim Turkom pewne prawa na terenie Turcji, została jeszcze poszerzona. Posiadacze tej karty w przyszłości uzyskają takie same prawa jak obywatele Turcji w sprawach bankowych i urzędowych.
Na zakończenie mowy Erdogana na scenę spada deszcz czerwono białego confetti. Było to wezwanie do integracji jednak pod pewnymi określonymi warunkami. Zaadaptujcie się odrobinę, nie pozwalajcie sobą pomiatać, a w razie problemów przybędę i pomogę! W tym przemówieniu nie było niczego, co wzmacniałoby w słuchaczach poczucie przynależności do Niemiec. Erdogan z uporem odwoływał się do tureckiej dumy narodowej u ludzi, których domem od czterech pokoleń są Niemcy.
Odpowiedź niemieckich polityków
W swoim niedzielnym przemówieniu premier Turcji Recep Tayyip Erdogan powiedział, że dzieci tureckich imigrantów powinny najpierw nauczyć się języka rodziców, a dopiero potem niemieckiego, języka ich „adopcyjnego” kraju. W poniedziałek minister spraw zagranicznych Guido Westerwelle odrzucił przesłanie Erdogana mówiąc, że nauczenie się niemieckiego to „klucz do integracji”. „Jedną z pierwszych rzeczy, które muszą zrobić dzieci mieszkające w Niemczech, jest nauka niemieckiego”, powiedział w Berlinie. „Nie znając niemieckiego nie poradzą sobie w szkole i będą mieć gorszy start w życie.”
Alexander Dobrindt, przewodniczący Unii Chrześcijańsko-Społecznej (CSU) w Bawarii, siostrzanej partii Chrześcijańskich Demokratów Angeli Merkel, w Dusseldorfie przed tłumem 11 tysięcy osób ostro skrytykował wystąpienie Erdogana. Oskarżyl go o podburzanie ludzi i o cofnięcie procesów integracyjnych o lata jego ostatnimi wypowiedziami. Wezwał również rząd do wezwania ambasadora Turcji do MSZ i przekazania mu oficjalnego napomnienia.(pj)
Tłum. GB na podstawie http://www.spiegel.de