Jak twierdzą media, przestępczość i przemoc w Bordeaux narastają od dwóch, trzech lat. Po raz pierwszy miało jednak miejsce ostrzelanie osób z automatycznej broni z jadącego samochodu. Ten dramatyczny akt poprzedziły trwające od kilku tygodni sceny przemocy rozgrywające się na ulicach miasta.
W połowie grudnia doszło do zbrojnej konfrontacji między zbrojnymi bandami z Aubiers i sąsiedniej Chantecrit. 25 grudnia wybuchła strzelanina między tymi ugrupowaniami, w której postrzelono 23-latka. W Sylwestra 40 osób zaatakowało komisariat policji, raniąc pięciu funkcjonariuszy wystrzelonymi fajerwerkami. Tradycyjnie spalono też samochody (trzydzieści) oraz urząd pocztowy w Aubiers i restaurację. Wiele zgłaszanych interwencji w tych dniach okazało się pułapką na policjantów, którzy byli obrzucani fajerwerkami czy innymi przedmiotami.
Obecnie policja sprawdza hipotezę, że broń automatyczna została wymierzona w przypadkowych młodych mieszkańców dzielnicy, w imię międzydzielnicowej zemsty. „To wyrównywanie rachunków z determinacją i przy użyciu broni wojennej”, ocenia sekretarz związku zawodowego policji Alliance Eric Marrocq.
Tłem walk jest wojna o kontrolę nad handlem narkotykami, którą napędzają ograniczenia wprowadzone przez pandemię. „Miasto leży na osi północ-południe europejskiego przemytu narkotyków”, poinformował Marrocq telewizję BFM. Do tego jego zdaniem dochodzi konkurencja między dzielnicami o swoiście rozumiany prestiż – komu uda się najbardziej zaistnieć w mediach. Inny policjant, Bruno Vindon, nie redukowałby tego tylko do narkotyków – mówi o historiach konfliktów o dziewczyny, o terytoria gangów, „które kończą się takim dramatem”.
Vindon twierdzi, że problemem jest brak funkcjonariuszy i środków na walkę z przestępczością. Jego zdaniem tolerancja wobec przemocy musi się skończyć, a atakowanie policjantów czy kierowców autobusów musi przestać być bezkarne. Ci ostatni zresztą odmawiają jeżdżenia do stacji końcowej w Aubiers, bo boją się codziennej przemocy. Vindon nie chce jednak oskarżać mieszkańców dzielnicy. „Rodziny robią co mogą. Często to rodzice samotnie wychowujący dzieci, z finansowymi problemami, a także z trudnościami w integracji” – opisuje sytuację dla France3.
Aubiers priorytetem „republikańskiej rekonkwisty”
Aubiers wyróżnia się we Francji, bo jest jedną z priorytetowych dzielni, w których zostanie przeprowadzona „republikańska rekonkwista”, czyli do wytypowanych przez gabinet prezydenta Macrona obszarów, które należy odzyskać dla Republiki Francuskiej. Jest jednym z przykładów dzielnic, w których skoncentrowała się populacja imigrantów.
W 2015 roku tylko 60% osób w wieku 24-55 lat było aktywnie zatrudnionych. 44% dorosłych urodziło się za granicą, 35% poza Europą. 30 lat temu osób pochodzących z zagranicy było 17%, ale poziom zatrudnienia był podobny. Obecnie ponad 64% dzieci w wieku do 18 roku życia jest imigrantami lub ma pochodzenie imigranckie. Podobnie jest w rywalizującej dzielnicy Grand Parc; jedynie Chantecrit ma większe zatrudnienie, 70-80% i mniejszy udział obcokrajowców – około 20%.
-
-
Imigranci urodzeni poza Francją pochodzenia pozaeuropejskiego, rok 2015 (źródło: France Strategie)
-
-
Nieletni będący imigrantami lub wychowujący się w rodzinie gdzie jedno lub dwoje rodziców są imigrantami, rok 2015 (źródło: France Strategie)
-
-
Poziom rzeczywistego zatrudnienia osób w wieku 25-54 rok 2015 (źródło: France Strategie)
Czy władze Brodeaux i policja mogą tłumaczyć się zaskoczeniem? Kultura przemocy i młodocianych gangów była tam już obecna od dłuższego czasu. W 2017 roku pojawiła się produkcja muzyczna rapera Benesao, zatytułowana „La Cite” (Miasto). Na teledysku, nakręconym właśnie w Aubiers, widoczna była już kultura gangsterska, narkotyki, broń i coś, co można porównać do „separatyzmu” (termin Macrona), bo w filmie nie pojawia się w ogóle flaga francuska, tylko flagi krajów pochodzenia.
Benesao bronił się, że teledysk kręcony był w konwencji subkultury rapu, że użyto repliki broni i czekolady imitującej narkotyki. Władze miejskie zgłosiły ten klip do prokuratury, a wielu lokalnych mieszkańców protestowało przeciwko takiemu obrazowi dzielnicy. Niestety, jeżeli nawet wtedy teledysk był przesadzony – choć handel narkotykami był już problemem miasta – to teraz okazał się proroczy.
„Pierwsze nasilenie problemów z bezpieczeństwem spowodował wzrost demograficzny. Mieliśmy miasto, które było małym i cichym prowincjonalnym miastem, a które stało się metropolią, dlatego próbujemy nadążyć z problemami, jakie mają duże miasta we Francji”, wyjaśnia zastępca burmistrza Bordeaux ds. porządku publicznego, bezpieczeństwa i mediacji, były nauczyciel matematyki Amine Smihi, w rozmowie z francuskim dziennikiem „Le Télégramme”. Bordeaux zyskuje 15 tysięcy nowych mieszkańców rocznie, leżąc dwie godziny podróży pociągiem od Paryża, mówi Smihi. Dane w ostatnim okresie mówią o 11-12 tysiącach, niemniej jednak ten napływ uczynił z Bordeaux piąty obszar metropolitalny we Francji, którego populacja wzrosła od początku wieku o ponad 25%, czyli 200 tysięcy osób.
Nowe problemy to zdaniem Smihiego „nieletni bez opieki” z Maroka czy Algierii pozostawieni sami sobie, wykorzystywani przez gangi, ale też nie znający innej formy przeżycia w miejskiej dżungli. „Trasy migracyjne rzadko przechodziły przez Bordeaux, a raczej trafiały do Tuluzy czy Nantes (większych ośrodków miejskich w regionie – przyp. red.)” – wyjaśnia Smihi. Dla biednych dzielnic, takich jak Aubiers, oznaczało to coraz wyższą koncentrację imigrantów.
Czy szok w końcu obudzi władze?
Burmistrz Bordeaux Pierre Hurmic przyznał, że w mieście mają do czynienia już nie z drobną przestępczością, ale z poważną działalnością kryminalną. Na konferencji po strzelaninie powiedział, że „granice zostały przekroczone”.
Jednak tuż po wygranych wyborach lokalnych w lipcu, startując z list Partii Zielonych, sprzeciwił się uzbrojeniu policji miejskiej. Twierdził, że ta ma swoje priorytety, a działać powinna policja krajowa. Z drugiej strony faktem jest też, że miejscy funkcjonariusze, coraz częściej wyposażeni jedynie w paralizatory, stają się wsparciem dla policji. Hurmic nie chciał zostać też merem odpowiedzialnym za zwiększenie ilości systemów monitorowania miasta przy użyciu kamer.
Przestępczość mierzona rok do roku wzrosła latem o 40%. We wrześniu 2020 urząd miejski zmienił stanowisko w obliczu narastania w mieście przemocy z użyciem noży i zgodził się na zwiększenie liczby kamer. Jak jednak wskazują najnowsze informacje ze śledztwa, dwie kamery w rejonie Aubiers, gdzie doszło do przestępstwa, zostały zniszczone rok temu, praktycznie w dniu instalacji i nie zostały przez ten czas przywrócone.
Amine Smihi przekonał się też, że miasto ma za mało straży miejskiej i zapewniał, że robi wszystko, by zatrudnić więcej funkcjonariuszy. Jednocześnie wezwał ministra spraw wewnętrznych Géralda Darmanina do zaangażowania policji w większym zakresie, odpowiednim do problemów miasta, a także do stworzenia w Bordeaux stałej jednostki sił prewencji, CRS.
Smihi nie zgadza się jednak, by tworzyć taki wizerunek dzielnicy, jaki wynika jedynie z aktów przemocy. Podkreśla, że 98% nastolatków nie ma do czynienia z przemocą z użyciem broni. Uważa też, że dużo zmienić mogą plany rewitalizacji dzielnicy, na które w najbliższych latach przeznaczone zostanie 100 milionów euro.
Obecne władze krytykuje na Twitterze Mehdi Zatout, francusko-algierski mistrz walk Muai Thai, mieszkający w dzielnicy od 10 lat. Irytują go opowieści, że w Aubiers przemoc była od zawsze. Chociaż zgadza się z tym, że dzielnica miała swoje problemy, mówi jednak, że „nigdy nie doświadczyła takiej skali przemocy”. To jego zdaniem wina poprzednich władz, ale także siedmiu miesięcy bezczynności obecnych.
Źródła: France3, Tellerreport, LeFigaro, Valeurs, Sudouest, Actu, BFMTV, France Blue, Canadian News, Sudouest, Le Telegramme, InterFrance
Polecamy także:
Francja chce ograniczyć islamistyczny separatyzm
Jak Francja nie radzi sobie z imigrantami.