Czy chińscy komuniści gwałcą nastolatki w Wielkiej Brytanii?

Jan Wójcik

******

Tak naprawdę to nie wiadomo. Wiele gazet pisze o „Azjatach” skazanych za zbiorowe gwałty na nieletnich – czy to Hindusi, sikhowie, Chińczycy, tybetańscy mnisi czy japońscy samuraje?

Dopiero czytając „The Telegraph” dowiadujemy się, że chodzi tu o pakistański gang. Określanie zwyrodnialców jako „Azjatów” jest nie tylko niesprawiedliwe, ale także odbierane przez społeczność brytyjskich Azjatów jako rasistowskie. Dlaczego nie nazywa się rzeczy po imieniu: gangi pakistańskie, afgańskie czy muzułmańskie?

Problemy jakie wynikają z nadmiernej opresji wobec swobody relacji między obiema płciami, mogą przyjąć także inny obrót. Muzułmanka, która obawiała się reakcji religijnych rodziców na jej swobodny związek z hinduskim chłopakiem oskarżyła go o gwałt, co skończyło się torturowaniem chłopaka.

I mimo że są to istotne problemy, to i tak bledną one przy tym, co wprawiło w niemoc brytyjską policję – obawą przed oskarżeniami o rasizm, jeżeli zajmą się sprawą seksualnego wykorzystywania nastolatek przez „mniejszościowy gang”. Zdaniem Melanie Phillips, autorki książki „Londonistan” to efekt „polowania na czarownice” pod zarzutem uprawiania przez nie „islamofobii”. To także efekt błędnej polityki multi-kulti, która mimo deklaracji Davida Camerona nie umarła. Okazuje się, że biała kobieta z klasy pracującej jest istotą postrzeganą przez muzułmańskich imigrantów jako osoba podrzędna.

To nie jedyny problem, wynikający z tego, że bycie muzułmaninem daje często wolność od kontroli organów bezpieczeństwa. Opisywaliśmy już przypadek „Strażaka Sama” nękanego przez pracowników ochrony lotniska za uwagę o braku kontroli wobec muzułmanek. Zjawisko przepuszczania bez kontroli kobiet w burkach jest dość powszechne.

Biorąc pod uwagę informacje jakie napływają na temat gwałtów w Rochdale i innych podobnych, wydatki na zmasowaną strategię PR ponoszone przez Organizację Współpracy Islamskiej skonsumują chyba cały dochód państw islamskich z ropy naftowej.

Oczywiście obrońcy multi-kulti zawsze sięgną po argumenty, że atakami nie padały jedynie białe kobiety, było też kilka dziewczyn pochodzących z Bangladeszu, albo też, jak zwykle, dane są niewystarczające do przesądzenia sprawy. Tym razem jednak też przyznają, że liderzy społeczności pakistańskich w Wielkiej Brytanii muszą zająć się tym problemem. Pytanie tylko, dlaczego to oni mają się tym zajmować? Czy państwo brytyjskie scedowało swoje kompetencje na liderów poszczególnych ugrupowań mniejszościowych i dąży do bałkanizacji?

 

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign