W kilku francuskich miastach i zagranicznych stolicach odbyły się w niedzielę protesty przeciwko zwolnieniu od odpowiedzialności karnej mordercy emerytowanej lekarki, Żydówki Sarah Halimi.
Halimi została zamordowana w 2017 w Paryżu przez 27-letniego Kobili Traoré, imigranta z Mali, który przedostał się w nocy do jej mieszkania po balkonie, pobił ją a następnie zrzucił z trzeciego piętra. Wezwana policja czekała na posiłki z grupy antyterrorystycznej w czasie, gdy morderca bił swoją ofiarę, krzycząc „Allahu akbar” i recytując wersy Koranu.
Traore, który był handlarzem narkotyków i systematycznie palił marihuanę, przyznał się do winy, ale zaprzeczył, że morderstwo miało podłoże antysemickie. Twierdził, że to głosy w głowie kazały mu zamordować, po zabójstwie krzyczał, że „zabił szatana”. Umieszczono go w szpitalu psychiatrycznym, w którym przebywa do tej pory. Traore nie był nigdy poprzednio leczony psychiatrycznie, ale miał sprawy za pobicia.
Według badających go pięciu na siedmiu psychiatrów, w momencie morderstwa Traore z powodu nadużycia narkotyków był w stanie chwilowej psychozy, znanej we Francji pod nazwą „bouffée délirante” („napad urojeń”), która nie jest znana w żadnym innym kraju na świecie, ale ma we Francji długą tradycję.
Sąd pierwszej instancji, a potem sąd apelacyjny i wreszcie 9 kwietnia trybunał kasacyjny – najwyższy sąd we Francji – orzekły, że z powodu tej chwilowej psychozy Traore był niepoczytalny i nie może odpowiadać za swoje czyny.
Prezydent Macron wezwał do zmiany prawa, a minister sprawiedliwości Éric Dupond-Moretti zapowiedział po niedzielnych demonstracjach, że w maju zostanie przedstawiony projekt przepisów, które będą pozwalały sądowi na skazywanie osób, które „dobrowolnie przyjęły substancje toksyczne, prowadzące do utraty odpowiedzialności”.