Kobieta, która działała w strukturach ISIS, została skazana na pięć lat więzienia. Jest to pierwszy wyrok skazujący tego typu w Niemczech.
Sabine S. została uznana za winną przynależności do zagranicznej organizacji terrorystycznej. Prokuratorzy argumentowali, że mieszkając na kontrolowanych przez ISIS obszarach Syrii i Iraku wspomagała działania terrorystyczne grupy.
32-letnia konwertytka na islam pojechała do Syrii w 2013 r., zostawiając w Niemczech dwójkę dzieci. Pierwszego dnia poślubiła bojownika ISIS i założyła dwa blogi propagandowe, których celem było pozyskanie nowych rekrutów dla kalifatu. Na swoim blogu S. opisała szczegółowo egzekucje, ostrzegając jednocześnie, że każdego, kto sprzeciwi się ISIS, czeka podobny los. Została również przeszkolona w posługiwaniu się bronią.
S. została pojmana przez siły kurdyjskie we wrześniu 2017 r. i wróciła do Niemiec w zeszłym roku. Została aresztowana w Baden-Baden w lipcu 2018 r. i od tego czasu przebywa w areszcie. Według niemieckich agencji wywiadowczych setki kobiet opuściły Niemcy, by poślubić bojówkarzy ISIS w pierwszych latach po wybuchu wojny domowej w Syrii w 2011 roku.
Szacuje się, że 50 z nich powróciło do kraju od czasu upadku samozwańczego kalifatu dżihadystów. Prokuratura długo walczyła o znalezienie odpowiednich podstaw do skazania powracających „żon bojowników”, ponieważ wcześniej sąd najwyższy orzekł, że prowadzenie domu nie stanowi wsparcia dla działań terrorystycznych. Jednak w tym przypadku sędziowie uznali argument, że S. mieszkała z rodziną w domach należących przedtem do ludzi, którzy uciekli przed prześladowaniami ISIS i że dzięki tej formie „okupacji” pomogła terrorystom utrzymać kontrolę nad podbitym terytorium.
W kolejnych sprawach tego typu prokuratura będzie próbować tej samej strategii. W kwietniu w Monachium rozpoczął się proces przeciwko Niemce Jennifer W. – na kobiecie ciążą oskarżenia o zbrodnie popełnione w imieniu ISIS. Wedle prokuratury uczestniczyła w torturowaniu pięcioletniej Jazydki. W wyniku tortur dziecko zmarło.
Oprac. GB na podstawie https://www.telegraph.co.uk