Egipscy Koptowie czekają na islamizację

Trudy Rubin

******

Pośród największych przegranych niedawnych arabskich przewrotów politycznych są mniejszości chrześcijańskie, zamieszkałe na Bliskim Wschodzie.

Na długo przed Arabską Wiosną, mająca historyczne korzenie społeczność chrześcijańska Iraku skurczyła się dramatycznie. Dziesiątki tysięcy uciekało przed zastraszeniami i atakami bombowymi, przeprowadzanymi przez bojowników islamistycznych.

W powodzi uchodźców z Syrii nie brakowało przedstawicieli tamtejszej mniejszości chrześcijańskiej, obawiających się przejęcia władzy przez radykalnych islamistów w razie upadku rządów prezydenta Bashara al-Assada.

Tymczasem większość egipskich Koptów, stanowiących 10 procent populacji, jest głęboko zmartwiona wybraniem na prezydenta przywódcy Bractwa Muzułmańskiego, Mohameda Morsiego. „Panuje uczucie, że demokracja okazała się dla nas katastrofą” – mówi Samia Sidhom z koptyjskiego czasopisma „Watani”. Kościół koptyjski liczy sobie 19 stuleci i oparty jest na naukach św. Marka, który sprowadził chrześcijaństwo do Egiptu.

To, co zrobi albo czego nie zrobi Morsi dla uspokojenia Koptów pokaże, czy chrześcijanie będą się mogli cieszyć równymi prawami w rządzonym przez islamistów Egipcie – i podpowie, jaki los prawdopodobnie czeka chrześcijan w Syrii.

„Na początku Koptowie mieli dużo nadziei w związku z rewolucją” – powiedziała mi Sidhom podczas mojej niedawnej wizyty w Egipcie. Siedziałyśmy w jej ciasnym biurze, pełnym starych komputerów i zniszczonych mebli, w pobliżu placu Tahrir. Pracowała właśnie nad kolejnym wydaniem tygodnika.

Podwójna gra Bractwa

Podczas rządów Mubaraka istniały kipiące napięcia pomiędzy radykalnymi muzułmanami a społecznością Koptów, łącznie z atakami na ich miejsca kultu. Aby otworzyć nowe kościoły, Koptowie musieli zdobyć pozwolenie prezydenta, co udawało się rzadko i zmuszało ich do spotykania się w „nieoficjalnych”, a przez to niezabezpieczonych obiektach. „Myśleliśmy, że rewolucja naprawi nasze krzywdy – powiedziała smutno Sidhom. – Wielu ludzi zaskoczyło to, że islamistom udało się ją wykorzystać.”

Jej zdaniem, za rządów Hosniego Mubaraka, pomimo problemów, ultrakonserwatywni salafici muzułmańscy nie mieli żadnej władzy. Teraz młodzi salafici wracają z miast do swoich wiosek rodzinnych, gdzie Koptowie oraz muzułmanie żyli do tej pory obok siebie i ostrzegają tych drugich przed chrześcijańskimi „niewiernymi”. Wymieniła też listę kościołów, które spalono od rewolucji. Niektóre z nich zostały odbudowane przez wojsko egipskie. Jednak armia przeprowadziła w marcu brutalny atak na pokojowe demonstracje koptyjskie w pobliżu budynku telewizji Maspero w Kairze, co pozostawiło wielu Koptów w rozgoryczeniu. Ponad 20 demonstrantów zginęło, część z nich z premedytacją przejechana przez pojazdy wojskowe.

Teraz, kiedy wygrał Morsi, Koptowie przeczuwają, że czeka ich jeszcze większa dyskryminacja. Sidhom uważa, że chrześcijanki spotkają się z presją społeczną, żeby się zakrywać i spodziewa się większych nacisków ze strony rządu, aby zamykać nieoficjalne kościoły.

Największym zagrożeniem – najbardziej przerażającym Koptów – jest to, że nowy rząd będzie nalegał na umieszczenie islamskiego prawa szariatu w konstytucji. Salaficka partia Nour domaga się szczegółowego stosowania prawa islamskiego. Partia Wolności i Sprawiedliwości Bractwa Muzułmańskiego na razie popiera obecny, bardziej niejasny zapis w konstytucji, który mówi, że „zasady” szariatu powinny stanowić podstawę prawa. Jednak Sidhom jest zdania, że Bractwo ostatecznie wprowadzi konserwatywną formę islamu, w którym „nie ma żadnej narodowej tożsamości egipskiej”, ale raczej kładzie się nacisk na społeczność ogólnoislamską. To, jak twierdzi, wyklucza równość Koptów czy innych mniejszości.

Morsi i Bractwo Muzułmańskie prowadzą podwójną grę, mówiąc o podejściu włączającym. Jednak niewielu Koptów – albo umiarkowanych muzułmanów egipskich – zapomniało, że w 2007 roku Morsi zarysował program polityczny Bractwa, wedle którego żaden Kopt ani kobieta nie może zostać prezydentem. (Z powodu protestów, program ten został wycofany.)

Morsi islamizator?

Jeśli Morsi chciałby zademonstrować swoją dobrą wolę wobec Koptów, mógłby podjąć w tym celu konkretne działania. Po pierwsze, jak zasugerował raport Human Rights Watch, mógłby on zakończyć bezkarność ery Mubaraka wobec sekciarskiej przemocy. Gdyby władze egpiskie wreszcie ukarały odpowiedzialnych za ataki na chrześcijan i aresztowały odpowiedzialnych za śmierć osób spod Maspero, wprowadziłoby to w kraju nowy klimat. Gdyby prezydent skończył z restrykcjami dotyczącymi budowy kościołów, Koptowie ponownie zyskaliby nadzieję.

Wielu z nich wątpi, czy Morsi jest ideologicznie zdolny do tak oświeconego podejścia. Dlatego członkowie społeczności głosowali głównie na kandydata wspieranego przez armię – Ahmeda Szafiqa; dlatego też zakulisowo popierają oni silną pozycję armii. Nie ma wątpliwości, że prezydent będzie mocno naciskany przez konserwatywnych członków Bractwa i potężnych salafitów. Prezydenturę Morsiego zdefiniuje to, jak obejdzie się z mniejszością koptyjską. Pokaże też, czy rozumie on znaczenie pluralizmu i demokracji, a także, czy chce nowoczesnego państwa.

„Morsi przeprowadzi islamizację” – przewiduje pesymistycznie Sidhom. Statystyki popierają jej zdanie. Czy Mohamed Morsi ma wizję, która pokaże nam, że się mylimy?

Tłumaczenie Veronica Franco na podstawie http://www.philly.com

—————————————-

Trudy Rubin jest komentatorką i członkiem kierownictwa redakcji dziennika „Philadelphia Inquirer”.

 

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign