Wojciech Cejrowski – pierwszy talib RP

W swoich wędrówkach „Boso przez świat” Wojciech Cejrowski zawitał do Afryki Zachodniej, prawdopodobnie do Senegalu. Jednak z tytułu odcinka („Islam”) oraz z faktu, że poleca go w sieci ktoś ukrywający się pod nazwą Sharia4Poland (Szariat dla Polski), umieszczając obok nagrania sławiącego w języku polskim szahidów (męczenników ginących za islam), wnioskuję, że program można uznać za reklamę islamu.

Już w pierwszych słowach programu Cejrowski stwierdza, że islam zdecydowanie dobrze mu się kojarzy, ponieważ przeczytał Koran w całości i to z przypisami. Według niego głosi on te same zasady co Stary i Nowy Testament, tylko nieco innym językiem.

Dziwne, ja też przeczytałam Koran w całości i jest to według mnie dzieło dość mętne i niedorzeczne, pełne sprzeczności, błędów rzeczowych i historycznych, w wielu miejscach skrajnie nietolerancyjne i małostkowe. Jakoś trudno uznać je za słowo wiecznego, wszechmogącego i wszechmądrego Boga. Aż nadto wiele dowodów świadczy o tym, że jego autor Mahomet na poczekaniu wymyślał „objawienia”, by rozwiązać bieżące problemy swojej społeczności lub usprawiedliwiać własne, niezbyt święte zachowania. Dlaczego zatem zasady powstałe w VII-wiecznej, plemiennej społeczności Arabów miałyby być światłymi wskazówkami dla ludzi żyjących w XXI wieku, trudno odgadnąć. To, że Koran przypomina Cejrowskiemu Biblię też dość łatwo wyjaśnić. Na początku Mahomet bardzo pragnął udowodnić, że jego religia wywodzi się z tego samego źródła, co judaizm, dlatego bez żenady przejął jego proroków i opowieści, często przeinaczając fakty i myląc ze sobą różne postacie. Dopiero kiedy wszelkie próby przypodobania się Żydom spaliły na panewce, Mahomet odciął się od judaizmu, stając się nieprzejednanym wrogiem jego wyznawców.

Koran jako pierwszy wprowadził prawa dla kobiet, twierdzi Cejrowski. Muzułmanki mogą ponoć przegonić męża, który jest dla nich niedobry, zachowując przy tym prawo do opieki nad dziećmi. Szkoda tylko, że nie podał przykładu choćby jednego kraju islamskiego, w którym kobiety rzeczywiście korzystają z takiego prawa. Z licznych doniesień prasowych i raportów organizacji działających na rzecz ochrony praw człowieka dowiadujemy się, że żona, stanowiąca według prawa islamskiego własność męża, nie tylko nie może go przegonić, ale decyzję odejścia od niego może przypłacić życiem. Ucieczka przed niechcianym małżeństwem to jeden z częstych powodów tzw. zabójstw honorowych, a wydarzają się one również w krajach zachodnich zamieszkiwanych przez muzułmanów.

Islam to misja cywilizacyjna, ciągnie dalej Cejrowski drepcząc boso po senegalskiej plaży. Wprowadził nakaz mycia się przed modłami, dzięki czemu muzułmanie przestali chorować na choroby brudnych rąk i na grzybicę (skąd tak dokładne informacje o stanie zdrowia Arabów w VII wieku?) i również teraz pod względem higieny osobistej przewyższają nas, Polaków. Cóż, jeśli ludzie nie odczuwają potrzeby mycia się, być może należy przymusić ich do tego przy pomocy nakazu religijnego; wielu znawców islamu uważa jednak, że muzułmański obowiązek ablucji nie ma nic wspólnego z czystością cielesną, lecz jest skutkiem zabobonnej wiary Mahometa w demony i inne nieczyste byty, które tylko czyhają na sposobność, by wniknąć do ciała wiernego. Prorok często ponoć nie używał wody, a jedynie przesuwał dłońmi np. po powierzchni obutych w sandały stóp, w ten sposób je „obmywając”.

Kolejnym skarbem, który zdaniem Cejrowskiego zawdzięcza islamowi ludzkość, jest przymus wspierania biednych i potrzebujących jałmużną. Według niego taki nakaz jest szczególnie istotny w biednych krajach muzułmańskich, nie posiadających systemu opieki społecznej. I znów, mający spore problemy z utrzymaniem swojej społeczności Prorok (albo któryś z jego następców) mógł wprowadzić taki nakaz. Wiemy, że Mahomet dokonywał również grabieży karawan kupieckich, by uporać się ze swoimi problemami finansowymi. Czy to rozwiązanie również należy zastosować w czasach współczesnych? Cejrowski zdaje się zapominać, że bieda i zacofanie krajów muzułmańskich wynika między innymi ze stosowania zasad islamu. Kobiety nie mają tam często dostępu do edukacji i pełnienia funkcji publicznych, a to oznacza, że połowa potencjału ludzkiego tych krajów wyrzucana jest na śmietnik. (Wyobraźmy sobie, co by się stało, gdyby z naszych szkół, uniwersytetów, urzędów, gabinetów lekarskich itd. nagle zniknęły kobiety)

Jakoś trudno mi uwierzyć w zapewnienia Cejrowskiego, że szpitale są wynalazkiem koranicznym. Sama w zeszłym roku obejrzałam na greckiej wyspie Kos ruiny Asklepiejonu – świątyni i szpitala, gdzie stosowano nauki urodzonego na tej wyspie Hipokratesa. Szpitale znane były zatem już w starożytności, co oczywiście nie oznacza, że świat arabski nie odegrał swojej roli w rozwoju nowożytnej idei szpitalnictwa. Jednak najwybitniejsi lekarze świata islamu – Awicenna i Al-Razi głosili poglądy sprzeczne z doktryną tej religii i wielu ortodoksów muzułmańskich chętnie skazałoby ich za to na śmierć. Jak pisze Ibn Warraq w książce „Dlaczego nie jestem muzułmaninem”, większość osiągnięć naukowych i artystycznych świata muzułmańskiego dokonało się wbrew islamowi, a nie dzięki niemu.

Przejdźmy teraz do być może najcenniejszych według Cejrowskiego osiągnięć, które islam może dać ludzkości. W Senegalu meczet spotyka się co pięć minut, lokalna gazeta codziennie drukuje godziny pięciu obowiązkowych modlitw (w głosie WC słychać rozczarowanie, że żadna gazeta u nas nie publikuje podobnych informacji), natomiast wersety Koranu recytuje się w języku arabskim ze specjalnym zaśpiewem, używanym tylko przy tej okazji; ponoć nasi proboszczowie zatracili, ku rozżaleniu Cejrowskiego, umiejętność czytania Pisma Świętego z takim zaśpiewem, a więc muzułmanie górują nad nami również pod tym względem.

Cejrowski potulnie godzi się z faktem że jako niewiernemu nie wolno mu dotknąć świętego Koranu, żeby go nie zbezcześcić. Uważa to za wyraz prawdziwego szacunku dla księgi. Nie wolno mu też dotknąć dywanika, na którym wierny odprawia swoje modły. To akurat nie stanowi zbyt wielkiej niedogodności. Gorzej, że tak ceniony przez niego Koran przewiduje wymyślne, trwające wiecznie kary dla niewiernych takich jak on – sadystyczne opisy mąk piekielnych zajmują w tej świętej księdze całkiem sporo miejsca („zaprawdę, Bóg straszny jest w karaniu”).

Najbardziej rozbawił mnie w programie Cejrowskiego pewien, chyba niezamierzony, brak konsekwencji. Na początku autorytatywnie stwierdza, że islam jako pierwszy dał kobietom prawo do stanowienia o własnym losie. Jednak podchodząc pod koniec programu do naczelnika wioski wita się tylko z nim, nie skinąwszy choćby głową w kierunku siedzących obok niego czterech żon. Owszem, mówi o nich, ale w ogóle się do nich nie zwraca, potwierdzając tym samym, że nie mają statusu samodzielnych osób. Nie zadaje im też ani jednego pytania. Cóż, pewnie nie miały nic ciekawego do powiedzenia.

Przesłanie programu jest dość jasne. Cejrowski, deklarujący się jako konserwatywny katolik i wróg homoseksualistów, chce nam powiedzieć, że islam wyznaje podobne zasady co chrześcijaństwo, tylko  że chrześcijanie coraz bardziej zapominają o tradycyjnych wartościach, a w islamie są one nadal kultywowane. Na przykład osoby pełniące funkcje religijne i sądownicze (imamowie) muszą pochodzić z porządnej rodziny i z prawego łoża. Jeśli ktoś urodził się tylko sześć miesięcy po ślubie, a nie dziewięć, nie ma szansy na zostanie imamem, stwierdza Cejrowski z podziwem.

Dla zareklamowania islamu wybrał kraj, w którym ta religia być może prezentuje się dość sympatycznie, dzięki domieszce lokalnych wierzeń, nieco osłabiających jej rygorystyczne nakazy. Byłoby ciekawiej, gdyby reklamując islam wybrał się na przykład do Afganistanu pod rządami Talibów, do Iranu ajatollahów, do Arabii Saudyjskiej albo do Somalii. Reklamowanie islamu z podobnymi do duchów kobietami w abajach i burkach, a także szubienicami i odciętymi kończynami i głowami w tle, byłoby nieco trudniejsze.

Rol

http://www.tvp.pl/styl-zycia/podroze/boso-przez-swiat/wideo/islam-afrykanski/44007

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign