Bez wątpienia dziś kwestia rozwiązania problemu migracyjnego stanowi najważniejsze wyzwanie dla klasy politycznej na Zachodzie. Co istotne, oficjalnym powodem rozpadu koalicji było niedotrzymywanie umowy koalicyjnej przez Ruch Pięciu Gwiazd w zakresie wydalenia z Włoch pól miliona nielegalnych imigrantów. Oczywiście nie brakowało przy tym chłodnej kalkulacji politycznej, obliczonej na upadek rządu i zwycięstwo w nowych wyborach parlamentarnych.
Demokracja demokracją, a władza ma być w naszych rękach
Nie jest tajemnicą, że polityczny sojusz Ruchu Pięciu Gwiazd z Partią Demokratyczną spaja nie wspólna wizja programowa, lecz chęć odsunięcia od siebie widma wcześniejszych wyborów. Dla tych partii politycznych oznaczają one uszczuplenie politycznego wpływu. Bieżące sondaże pokazują ponad 40% poparcia dla ugrupowania Salviniego. Polityk ten ma za sobą duży sukces w wyborach do Parlamentu Europejskiego, w których Liga zdobyła 38% głosów.
Populista, czyli kto?
Sprzeciw wobec niekontrolowanej migracji to nie jedyna kwestia, która zjednywała wyborców Salviniemu. Istotne były także kwestie ekonomiczne. Jak pisze komentator „The Wall Street Journal” – Gospodarka Włoch „z PKB o wartości 2 miliardów dolarów, od roku znajduje się na krawędzi poważnej recesji i jest zblokowana sporem budżetowym z Brukselą. Nikt nie wie dokładnie, jak nowy rząd na to odpowie. Salvini rozumiał, że najlepszą opcją dla Włoch jest wyjście z tych problemów i zaproponował w tym celu podatek liniowy. Salvini chciał walczyć z „brukselską ortodoksją wysokich podatków”.
Premier Conte rozwiązania problemów gospodarczych i migracyjnych będzie szukał opierając się na instytucjach unijnych. Jak zapowiedział, jego wysiłki będą zmierzać w stronę reformy polityki budżetowej UE oraz wynegocjowania jak najlepszego budżetu w 2020 roku. W praktyce będzie starał się znieść ograniczenia deficytu budżetowego, który zgodnie z prawem unijnym nie może przekroczyć 3% KPB. Słowem, działania te będą zmierzać w stronę jeszcze większego zadłużenia państwa.
Czy obywatele Włoch wybaczą politycznym elitom, że chcą nimi rządzić nie poddając się – w warunkach kryzysu politycznego – demokratycznej weryfikacji?
Można tutaj postawić pytanie, kto w istocie jest populistą? Ten, który chce ożywiać gospodarkę niższymi podatkami (Salvini) czy też ten, który chce zadłużać państwo, de facto przekraczając „próg bezpieczeństwa”. Obecny rząd Włoch stoi przed bardzo trudnym zadaniem. Musi znaleźć oszczędności na blisko 23 miliardy euro, gdyż inaczej nie wywiąże się z obowiązków nałożonych przez unijne regulacje budżetowej dyscypliny.
Wsparcie Brukseli w zamian za odsunięcie Salviniego?
Rząd współtworzony przez Partię Demokratyczną pozostaje w bliskich stosunkach z kanclerz Niemiec i nową przewodniczącą Komisji Europejskiej. Prawa włoska donosiła, że sama Angela Merkel miała naciskać na szefa Partii Demokratycznej w sprawie przystąpienia do koalicji z Ruchem Pięciu Gwiazd i odsunięcia tym samym od władzy Salviniego. Ingerencja ta nie dziwi, bo poprzedni rząd w wielu wypadkach szedł pod prąd głównemu nurtowi UE, wyznaczanemu przez Berlin i Paryż, więc nieobecność lidera Ligi Północnej w rządzie jest spełnieniem politycznych marzeń zarówno Macrona, jak i Merkel. Ta rozgrywka polityczna władz niemieckich pozwoliła Salviniemu oświadczyć, że „Partia Demokratyczna służy zagranicznym interesom”.
Tutaj rodzi się pytanie, za jaką cenę lider Partii Demokratycznej zgodził się współtworzyć rząd, który z powodu ogromnych różnic ideowych i tożsamościowych jest bardzo słaby. Można podejrzewać, że zgoda na uczestniczenie w tym egzotycznym sojuszu partii z jądra establishmentu (Partia Demokratyczna) z ugrupowaniem do niedawna zdecydowanie antysystemowym (Ruch Pięciu Gwiazd) wiązało się, mówiąc kolokwialnie, z jakimś politycznym układem. Najpewniej stawką było negocjowanie nowego unijnego budżetu.
Może więc instytucje unijne spojrzą przychylnym okiem na postulaty Włochów i nie będą tak restrykcyjnie domagać się wdrożenia oszczędności? Plany te pokrzyżować może kanclerz Austrii, który widział do pewnego stopnia w Salvinim swojego sprzymierzeńca w kwestiach migracyjnych, a teraz zapowiada sprzeciw wobec złagodzenia dyscypliny budżetowej. Na TT napisał: „Włochy nie mogą stać się drugą Grecją. Nie jesteśmy przygotowani na spłacanie długów Włoch”. Obecnie zadłużenie państwa włoskiego przekracza 2,3 bln EUR, co stanowi 132% PKB. Wśród państw Wspólnoty bardziej zadłużona jest jedynie Grecja. Najbliższe tygodnie pokażą, czy Rzymowi uda się dojść do porozumienia w Brukselą w strawie redukcji zadłużenia.
Co dalej z Salvinim?
Kiedy plan z wcześniejszymi wyborami nie wypalił, Salvini natychmiast zorganizował protesty przeciwko nowemu rządowi. Na wiecach, manifestacjach i w mediach społecznościowych deklaruje wolę walki o władzę. Wie, że sympatie Włochów ma po swojej stronie. Badania opinii publicznej pokazują, że 67 procent obywateli Republiki chce wybrać nowy parlament. Nie bez znaczenia są także działania nowego gabinetu w sprawie migracji, które, co ciekawe, mogą przynieść rozczarowanie obu stronom sporu – działaczom organizacji sprowadzających imigrantów, jak i zwolennikom ostrego kursu przeciwko imigracji. Bez wątpienia ponowne otwarcie włoskich portów dla imigrantów umocni pozycję Salviniego. Rząd może próbować zmieniać metody (rezygnacja z konfiskaty statków oraz karania działaczy NGO sprowadzających imigrantów), jednak nastroje elektoratu pozostają w istocie niezmienne.
W tym momencie, biorąc pod uwagę specyfikę włoskiej polityki, można nakreślić kilka scenariuszy:
– Nowy rząd zrywa z polityką migracyjną Salviniego i realizuje nakazane przez Unię cięcia budżetowe. W tym wariancie utrzymuje się do wyborów parlamentarnych w konstytucyjnym terminie roku 2023, jednak rządzi w zasadzie wbrew społeczeństwu, gdyż pozycja Ligi Północnej wciąż pozostaje bardzo silna.
– Nowy rząd w zasadzie utrzymuje politykę migracyjną Salviniego i łagodzi presję budżetową na Włochy. Pozwoli to na stopniowe przejmowanie jego elektoratu i odzyskiwanie poparcia w sondażach. Salvini w ten sposób traci paliwo wyborcze.
W końcu możliwy jest scenariusz wypróbowany przez prezydenta Francji w rekacji na protesty żółtych kamizelek. Przeczekać aż przeciwnik się wypali, a obywatele znudzą protestami.
Czy Włosi wybaczą politykom arogancję?
W tym kontekście kluczowe pytania brzmią jednak inaczej. Czy obywatele Włoch wybaczą politycznym elitom, że chcą nimi rządzić nie poddając się – w warunkach kryzysu politycznego – demokratycznej weryfikacji? Czy nie odczytają koalicji Ruchu Pięciu Gwiazd z Partią Demokratyczną jako próby desperackiego trzymania się stanowisk lub ulegania presji Niemiec i Francji? Czy można przejść obojętnie obok postawy 67 procent obywateli Włoch, którzy chcą nowego parlamentu i rządu? Jeżeli Salviniemu uda się utrzymać nastroje społeczne, to w dłuższej lub krótszej perspektywie może powrócić do władzy. Wtedy jego pozycja będzie o wiele silniejsza. Zresztą pewnym wskaźnikiem reakcji społeczeństwa na niedawny kryzys będą protesty przeciwko nowemu rządowi. Są one zapowiadane na 13 października oraz wybory regionalne (27 Październik w Umbrii, w listopadzie w Kalabrii, w grudniu zaś w Emilii-Romanii).
Piotr Ślusarczyk
Źródła: https://www.gatestoneinstitute.org; https://www.telegraph.co.uk; https://www.euractiv.com