We „Wprost” o islamie wprost

Fragment artykułu Tomasza Wróblewskiego, redaktora naczelnego „Wprost”, pod tytułem „Dżihadu nie zaduszą kwiatami pod ambasadą”.

Nie mogę już słuchać tego mendzenia, że radykalny islam to nie jest prawdziwy islam. Tak jakby ci źli muzułmanie te swoje zbrodnicze idee wzięli z powietrza czy opili się araku albo innej wschodniej mikstury i zaczęli czytać Koran do góry nogami. To, co miało być dobre, nagle stało się złe. Bzdura. Mordercy z Paryża, Londynu, Madrytu, Brukseli, zabijali i będą zabijać w imię Allaha i w duchu Mahometa. Różnice to kwestia interpretacji tego samego tekstu. Dla nich świat podzielony jest na Ziemie Islamu, rządzone prawem Allaha, i Ziemie Wojny, rejony świata graniczące ze świętą ziemią islamu, których mieszkańców należy zmusić do przyjęcia jedynej prawdziwej wiary. Przyjmą albo zginą. Muzułmanie odrzucający przemoc stają się takimi samymi szatanami, jak żydzi czy chrześcijanie. I to też musimy głośno mówić. Odróżniać i wskazywać palcem zbrodnicze nurty, zamiast wdawać się w te idiotyczne spory, czy mamy prawo źle się wyrażać o islamie. Jak długo mamy znosić te jałowe dyskursy, zanim ktoś odważy się publicznie wskazać meczety niosące zło, mułłów i ich wyznawców odpowiedzialnych za śmierć, i powie, gdzie gromadzą się ludzie, którzy chcą naszej śmierci? Jeżeli muzułmanie faktycznie chcą walczyć ze stereotypami, to niech sami wystąpią o kontrolę tego, co dzieje się w ich świątyniach.(p)

Źródło: „Wprost” , 3 kwietnia 2016.

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign