W obronie “mowy nienawiści”

Geert Wilders

Wczorajszy dzień był pięknym dniem dla wolności słowa w Holandii. Po prawnej batalii trwającej niemal dwa lata sąd w Amsterdamie oczyścił mnie ze wszystkich zarzutów dotyczących mowy nienawiści.

Holendrzy dowiedzieli się, że debata polityczna w ich kraju nie jest ograniczana. Dowiedzieli się, że nadal mogą się wypowiadać krytycznie o islamie, a opór przeciwko islamizacji nie jest zbrodnią.

Zostałem postawiony przed wymiarem sprawiedliwości mimo tego, że jestem wybranym w wyborach politykiem i liderem trzeciej pod względem wielkości partii politycznej w holenderskim parlamencie. Nie zostałem oskarżony za moje czyny, ale za to, co powiedziałem.

Mój pogląd na islam jest taki, że nie jest to tak naprawdę religia. Według mnie jest to totalitarna ideologia polityczna z elementami religii. Chociaż jest wielu umiarkowanych muzułmanów, polityczna ideologia islamu jest radykalna i ma globalne ambicje. Wyraziłem te poglądy w licznych  wywiadach prasowych, w działach opinii różnych czasopism oraz w filmie dokumentalnym z roku 2008 pod tytułem „Fitna”.

Zawlokły mnie do sądu lewackie i islamskie organizacje, które zdecydowane były nie tylko mnie uciszyć, ale także zdusić debatę publiczną. Moi oskarżyciele twierdzili, że celowo „znieważałem  oraz podżegałem do nienawiści i dyskryminacji” wobec muzułmanów. Holenderski kodeks karny mówi w artykule 137c i 137d, że każdy kto „czy to publicznie, werbalnie, na piśmie, czy w postaci obrazu, świadomie, z premedytacją wyraża się w jakikolwiek sposób, który wzbudzałby nienawiść przeciwko jakiejś grupie ludzi” lub „w jakikolwiek inny sposób obraża ludzi ze względu na ich rasę, religię czy wiarę, lub ich skonności hetero- lub homoseksualne, lub ich fizyczne, psychiczne czy umysłowe upośledzenie, podlega karze”.

Zaciągnięto mnie do sądu za opinie, które wyraziłem jako polityk, i które miały pobudzić debatę publiczną w kraju, w którym ta publiczna debata była przez dekady uśpiona. Holenderskie partie polityczne postrzegają siebie jako strażników dotychczasowego, jałowego status quo. Ja z kolei chcę, byśmy nasze problemy poddawali pod dyskusję. Wierzę, że politycy cieszą się zaufaniem publicznym umożliwiającym dalszą debatę na istotne tematy. Stanowczo wierzę, że każda debata publiczna niesie w sobie zalążek oświecenia.

Moje poglądy reprezentują przekonania ciągle rosnącej liczby holenderskich wyborców, którzy przyłączyli się do Partii Wolności (PVV). PVV jest najszybciej rosnącą partią w kraju; z jednego miejsca w liczącej 150 osób Izbie Reprezentantów w roku 2004, urosła do 9 miejsc w 2006 i 24 mandatów w roku 2010. Mimo to, poglady mojej partii są tak niezwykłe w Holandii, że są postrzegane jako bluźniercze przez potężne elity, które boją się i czują się urażone samą nawet dyskusją.

_______________________________________

Dlatego postawiono mnie przed sądem, mimo że oskarżyciel publiczny nie widział powodu, żeby mnie oskarżyć. Prokuratorzy nieustannie powtarzali w trakcie mojego procesu, że ” w demokratycznym społeczeństwie wolność wypowiedzi spełnia zasadniczą rolę w debacie publicznej”, (…) „To, że takie komentarze są bolesne i obraźliwe dla znacznej liczby muzułmanów, nie znaczy, że są karalne”.

Holandia jest jednym z niewielu krajów na świecie, w których sąd może zmusić prokuratora, ,zeby kogoś oskarżył. W styczniu 2009 trzech sędziów amsterdamskiego sądu apelacyjnego nakazało oskarżycielowi publicznemu postawienie mi zarzutów. Było to wynikiem wyroku wydanego z pobudek politycznych. Założyli, że jestem winny. Sprawa została następnie przekazana do sądu pierwszej instancji w Amsterdamie.

Sędziowie, którzy oczyścili mnie wczoraj z zarzutów, mieli już na swoim biurku przygotowane wcześniej orzeczenie skazujące z sądu apelacyjnego. Zdecydowali się jednak podążyć za argumentami prokuratora, który w trakcie procesu ponownie powtarzał swoje stanowisko i poprosił o całkowite uniewinnienie.

I chociaż oczywiście odczuwam ulgę z powodu wczorajszej decyzji, moje myśli wędrują do ludzi takich jak duński dziennikarz Lars Hedegaard, austriacka aktywistka zajmująca się prawami człowieka Elisabeth Sabaditsch-Wolff, i innych, którzy zostali niedawno skazani za krytykowanie islamu. Nie mieli tyle szczęścia co ja. W zdecydowanie zbyt wielu krajach Zachodu ciągle nie jest możliwa debata na temat natury islamu.

Największym zagrożeniem dla naszych demokracji nie jest debata polityczna, ani różnice zdań pojawiające się w życiu publicznym. Jak to pewnego razu określił sławny amerykański sędzia Learned Hand (1872-1961) w swojej przemowie: „Taka społeczność jest już w trakcie rozpadu… gdzie wiara w ostateczną wyższość rozumu została tak stłumiona, że nie ośmielamy się nawet przyjrzeć się naszym poglądom ze swobodą, bez założonej z góry opinii”. Stało się już dogmatem w myśleniu zarówno europejskim jak i amerykańskim, że ludzie są tylko wtedy wolni, gdy szanują nawzajem swoją wolność. Jeśli sądy nie są już dłużej w stanie tego zagwarantować, wtedy z pewnością społeczność jest w trakcie rozpadu.

Ustawodawstwo takie, jak artykuły 137c i 137d holenderskiego kodeksu karnego hańbi nasze demokratyczne, wolne społeczeństwa. Działając na podstawie tego prawa pozbawiono mnie możliwości reprezentowania moich półtora miliona wyborców w parlamencie, bowiem przez ostatnie półtora roku musiałem nawet po trzy dni w tygodniu spędzać na sali rozpraw. Takie prawo powinno być zniesione. Powinno być zniesione we wszystkich krajach Zachodu, w których istnieje, i zastąpione przez zapisy takie, jak te zawarte w Pierwszej Poprawce do amerykańskiej konstytucji.

_______________________________________

Obywatele nie powinni nigdy pozwolić, żeby ich uciszano. Wypowiadałem się, wypowiadam i będę to robił dalej.(p)

 

Wall Street Journal, 24 czerwca 2011

Tłum. BL

Źródło: http://europenews.dk/en/node/44660

 

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign