W Iranie nie znają profesora Daneckiego

Grzegorz Lindenberg

Skandal polsko – irański

Setki tysięcy Irańczyków, wraz z kandydatem na prezydenta Mir Hosejnem Musawim są przekonane, że wybory prezydenckie w ich kraju zostały sfałszowane. Tymczasem nasz wybitny znawca islamu prof. Danecki oświadczył w „Gazecie Wyborczej” absolutnie jednoznacznie: wyników wyborów przy tamtejszym systemie nie da się sfałszować. Mogły być jedynie jakieś pojedyncze próby fałszowania, niedoskonałości, pewne błędy, nic więcej. Sądząc po masowych protestach ta informacja nie dotarła jeszcze do protestujących.

Demonstracje powyborcze w Iranie

Demonstracje powyborcze w Iranie

Skandalem jest to, że nasza ambasada w Iranie nie pośpieszyła natychmiast z przetłumaczonym na farsi egzemplarzem „Gazety Wyborczej” do sztabu Musawiego. Gdyby to zrobiła, na pewno w Teheranie nie doszłoby do śmierci co najmniej kilkunastu demonstrantów, którzy zginęli wskutek  nieznajomości zalet irańskiego systemu wyborczego. Również nasz MSZ się nie popisał – mógł wysłać prof. Daneckiego na osobistą rozmowę z Musawim, który na pewno nie tylko by się natychmiast dał przekonać, ale i poprosił prof. Daneckiego o pozostanie na  stałe i systematyczne wzbogacanie  Irańczyków nieznanymi im informacjami o ich kraju, systemie i religii.

Armia pakistańska ściga przywódcę Talibów

Gubernator granicznej prowincji pakistańskiej oświadczył, że armia rozpoczyna ofensywę, której celem jest zabicie przywódcy pakistańskich Talibów w Południowym Waziristanie Baitullaha Mehsuda i jego bojowników. Ugrupowanie Tehreek-e-Taliban Pakistan podejrzewane jest o zamach na Benazir Bhutto (do czego się nie przyznaje) oraz wiele zamachów terrorystycznych, m.in. na niedzielny na targ w miasteczku Dera Ismail Khan, gdzie zginęło 8 osób (do czego się przyznaje). W bieżącym tygodniu zabito podobno kilkudziesięciu Talibów i zbombardowano ich obozy szkoleniowe oraz domniemane kryjówki Mehsuda. Do walki mogą być użyte oddziały wycofywane z Doliny Swat, gdzie operacje przeciwko Talibom na razie się zakończyły.

Do prac w obozach dla uchodźców z Doliny Swat ochoczo włączyli się ludzie z islamistycznej organizacji Lashkar-e-Taiba, stojącej za zamachami w Bombaju i teoretycznie zakazanej w Pakistanie. Ostatnio zwolnionych z więzienia zostało jednak dwóch jej przywódców, zatrzymanych wraz z kilkoma innymi członkami organizacji po zamachach w Bombaju. Lashkar-e-Taiba, powiązana ze służbami specjalnymi Pakistanu może być zapleczem wiejskim przy ewentualnym zamachu stanu, przeprowadzanym przez islamistycznie nastawionych wojskowych – uważa amerykański specjalista Selig E. Harrison.

Minister bezpieczeństwa Somalii zabity w zamachu

Somalii najprawdopodobniej dojdzie do przejęcia władzy przez antyrządowych islamistów. W tym tygodniu zabitych zostało dwóch wyższych somalijskich oficjeli. W Mogadiszu wśród kilkudziesięciu zabitych znalazł się szef policji Omar Hashi. Prócz tego ponad 10 osób zginęło w ataku moździerzowym na meczet (swoją drogą, to chyba jacyś wrogowie islamu uwzięli się na te meczety, bo w Iraku też zabijają w meczecie. Ciekawe, że ani Liga Arabska, ani Organizacja Konferencji Islamskiej nie potępiają zamachów. Cóż jak muzułmanie zabijają muzułmanów to wszystko jest w porządku.

Pułkownik Omar Hashi

Pułkownik Omar Hashi

Dzień po szefie policji, w zamachu samobójczym, za który wzięła odpowiedzialność grupa związana z Al Kaidą, zginął somalijski minister ds. bezpieczeństwa oraz 22 inne osoby. Sytuacja stała się do tego stopnia dramatyczna, że parlament somalijski, obradujący w pałacu prezydenckim, bo dostępu do budynku parlamentu już nie ma, wystosował apel do krajów sąsiadujących z Somalią – Etiopii, Kenii i Dżibuti, o natychmiastowe przysłanie wojsk w celu wsparcia rządu somalijskiego. Wezwanie na pomoc Etiopii, która niedawno przeprowadziła na rzecz tego rządu interwencję wojskową, a później musiała się wycofać, znienawidzona jako odwieczny wróg Somalii, świadczy prawdopodobnie o zbliżającym się upadku wspieranego przez Zachód rządu tzw. umiarkowanych islamistów. Islamiści antyrządowi oświadczyli zresztą, że zaatakują ewentualne wojska obce, a Etiopia oświadczyła, że wojsk nie wyśle, chyba, że będą miały międzynarodowy mandat.

Czytając rozmaite materiały na temat Somalii zrozumiałem w końcu, na czym polega różnica między tamtejszymi  islamistami rządzącymi i pragnącymi rządzących obalić – otóż jest ona w sferze religijno-obyczajowej niemal żadna (obie strony gorąco popierają wprowadzenie szariatu). Natomiast islamiści przeciwni rządowi są zwolennikami Al Kaidy i opanowanie przez nich Somalii prowadzić by mogło do udostępnienia jej terytorium jako zaplecza dla tej organizacji – coś jak nowy Afganistan.

A jeszcze kilka dni temu rząd Somalii przystępował do tworzenia kilkutysięcznej marynarki wojennej – wprawdzie bez statków, ale już na lądzie przyszli marynarze zaczynali się szkolić…

W Afganistanie zabito studenta medycyny

Grupa Talibów wdarła się na teren uniwersytetu na południu kraju, obcięła głowę jednemu ze studentów (medycyny), a drugiego uprowadziła. Nie wiadomo, czy miało to służyć zastraszeniu studentów, czy po prostu uznali to za bezpieczniejsze niż podejmowanie walki z wojskami NATO.

W optymistycznym doniesieniu z Afganistanu dowiedzieliśmy się, że więziony od siedmiu miesięcy korespondent „New York Timesa” uciekł Talibom razem ze swoim współpracownikiem.

Amerykanie się wycofują, bezpieczeństwo rośnie

W Iraku, gdzie armia amerykańska ma do końca czerwca opuścić wszystkie miasta, doszło do kolejnego krwawego zamachu samobójczego, w pobliżu miasta Kirkuk, kontrolowanego przez Kurdów. Zamachowiec samobójca wysadził ciężarówkę wśród tłumu szyitów wychodzących z meczetu. Stało się to kilka godzin po przemówieniu premiera Iraku, który wezwał społeczeństwo, by nie traciło nadziei jeśli w wyniku wycofywania się Amerykanów sytuacja tu i ówdzie się pogorszy.

Pojawiają się umiarkowani muzułmanie

Oprócz informacji o zamiarze delegalizacji czadorów z Francji nadeszła jeszcze jedna optymistyczna wiadomość. Mianowicie francuscy muzułmanie najwyraźniej dosyć mają oficjalnych ciał, reprezentujących rozmaite meczety i imamów, w tym skłóconą Francuską Radę Muzułmanów, stworzoną z inspiracji rządu. Dwunastego czerwca powstała grupa pod nazwą Mozaika, która reprezentuje ponad 40 muzułmańskich organizacji i stawia sobie za cel reprezentowanie muzułmanów świeckich, bo uważa, że większość francuskich muzułmanów wcale nie jest specjalnie religijna (ilu ich jest nie wiadomo, bo we Francji nie wolno pytać nikogo o wiarę i praktyki religijne, nawet w badaniach naukowych), a głos zabierają tylko przedstawiciele meczetów. Może rzeczywiście pojawi się to, co dotychczas wyglądało jak UFO (nikt nie widział, ale wielu wierzy, że istnieje) – głos zbiorowości umiarkowanych muzułmanów Zachodu.

Na podstawie internetowych wydań Times, New York Times, Boston Globe, Christian Science Monitor, Voice of America oraz  AP i UP.

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign
Avatar photo

Piotr S. Ślusarczyk

Doktorant UKSW, badacz islamu politycznego, doktor polonistyki UW; współprowadzący portal Euroislam.pl; dziennikarz telewizyjny i radiowy.

Inne artykuły autora:

Islamski radykalizm we Francji ma się dobrze

Wojna Izraela z Hamasem: błędy, groźby i antyizraelskie nastroje

Dzihadyści zaatakowali w Rosji