W malowniczej wiosce, położonej wysoko w górach centralnej Jawy, ciszę przerywa pięć razy dziennie muzułmańskie wezwanie do modlitwy. Dochodzące z głośników śpiewy indonezyjskich muzułmanów słychać dłużej niż zwykle w okresie ramadanu. Kierowca taksówki zapytany, czy pości aż do zachodu słońca w tym islamskim miesiącu refleksji, odpowiada z uśmiechem, że zasady są po to żeby je łamać. Zdania tego nie podziela jednak rząd i policja Indonezji, okrzykniętej największym i najbardziej umiarkowanym muzułmańskim krajem.
Lokalne gazety opisują historię Amerykanina zatrzymanego w związku z podejrzeniem o bluźnierstwo, po tym jak wyciągnął on wtyczkę jednego z głośników w miejscowym meczecie. Zgodnie z raportem policji, mieszkający w Kuta w centralnym Lomboku, Luke Gregory Lloyd odłączył głośnik po tym, jak obudziło go poranne czytanie Koranu.
Więc jak umiarkowany jest islam w Indonezji? Niezbyt, zważywszy na fakt, że wspomnianemu Amerykaninowi grozi pięć lat więzienia. Być może wszystko jest względne – w Arabii Saudyjskiej z pewnością spotkałaby go o wiele dotkliwsza kara za nieczułość wobec kultury. W takim świetle, obietnica umiarkowanego islamu zaczyna wyglądać zdecydowanie nieprzekonująco.
Oczywiście, prezydent Susilo Bambang Yudhoyono złożył wiele obietnic. W ubiegłorocznym wystąpieniu na Harwardzie przedstawiał swój kraj jako modelowy przykład tego, jak w parze z islamem może funkcjonować nowoczesna demokracja. Powiedział, że tolerancja i poszanowanie dla wolności religijnej jest częścią indonezyjskiego „ponadpokoleniowego DNA”.
Jednocześnie na miejscu w Indonezji, prezydent przemilcza fakt, że ów umiarkowany islam nie kieruje się zasadą poszanowania wolności religijnej wobec członków islamskiego ruchu Ahmadijah. W tym samym czasie gdy rozlega się kolejne wezwanie do modlitwy, czytam w porannej gazecie o kolejnym zakazie nałożonym na wspomniany odłam za propagowanie swoich przekonań, takich jak dogmat mówiący, że Mahomet nie był ostatecznym prorokiem. Indonezyjski minister do spraw religii, Suryadharma Ali, ogłosił że kongregacja Ahmadijah „musi zostać natychmiast rozwiązana” za naruszenie dekretu z 2008 roku, zabraniającego grupie głoszenie swoich nauk. „Jeżeli to ma być wolność religijna, to ja nazywam to nadmierną wolnością” – powiedział Ali.
Umiarkowany islam nie jest wcale tak umiarkowany również jeżeli jesteś chrześcijaninem. W sierpniu, trzystu islamskich demonstrantów skonfrontowało się z praktykującą na swoim terenie grupą chrześcijan, którzy docelowo chcą wybudować w tym miejscu kościół. Lider Frontu Obrońców Islamu powiedział reporterom, że ze względu na odmienną kulturę nie pozwolą na wybudowanie kościoła. Wcześniej tego roku, tysiące muzułmańskich ekstremistów wzięło udział w podpaleniu centrum społeczności chrześcijańskiej w zachodniej Jawie, co było reakcją na plan wybudowania tam małej kaplicy. Według Instytutu Setara Na Rzecz Demokracji i Pokoju, od stycznia odnotowano ponad 28 ataków na kościoły, co oznacza istotny wzrost w stosunku do poprzedniego roku.
Jak w takim razie umiarkowany islam radzi sobie z wolnością słowa? Podczas gdy prezydent Yudhoyono chwali się „coraz bardziej przenikliwą” wolną prasą, jako wkładem umiarkowanego islamu w demokrację, sprawy mają się zupełnie inaczej dla redaktora Playboy Indonesia, magazynu całkowicie pozbawionego nagości na potrzeby lokalnego rynku. Po tym jak Erwin Arnada został uniewinniony w procesie z 2007 roku, miesiąc temu uznano go jednak za winnego publicznej nieprzyzwoitości, na mocy nowego orzeczenia sądu najwyższego. Został aresztowany w ubiegłym tygodniu i rozpoczął tym samym odbywanie dwuletniej kary pozbawienia wolności. Indonezyjska konstytucja, gwarantująca wolność słowa i prasy, jest bezsilna wobec sfory ujadających islamistów, żądnych krwi Arnada.
Przenieśmy się do Nowego Jorku i gorącej debaty nad propozycją powstania meczetu w strefie Ground Zero. Muzułmanie chcą aby meczet został wybudowany, a ich lewicowo-liberalni zwolennicy potępiają przeciwników projektu, nazywając ich bigotami. Demonizują i besztają zwykłych Amerykanów, którzy są przeciwnego zdania. Nawet tolerancyjni nowojorczycy uważają, że muzułmanie powinni okazać trochę wyczucia w kwestii okrucieństwa dokonanego 11 września w imię islamu. W ankiecie przeprowadzonej przez The New York Times, 67 procent respondentów zgadza się, że wolność religijna pozwala na wybudowanie meczetu, uważa jednak że inwestor powinien znaleźć inne miejsce. Moralizująca redakcja New York Timesa nie może sobie pozwolić na podobne stwierdzenie. Wybudowanie meczetu przedstawia pouczająco jako „gest w stronę muzułmańskich Amerykanów”. Co w takim razie z gestem ze strony umiarkowanych muzułmanów?
W ostatnich latach zachód przeszedł sam siebie w dogadzaniu muzułmańskiej wrażliwości. W Wielkiej Brytanii, szef BBC powiedział że islam powinien być traktowany inaczej niż pozostałe religie. Amerykańscy wydawcy ściągnęli z półek książki, które mogłyby urazić delikatne muzułmańskie uczucia. Stacje telewizyjne ocenzurowały wizerunki Mahometa. Dlaczego dostosowywanie się zawsze zachodzi w jedną stronę? Umiarkowani muzułmanie z pewnością zrozumieliby, że droga tolerancji jest dwukierunkowa. Zgodziliby się, że budowa meczetu w strefie Ground Zero ma wymiar bardziej polityczny, niż religijny. Zamiast tego jest cisza. Zawsze cisza.
Ta pustka wypełnia się głosami zadeklarowanymi jako umiarkowane, które jednak po uważniejszym przyjrzeniu okazują się takimi nie być, jak choćby w przypadku Feisala Abdula Raufa, imama domagającego się budowy meczetu w strefie Ground Zero. Kiedy przemawiał w Centrum Boba Hawka w Adelajdzie w 2005 roku, organizatorzy okrzyknęli go „człowiekiem, który poświęcił całe swoje życie budowaniu pomostu pomiędzy muzułmanami i zachodem”. W swojej „międzywyznaniowej” mowie, Rauf stwierdził, że Ameryka jest gorsza niż Al-Kaida. Ktoś umiarkowany przyznałby, że muzułmanie dopuścili się wielu okrucieństw wobec muzułmanów i niemuzułmanów w imię islamu. Rauf potępił zamachy bombowe w Londynie z 2005 roku jako niezgodne z islamskim prawem. Ktoś umiarkowany potępiłby terroryzm i przyznał istnienie problemu: islam jest wykorzystywany do napędzania przemocy. Zapytany o zamachowców-samobójców, imam odpowiedział, że zawsze znajdą się ludzie gotowi się zabić, czy to porzuceni przez kochanków, czy to pozbawieni posady na uczelni. Po raz kolejny, umiarkowany muzułmanin przyznałby, że islam jest wykorzystywany do podżegania zamachowców-samobójców, aby zabijali niewinnych ludzi.
W wywiadzie przeprowadzonym ubiegłego miesiąca przez BBC, były premier Wielkiej Brytanii, Tony Blair, powiedział że radykalny islam jest największym zagrożeniem dla świata. Ma rację, ale zachodni przywódca wskazujący palcem radykalny islam to ta łatwiejsza część. Trudniejszym zadaniem jest uzyskanie pomocy, w postaci większego umiarkowania ze strony tych, którzy nazywają siebie umiarkowanymi muzułmanami. Dopóki to się nie wydarzy, zderzenie islamu z zachodnią cywilizacją będzie miało bardzo nieprzyjemne zakończenie. (ms)
Autorka: Janet Albrechtsen
Tłumaczenie Churchill