Na początku roku rząd Szwecji zlecił Brå (Radzie ds. Zapobiegania Przestępczości) zbadanie przyczyn wzrostu liczby przestępstw o charakterze seksualnym w ciągu ostatnich 12 lat.
W opisie zlecenia napisano, że pożądane by było określenie, na ile to jest możliwe, kim są sprawcy. Ale teraz Brå skupia się wyłącznie na badaniu ofiar takich przestępstw.
„Świadoma i aktywna rezygnacja z rejestrowania i badania ewentualnego imigranckiego pochodzenia sprawców to zdrada wobec ofiar przestępstw. To oczywiste, że Brå nie ma odwagi badać pochodzenia sprawców, ponieważ brakuje jej wsparcia ze strony rządu” – mówi polityk konserwatywno-liberalnej partii Modernaterna, Tomas Tobé.
Tobé, podobnie jak wielu innych polityków uważa, że Brå powinna zbierać jak najwięcej danych w celu uzyskania jak najpełniejszego obrazu przestępczości w kraju. Partia Moderaterna już na początku roku, w związku ze wspomnianym zleceniem, domagała się, żeby Brå gromadziła dane na temat etnicznego pochodzenia sprawców, ale minister sprawiedliwości Morgan Johansson z partii socjaldemokratycznej stwierdził, że decyzja w tej sprawie należy do samej Brå.
Rzecznik prasowy Brå Monica Landergård poinformowała w e-mailu do Tomasa Tobé, że gromadzenie takich danych okazałoby się całkowicie nieprzydatne w badaniu rozwoju podatności ofiar na ten typ przestępstw, a to jest zasadniczym celem obecnego rządowego zlecenia.
„W innych krajach zupełnie normalne jest gromadzenie jak najpełniejszej wiedzy o przyczynach przestępstw, żeby przedsięwziąć stosowne środki zaradcze. Na przykład w Danii program edukacji seksualnej Czerwonego Krzyża jest obecnie obowiązkowy dla wszystkich młodych, dopiero co przybyłych imigrantów. Nie rozumiem, dlaczego nadal zamiatamy trudne kwestie pod dywan” – powiedział Tobé.