Szariat to… szariat tamto…

Sadikur Rahman

Minęły już ponad trzy tygodnie, od kiedy brytyjskie The Law Society opublikowało wskazówki dla prawników dotyczące dziedziczenia zgodnie z prawem szariatu: http://euroislam.pl/index.php/2014/03/wielka-brytania-szariat-staje-sie-oficjalnym-prawem/.

Pomimo krytyki z wielu stron i pojawienia się internetowej petycji sprzeciwiającej się nowemu rozporządzeniu, The Law Society (Stowarzyszenie Prawników) wciąż uważa, że wszelkiego rodzaju zarzuty są „nie na miejscu”, i że wynikają z „niedoinformowania”.

Sąd szariacki

Sąd szariacki

Zastanawiam się, czy przedstawiciele brytyjskiego stowarzyszenia mieli okazję przyjrzeć się liście sygnatariuszy wystosowanego w tej sprawie listu otwartego. Ciekawe, czy przewodniczący Stowarzyszenia Prawników uważa tak wpływowych naukowców, jak Richard Dawkins i Lawrence Krauss, czy też znane osobistości walczące o prawa kobiet, do których należą Gita Sahgal, Pragna Patel, Maryam Namazie czy Jackie Jones, za osoby „niedoinformowane”.

Głównym argumentem, na który powołują się obrońcy wskazówek wydanych przez The Law Society, jest fakt, że w rzeczywistości nie doszło do zmiany prawa. Wszelkie nieporozumienia zaś ich zdaniem spowodowane były przez nagłówki w prasie, które wprowadzały społeczeństwo w błąd i siały niepotrzebną panikę.

Zdaniem niektórych komentatorów, zgodne z szariatem prawo dziedziczenia nie jest w żadnym stopniu dyskryminujące. Co więcej, komentatorzy ci uważają, że prawo gwarantujące członkom rodziny dziedziczenie oparte na szariacie, egzekwowane będzie dużo sprawniej niż prawo angielskie. W argumentacji tej (być może świadomie) pomija się fakt, że prawo angielskie z założenia chroni osoby pominięte w testamencie (w tym adoptowane i nieślubne dzieci), które pozostają na cudzym utrzymaniu.

Niektórzy twierdzą, że skoro islam przyznał kobietom prawo dziedziczenia i prawo do własności już 1400 lat temu, to dziś nie mógłby opierać się na dyskryminacji. Zdaniem innych, prawo dziedziczenia oparte na islamie jest rozsądne, praktyczne i dalekie od nierównego traktowania kobiet. Zwolennicy tej tezy utrzymują, iż dziedziczenie przez kobiety zaledwie połowy sumy należnej mężczyznom jest jak najbardziej uzasadnione, biorąc pod uwagę to, że mężczyzna w islamie jest odpowiedzialny za finanse rodziny, w tym utrzymanie sióstr, żony i dzieci. Warto przytoczyć również trzeci argument, zgodnie z którym kobiety otrzymują od mężczyzny w ramach ślubu posag (tzw. mahr), w związku z czym nie muszą wydawać własnych środków na utrzymanie rodziny.

Według mnie z łatwością można obalić twierdzenie, że prawo dziedziczenia oparte na szariacie nie jest dyskryminujące. Wystarczy przyjrzeć się instrukcjom The Law Society, żeby odkryć ich prawdziwy sens. Jak napisała Hellen Parra Florez, studentka prawa i laureatka ubiegłorocznego konkursu wyróżniającego najlepsze publikacje poświęcone prawu szariatu, „nie trzeba szczególnie tęgiej głowy, aby zrozumieć, że szariat dyskryminuje kobiety”.

Twierdzenie, że islam przyznał kobietom większe prawa od tych, którymi cieszyły się w przedislamskiej przeszłości, również pozostaje kwestią dyskusyjną. Nawet jeśli w VII w. muzułmańskie kobiety rzeczywiście otrzymały nowe prawa, to dziś żyjemy już w wieku XXI. Czy to naprawdę zbyt wiele – oczekiwać, by w XXI wieku stosowano standardy równości z XXI, a nie z VII stulecia?

Argument zakładający, że mężczyzna powinien otrzymywać większy spadek od kobiety, ze względu na swoje zobowiązania, z pozoru może wydawać się nie tylko praktyczny, ale również etyczny. Wystarczy jednak odrobina wysiłku i dociekliwości (na które większość komentatorów nie może lub nie chce się zdobyć), aby zrozumieć, że i ta interpretacja nie jest trafna. Należy zadać sobie pytanie: właściwie dlaczego to mężczyzna musi przejmować odpowiedzialność za całą rodzinę? Dlaczego musi być finansowo odpowiedzialny za swoje rodzeństwo? Dlaczego odpowiedzialność nie może leżeć po stronie kobiety? Co sprawia, że mężczyzna jest dużo bardziej godny tej roli niż, dajmy na to, jego siostra?

Biorąc pod uwagę powyższą kwestię, wpadamy w błędne koło: to mężczyzna powinien być głową rodziny i w związku z tym kobiecie należy się jedynie połowa jego udziału w spadku; kobiecie należy się tylko połowa spadku, ponieważ to na mężczyźnie spoczywa finansowa odpowiedzialność za rodzinę.

Jak zauważył Matt Rowland Hill na łamach „The Independent”, The Law Society nie zdaje sobie sprawy z tego, że publikując ostatnie wskazówki nie tylko wkroczyło na pole minowe skonfliktowanych ze sobą interpretacji teologicznych, ale że jednocześnie zdecydowało się stanąć po stronie najbardziej regresywnej interpretacji islamu. Ciekawe, czy brytyjskie stowarzyszenie odpowie na list jednej z muzułmańskich kobiet, która przy podpisie pod petycją umieściła następujące słowa: „Przyjęliście najbardziej konserwatywne interpretacje „prawa islamskiego” i zaimportowaliście je – bez dyskusji, bez wzięcia pod uwagę opinii tych, których dotyczą koraniczne definicje – na grunt prawa brytyjskiego… Jak śmiecie podejmować decyzje za kobiety z muzułmańskich społeczności?”

The Law Society nie może wplątywać się w teologiczne debaty, ponieważ nie jest ekspertem w dziedzinie szariatu. Cóż więc może zrobić? To proste: wystarczy, że wycofa swoje instrukcje. Natychmiast. Zanim jeszcze bardziej się skompromituje.

 

Bohun, na podst. http://lawyerssecularsociety.wordpress.com/2014/04/08/sharia-this-and-sharia-that/

W tekście polskim dokonano skrótów redakcyjnych.

 

——————————-
Sadikur Rahman

Sadikur Rahman jest prawnikiem w Londynie, członkiem Lawyers Secular Society (Świeckiego Stowarzyszenia Prawników)

 

 

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign