Szaleństwo nie obwiniania islamu

 

Richard Butrick 

Mark Ambinder, felietonista w „The Week”, i redaktor „GQ” i „The Atlantic”, opublikował komentarz, wielokrotnie potem przytaczany przez szereg magazynów internetowych. Tekst nosił tytuł „Szaleństwo obwiniania islamu”.

Jest to dziwnie niespójny tekst, w którym z jednej strony Ambinder twierdzi, że islam nie ma nic wspólnego z radykalizacją muzułmanów, a z drugiej strony podpisuje się pod opinią, że ideologia jest głównym czynnikiem zachęcającym do aktów terrorystycznych popełnianych przez tychże muzułmanów.

Pisze on, że „szybkie i łatwe dyskusje”, w których obwinia się islam za radykalizację muzułmanów w Ameryce „są nielogiczne i przesiąknięte z fanatyzmem”.

Z drugiej strony twierdzi: „Oczywiście, na świecie istnieje luźno zorganizowany, posługujący się przemocą ruch dżihadu, który werbuje młodych ludzi po to, żeby móc wpływać na politykę w kraju i za granicą, i być może zapoczątkować powstanie światowego kalifatu. Jasne, że ideologia motywuje niektórych muzułmanów do zabijania niewinnych ludzi”.

Jako przykład przytacza słowa Petera Kinga, republikańskiego przewodniczącego Komisji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, który odpowiadając na pytanie, co powoduje radykalizację Amerykanów, „zmierza prosto w stronę religii; prześlizguje się bardzo szybko obok takiej możliwości, że coś w samej Ameryce prowadzi do radykalizacji ludzi wszelkiego rodzaju”.

Ambinder nie wyjaśnia jednak, co właściwie jest w Ameryce takiego, co skłania takich ludzi, jak wspomniani przez niego sprawcy ataku bombowego w Bostonie, do popełniania aktów terroryzmu. Przywołuje jedynie tradycyjnie wymienianych winowajców: amerykańską kulturę broni, „luki w systemie ochrony zdrowia psychicznego” i oczywiście „to, że Amerykanie czują się niekomfortowo z ludźmi, którzy są odmienni”. Potem dowodzi, że jeśli to doktryna islamska byłby winna, to byłoby więcej takich aktów terroryzmu.

Czy nie byłoby raczej tak, że brutalne akty terroryzmu byłoby bardziej powszechne, gdyby winę ponosił amerykański kult broni wraz z lukami w systemie ochrony zdrowia psychicznego i amerykańską ksenofobią? Muzułamnie to zaledwie 0,6% Amerykanów.

Następnie dochodzimy do zarzutu, że ci, którzy traktują islamską doktrynę czy etos jako element równania, jakim jest terroryzm, są winni grzechu. Myślenie, że to islamska doktryna jest tym parametrem, nie jest więc tylko błędem. To jest grzeszne.

Esencjalizm to twierdzenie, że to, iż jednostka ma jakieś właściwości i zachowania, bierze się z samej esencji jej istoty – w przeciwieństwie do poglądu, że owe właściwości i zachowania determinowane są przez przypadkowe zewnętrzne siły.

„To straszny nawyk: kiedy Amerykanin koreańskiego pochodzenia strzela do kolegów w Virginia Tech, nagle jesteśmy zmuszeni udawać, że słusznym jest przypisywać winę za doprowadzenie go do krawędzi strukturze i kulturze koreańsko-amerykańskiej rodziny. Ignorujemy przy tym fakt, że miliony Amerykanów o koreańskich korzeniach nigdy nawet nie rozważały sięgnięcia po broń.

Morderca Andrew Cunanan był według słynnych słów Toma Brokawa 'morderczym homoseksualistą’ Rozumiecie? To, że był gejem sprawiło, że to zrobił.”

Jednakże pan Ambinder idzie dalej: „Kiedy biały dzieciak morduje dziesiątki dzieci, nie pytamy, czy dominująca w Ameryce religia chrześcijańska w jakiś sposób doprowadziła do jego radykalizacji”.

W tym sęk. Obwiniamy islam (zasadniczy charakter islamu), kiedy muzułmanin popełnia akt terroru, ale nie winimy chrześcijaństwa, kiedy to chrześcijanin taki akt terroru popełnia.

A może jest tak dlatego, panie Ambinder, że Timothy McVeigh nie krzyczał „Jesusie Akbar”? Ani też Adam Lanza, snajper z Sandy Hook, ani banda Mansona. Nikt z nich nie powoływał się na Jezusa. Próbuję sobie wyobrazić, Billa Ayersa krzyczącego „Jesusie Akbar”. Natomiast zamachowcy z Bostonu czytelnie głosili, że inspirują się doktryną islamu. Zabójca z Fort Hood zanim odbezpieczył broń też krzyczał „Allahu Akbar”.

Ale to tylko wierzchołek góry lodowej. Terroryści na całym świecie popełniają swoje czyny w imię Allaha. Jeśli chrześcijanin popełnia akt terroru w imię Chrystusa (zamach bombowy w klinice aborcyjnej) to jestem pewien, że pan Ambinder byłby pierwszym, który złapie go za słowo i będzie popierał pogląd, że jest to wrodzona natura chrześcijańskiego fundamentalizmu, a chrześcijaństwo jest większym zagrożeniem dla życia obywatelskiego w Ameryce, niż fundamentalistyczny islam.

Raport CNN (tej wylęgarni prawicy) na temat aktów terroru w samym tylko roku 2011 stwierdza, że w wyniku 10 283 ataków terrorystycznych na całym świecie zginęło 12 533 ludzi. Terroryzm jest również obwiniany o 25 903 obrażeń ciała i 5554 porwań.

Według NCTC, z 12 533 zgonów związanych z terroryzmem na świecie, 8886 zostało popełnionych przez „sunnickich ekstremistów”, 1926 przez grupy „świeckie/ polityczne/ anarchistyczne”, 1519 przez „nieznane” frakcje, 170 wymieniono w kategorii opisanej jako „inne”, i 77 przez grupy „neo-nazistów/faszystów/białych rasistów”.

Ale poszczególne akty terroru nie są najważniejsze. Islamskie ruchy fundamentalistyczne i mułłowie w ummach skwapliwie głoszą swój gniew wobec Zachodu i wyrażają determinację, żeby zniszczyć cywilizację zachodnią. Poszczególne akty terroryzmu są częścią ruchu dżihadu na całym świecie. Islamskim obowiązkiem jest zniszczyć ohydną, zepsutą zachodnią cywilizację, a to przekłada się na zniszczenie zepsutych, ohydnych ludzi Zachodu.

Jak twierdzi Ambinder, akty dżihadu są „napędzane ideologią”. Zgadza się, panie Ambinder, są motywowane ideologicznie i ta ideologia jest napędzana przez doktryny islamu. Czy istnieje bardziej wymowny przykład niż ISIS, które kontynuuje rzeź Jazydów, mężczyzn, kobiet i dzieci, i to nawet po ogłoszeniu przez prezydenta Obamę udanej akcji powstrzymania samozwańczej islamizacji zdobytego terytorium?

Nie, panie Ambinder. Nie chodzi o to, co takiego jest w Ameryce, co prowadzi do radykalizacji muzułmanów, ale co jest takiego w islamie, co czyni z nich wylęgarnię dla islamistów. „Szaleństwo” panie Ambinder? Szaleństwem jest nie obwinianie islamu.

BL na podst. www.americanthinker.com

 ***

Richard Butrick jest doktorem filozofii, specjalizuje się w aksjomatyce na Ohio University. Publikował m.in. w International Journal of Computer Mathematics, Mind, Philosophy of Science, Notre Dame Journal of Formal Logic, Synthese. Publicysta portalu American Thinker.

 

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign