Syryjscy zbrodniarze wojenni, stronnicy prezydenta Asada, dostali w Holandii azyl jako uchodźcy, twierdzi po przeprowadzonym śledztwie popołudniówka „NRC”. Gazeta twierdzi, że takich osób może być nawet kilkadziesiąt; rozmawiała z trzema.
Oskarżenia pod adresem przestępców wysuwają inni uchodźcy syryjscy, którzy spotkali się z nimi w kraju, gdzie niektórzy byli przez nich torturowani. Podejrzani o zbrodnie wojenne popełniali różnego rodzaju przestępstwa: od wcielania nieletnich do formacji wojskowych, po torturowanie więźniów i mordowanie ich. Wszyscy w rozmowach z dziennikarzami wyparli się popełnienia tych czynów. „To typowi pracownicy machiny wojennej”, mówi Ugur Üngör, profesor badań nad ludobójstwem w Holenderskim Instytucie Dokumentowania Wojny (NIOB).
Podejrzani przybyli do Holandii w czasie kryzysu imigracyjnego w latach 2015-16. Holenderska agencja zajmująca się imigrantami, IND, twierdzi, że sprawdziła w ubiegłym roku dane wszystkich młodych Syryjczyków – 12 750 osób – którzy przybyli do kraju w czasie kryzysu imigracyjnego i znalazła tylko jeden przypadek, pozwalający na wycofanie zgody na pobyt.
Artykuł 1F Konwencji Genewskiej przewiduje, że można odmówić azylu osobie, podejrzewanej o popełnienie zbrodni wojennych albo zbrodni przeciwko ludzkości.
Agencja IND ma specjalny odział nazwany 1F, który sprawdza możliwość popełnienia przestępstw wojennych przez osoby, którym przyznano azyl. Oddział został stworzony w roku 1997, kiedy okazało się, że azyl w Holandii dostają talibowie, którzy popełniali zbrodnie w Afganistanie.
Przestępcy wojenni mogli zostać niezauważeni przez agencję azylową, mówi prof. Ugur Üngör, „ponieważ cała dyskusja koncentrowała się na dżihadystach wśród uchodźców, ale w Syrii reżim Asada ponosi znacznie większą odpowiedzialność za zniszczenie społeczeństwa”.