„Repatriacja, drenaż zasobów, czystki etniczne”. Jak Europa nie poradzi sobie z kryzysem migracyjnym

Przytaczamy fragment artykułu Witolda Repetowicza na Defence24.  Polecamy tę wyjątkowo głęboką i mocną w wydźwięku analizę.

„W 2015 r. na zamkniętej debacie dotyczącej kryzysu migracyjnego, zorganizowanej przez Centrum Badań nad Migracjami Uniwersytetu Warszawskiego, wszyscy jej uczestnicy zgodzili się, że plan pozyskania przez Niemcy wykwalifikowanej siły roboczej z ogarniętej wojną Syrii ma charakter wysoce niehumanitarny. Wojna stanowiła jedynie pretekst do realizacji projektu wysysania z tych terenów takich osób, jak inżynierowie czy lekarze i miało to więcej wspólnego z jakimś koszmarnym neokolonialnym drenażem tych terenów ze specyficznego rodzaju zasobów naturalnych tj. ludzi, aniżeli z jakąkolwiek pomocą.

Warto bowiem sobie uświadomić, że wartość wzbogacająca europejski rynek pracy jest równa wartości zubażającej rynek pracy w Syrii czy Iraku. Ci, którzy migrowali do Europy, nie byli bowiem najbardziej potrzebującymi, najuboższymi, lecz w dużej mierze najbardziej potrzebnymi na miejscu. Przykładem tego jest historia z Serekanie (płn. Syria), miasta od pocz. 2015 r. nieobjętego działaniami wojennymi. W tymże roku z miejscowego szpitala do Niemiec wyjechał jeden z dwóch chirurgów. Gdyby wyjechał również drugi, to byłby to wyrok śmierci lub kalectwa dla wielu innych, którzy byli za biedni i zbyt niepotrzebni z punktu widzenia niemieckiego rynku pracy, by dostać się do Europy.

Niemcy przewidzieli też, że część osób, które zostaną przez nich zaimportowane, będzie zbędnym ciężarem (nie spełniając założeń ekonomicznej wartości) i dlatego skłoniły inne państwa do złożenia deklaracji relokacyjnych. To również nie miało nic wspólnego z pomocą humanitarną, gdyż oznaczało traktowanie tych ludzi jako odpad (potencjalnie niebezpieczny), za którego składowanie można nawet zapłacić innemu państwu, takiemu jak np. Polska.”

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign