Nick Saffran
To, że ktoś „nie jest terrorystą”, nie może być jedynym kryterium przyjmowania imigrantów. Potrzebujemy też dyskusji o ich tradycjach, obyczajach i poglądach.
W debacie o muzułmańskiej imigracji koncentrujemy się głównie na zagrożeniu terroryzmem, budzącym największy lęk. Jednak bardzo niewielki odsetek muzułmanów dokonuje aktów terroru, a żadne proponowane restrykcje nie będą aż tak idealnie skrojone, by powstrzymać wszystkich terrorystów.
Takie podejście jest jednak błędne, przede wszystkim z powodu tego, co pomija czy przemilcza. Skupianie się jedynie na terroryzmie, a nie na poglądach, zwyczajach i tradycjach potencjalnych imigrantów stwarza fałszywą dychotomię, w której przeciwieństwem „terrorysty” jest „umiarkowany muzułmanin”.
To bardzo niejasna kategoria. “Umiarkowany” w porównaniu z kim lub czym? Stosujemy ten termin w odniesieniu do olbrzymiej liczby ludzi, którzy nie uznają idei politycznego liberalizmu, będącego fundamentem zachodniej demokracji. Wykraczając poza krótkofalową debatę dotyczącą zakazu wjazdu czy uchodźców i próbując myśleć w kategoriach długofalowych efektów masowej imigracji, musimy skonfrontować się z jej najistotniejszym wyzwaniem: jak uczynić z tych ludzi naszych obywateli.
Przepaść między światem islamu a światem Zachodu
Zarówno prawica, jak i lewica są zgodne, że terroryzmu nie można ignorować. Zgodne są też, że bardzo niewielu muzułmańskich imigrantów pragnie zostać dżihadystami. Pozostaje jedynie gorączkowa debata o tym, jak niewielka jest to liczba i na jakie wyrzeczenia jesteśmy gotowi, by zmniejszyć ją do zera.
Ale to, że ktoś “nie jest terrorystą”, nie może być jedynym kryterium przyjmowania imigrantów. Sam fakt, że ktoś powstrzymał się od założenia pasa z ładunkami wybuchowymi niewiele nam mówi o jego charakterze. Przeważająca większość muzułmanów nie przeprowadza zamachów terrorystycznych, ale sondaże pokazują, że wielu z nich sympatyzuje z dżihadystami. Co więcej, jeszcze większa liczba wyznaje poglądy, które wielu Amerykanów, zarówno na lewicy jak i na prawicy, uznałoby za niekompatybilne z wolnym społeczeństwem.
W poważniejszej debacie na temat imigracji należy wziąć pod uwagę kilka otrzeźwiających wniosków, płynących z badań opinii publicznej w świecie muzułmańskim. Na przykład w roku 2013 ośrodek Pew opublikował obszerny raport zatytułowany: „Muzułmanie na świecie: religia, polityka i społeczeństwo”. Chociaż raport ma pewne jaśniejsze punkty – na przykład wielu muzułmanów deklaruje poparcie dla demokracji – obnaża również przepaść między światem muzułmańskim a Zachodem.
Poglądy muzułmanów na homoseksualizm i zabójstwa „honorowe”
Weźmy na przykład kwestię, czy homoseksualizm jest do przyjęcia pod względem moralnym. Pamiętajmy, że nie jest to pytanie o małżeństwa jednopłciowe. Tutaj muzułmanie w Ugandzie wydają się być relatywnie postępowi: 12 % odpowiada twierdząco. Na Bliskim Wschodzie i Południowo-Wschodniej Azji najwyższy odsetek pozytywnych odpowiedzi wynosi 2 %.
Może to nie jest aż tak istotne. W końcu w nie tak odległej przeszłości większość Amerykanów nie aprobowała homoseksualizmu. Bardziej istotne niż poglądy na moralność w sferze seksu są ewentualne działania podejmowane na ich podstawie. Dlatego niepokój budzą odpowiedzi na inne pytanie: Czy można w ogóle akceptować zabójstwa „honorowe” jako karę za seks przedmałżeński lub pozamałżeński?
Chociaż islam środkowoazjatycki i wschodnioeuropejski ma tendencje do większego umiarkowania (w dużej mierze dzięki świeckiemu dziedzictwu Związku Radzieckiego), nawet w tych regionach między 15 a 50% muzułmanów uważa, że zabijanie dziewcząt za niewłaściwe zachowania seksualne czasami jest uzasadnione. W prawie wszystkich (z wyjątkiem dwóch) krajach Bliskiego Wschodu i południowej Azji większość uważa, że zabójstwa honorowe czasem lub często można zaakceptować.
Masowa imigracja muzułmańska a stosunki między płciami
Możemy też zapytać, co masowa imigracja muzułmańska wróży dla relacji między płciami na Zachodzie. Poniższy wykres pokazuje odsetek osób – mężczyzn i kobiet – które zgadzają się z poglądem, że żona musi być zawsze posłuszna mężowi.
Zaniepokojenie, jakie te liczby budzą w kontekście bezproblemowej integracji z zachodnim społeczeństwem wzrasta po skonstatowaniu, jak powszechna w świecie muzułmańskim jest niechęć do zawierania małżeństw z wyznawcami innych religii. Liczba osób, które zaakceptowałyby małżeństwo córki z chrześcijaninem to tylko 21% w Libanie, a 0% w Egipcie i Jordanii.
Kiedy przejdziemy od poglądów na moralność do poglądów politycznych, obraz nie staje się wcale bardziej optymistyczny. W większości krajów spoza starego bloku komunistycznego, bardzo duży respondentów popiera wprowadzenie islamskiego prawa szariatu jako prawa państwowego.
Musimy być świadomi zagrożenia szariatem
Zagrożenie “pełzającym szariatem” to motyw przewodni skrajnie prawicowych teorii spiskowych, uznawany za paranoidalny. W kontekście polityki imigracyjnej nie ma jednak nic paranoidalnego ani spiskowego w zwracaniu uwagi na poparcie dla politycznego szariatu. Jak zanotował już w 1802 roku Alexander Hamilton: „Przybysze będą zazwyczaj przywiązani do osób, które opuścili, do kraju swego urodzenia i do określonych zwyczajów i tradycji. Będą też preferować ustrój zbliżony do tego, w którymi żyli przedtem”. Nie oznacza to, że w ogóle nie powinniśmy przyjmować ludzi z krajów, które różnią się od naszego. Ale nie możemy być aż tak naiwni jak teraz co do ich poglądów politycznych.
Czym dokładnie jest szariat? Czy samo mówienie o nim „nakręca spiralę strachu?” Tak wydaje się uważać wielu ekspertów, m.in. publikujący w „The Atlantic” Jeffrey Goldberg, który zbeształ Newta Gingricha za samo wspomnienie tej kwestii. Goldberg wyjaśnia, że „szariat pod wieloma względami jest analogiczny do prawa judaistycznego znanego pod nazwą Halacha” (obydwa słowa oznaczają mniej więcej „drogę” albo „ścieżkę”). To prawda i pouczenie na temat etymologii wydaje się być zręcznym chwytem, ale niewielu Żydów pragnie zastąpienia amerykańskiego Kodeksu Karnego 613 micwotami (przykazaniami). Goldberg pisze dalej: „Jest wiele szkół szariatu, niektóre są fundamentalistyczne, inne mają podejście liberalne. Konserwatywna szkoła hanbalicka (…) jest bardzo surowa jak na standardy zachodnie”.
Ach, cóż za różnorodność! Te słowa mają nas przypuszczalnie uspokoić, chociaż nie mamy pojęcia, jak wielu wyznawców liczy sobie każda z tych szkół. I co dokładnie oznacza: „bardzo surowa jak na standardy zachodnie”?
Szariat zaleca egzekucje i kamieniowanie
Eksperci unikają jednoznacznych odpowiedzi, ale dane zebrane w badaniach opinii publicznej wyraźnie pokazują, co szariat oznacza dla ludzi pragnących, by stał się on nadrzędnym kodeksem cywilnym i karnym. Zgodnie z poniższym wykresem, dla bardzo wielu wspierających szariat muzułmanów, np. 86% w Egipcie, oznacza on wykonywanie wyroku śmierci na apostatach (tych, którzy porzucają islam). Jeszcze popularniejsza jest egzekucja – przez kamieniowanie – jako kara za cudzołóstwo.
Rozważmy dodatkowo, jak takie pytania naginają określenie „umiarkowany”. W Indonezji tylko 48% popiera kamieniowane cudzołożników. Czy to oznacza, że mająca nieznaczną przewagę większość jest “umiarkowana”? Być może, ale nie wiemy na przykład, jak wielu zamiast kamieniowana popiera zalecaną przez Koran karę stu batów.
Co zrobić z tymi wszystkimi danymi w kontekście imigracji? Przede wszystkim musimy je wziąć pod uwagę. Nie możemy leniwie założyć, nie mając na to żadnych dowodów, że naturalna selekcja zniweluje wszystkie te różnice, bo na Zachód przyjadą tylko ci, których przyciąga kultura Zachodu. Niektórzy imigranci rzeczywiście będą dysydentami wobec własnej kultury, jak odważna i błyskotliwa Ayaan Hirsi Ali. Inni przyjadą tu tylko ze względów ekonomicznych. A jeszcze innych pobyt na Zachodzie i nabyta odraza do naszej „zachłanności i pożądliwości ” zradykalizuje, jak jednego z głównych ideologów Bractwa Muzułmańskiego, Sajjida Kutba.
Masowa imigracja będzie kształtować naszą kulturę
Musimy więc wziąć na poważnie możliwość, że na dłuższą metę masowa imigracja będzie miała istotne konsekwencje dla naszej polityki i kultury. Przyrost naturalny wśród muzułmańskich imigrantów – zazwyczaj znacznie przewyższający liczbę urodzin w rodzinach zachodnich – czyni tę możliwość jeszcze bardziej prawdopodobną. A nawet jeśli muzułmanie pozostaną mniejszością, zmiany społeczne będą nieuniknione.
Nawet przeciwnicy masowej imigracji mają tendencję do unikania dyskusji o powyższych faktach. Wielu prawdopodobnie obawia się oskarżeń o islamofobię, dlatego milczą, chociaż inklinacje muzułmanów do wprowadzania teokracji powinny budzić nasz niepokój. Strach przed obrażaniem muzułmanów oznacza rezygnację z jedynego argumentu, który obnaża wewnętrzne sprzeczności bieżącej polityki migracyjnej.
Jeśli weźmiemy pod uwagę niemal identyczne poglądy całego świata muzułmańskiego na seksualność, prawa gejów, aborcję i podporządkowanie kobiet mężczyznom, możemy założyć, że masowa imigracja będzie miała polityczne konsekwencje, a najbardziej ucierpią na tym postępowe idee równości i wolności. Dlatego nie jest zaskoczeniem, że np. francuscy geje coraz liczniej zaczynają popierać Marine Le Pen.
Poważne wzięcie pod uwagę wniosków płynących z badań opinii publicznej nie oznacza odmalowywania świata muzułmańskiego wyłącznie w czarnych barwach, Przeciwnie, pozwala zobaczyć, że opinie różnią się w zależności od regionu, czy nawet kraju. Najwyraźniej niektóre z nich wykonały lepszą pracę niż inne w kultywowaniu umiarkowanej wersji islamu. Musimy na to zwracać uwagę planując własną politykę imigracyjną.
Skupmy się na obyczajach, poglądach i praktykach
Zwrócenie bacznej uwagi na obyczaje, poglądy i praktyki zmieniłoby naszą debatę imigracyjną, znowu umieszczając asymilację (kiedyś uważaną za niezbędną dla udanej imigracji), na pierwszym miejscu. Podane wyżej dane nie implikują, że powinno zakazać się imigracji z krajów muzułmańskich, albo przynajmniej ją zredukować. Ale zmuszają nas do zrewidowania dwóch powszechnych, potencjalnie sprzecznych, poglądów na asymilację. Pierwszy głosi, że asymilacja równa się opresji, a drugi, że asymilacja, a przynajmniej akceptacja tolerancji i różnorodności, niechybnie musi nastąpić.
Pierwszy pogląd zakłada, że zachodnie społeczeństwa albo są fundamentalnie wadliwe, czyli w sposób trwały nacechowane rasizmem, seksizmem, kolonializmem itd., albo przynajmniej, że nie są lepsze niż jakiekolwiek inne społeczeństwo. Natomiast drugi pogląd, czyli wiara w nieuniknioną asymilację zakłada, że zachodni styl życia jest ewidentnie tak dobry, że w sprzyjających okolicznościach każdy dobrowolnie go wybierze. A więc społeczeństwo zachodnie ma tak wiele wad, że błędem byłoby narzucanie innym naszej kultury, a jednocześnie ma tak wiele zalet, że nie ma potrzeby narzucania innym naszych wartości, bo sami i tak je wybiorą.
Jak wyglądają zdrowe kryteria imigracji?
Te sprzeczności pomagają wyjaśnić, dlaczego podejście do imigracji tak zwanych sił postępowych ma wiele słabych punktów. Postępowcy zawsze gorliwe podkreślają nasze braki, wady i to, że nie udaje nam się żyć zgodnie z proklamowanymi wartościami. W najlepszym wydaniu ta gorliwość znajduje wyraz w duchu reformowania. Ale w najgorszym wydaniu prowadzi postępowców do traktowania liberalnego społeczeństwa jako czegoś oczywistego, danego raz na zawsze. Konserwatyści natomiast zawsze odnosili się podejrzliwie do liberalnych podstaw współczesnego społeczeństwa. W najgorszym wydaniu ta podejrzliwość manifestuje się jako zdecydowana wrogość i całkowite odrzucenie systemu liberalnego. Jednak w swym najlepszym wydaniu ta podejrzliwość rodzi głęboki wgląd i świadomość kruchości liberalnego ustroju.
Nasza debatę o imigracji powinniśmy wzbogacić o większą dozę takiego sceptycyzmu i, miejmy nadzieję, większą umiejętność przewidywania. Terroryzm zasadniczo zmusza nas do rozwiązywania kwestii technicznych: jak zapewnić naszym obywatelom bezpieczeństwo? To bardzo ważny aspekt, ale ostatecznie podrzędny wobec kwestii politycznych, definiujących, co dokładnie oznacza bycie obywatelem naszego społeczeństwa i jaka jest jego zdolność do pełnej integracji imigrantów. Jeśli nie będziemy w stanie wyjść poza widmo terroryzmu, nie będziemy potrafili ani stawiać takich pytań, ani udzielać na nie odpowiedzi.
Nick Saffran jest adiunktem w American Enterprise Institute. Można kontaktować się z nim za pośrednictwem Twittera: @nicksaffran.
Tłumaczenie Rol, na podst. thefederalist.com