Prawo w Iranie – system (nie)sprawiedliwości

Z systemem prawnym republiki islamskiej wiąże się też pewien paradoks: morderstwo czy gwałt mogą być uznane za mniejsze zło niż, na przykład, cudzołóstwo. Bo w kodeksie karnym z 1991 roku wyróżniono pięć rodzajów kar za przestępstwa: hodood (wyrok nie może być złagodzony lub zniesiony), qisas (decyzję o wykonaniu wyroku lub uniewinnieniu sprawcy podejmuje ofiara lub jej rodzina), diyeh (finansowa rekompensata), ta’zirat (niesprecyzowana przez szariat; sędziowie mają dowolność w orzekaniu wyroku) i kary odstraszające (grzywna, likwidacja firmy, pozbawienie praw socjalnych, wygnanie, etc.).

Seks pozamałżeński zalicza się do pierwszej kategorii, natomiast gwałt, mord czy okaleczenie już do drugiej. Dlatego Bogu ducha winna Soraya Manutchehri skonała w męczarniach, a Majid Movahedi, który brutalnie okaleczył swoją ukochaną, już za trzy lata będzie mógł opuścić więzienne mury.

Oko za oko

Ameneh Bahrami jest młoda, piękna, świetnie wykształcona. Nic dziwnego, że kłębi się wokół niej tłumek wielbicieli. Wśród nich jest Majid Movahedi, jej kolega z uczelni. Nie raz i nie dwa składał jej już propozycje matrymonialne – za każdym razem dostawał kosza. Teraz jednak postanawia się zemścić. Zaczaja się na ukochaną i oblewa jej twarz żrącym kwasem. Ameneh traci wzrok i zostaje potwornie oszpecona, Majid trafia do więzienia, gdzie czeka na wyrok. W czasie procesu kobieta deklaruje, że chce „zafundować mu takie samo życie, jakie on zafundował” jej. Ma do tego pełne prawo, bo za krzywdę, której doznała, irański wymiar sprawiedliwości gwarantuje jej możliwość odwetu w myśl zasady „oko za oko, ząb za ząb”. Dlatego Ameneh ma oślepić Majida, wpuszczając mu do oczu dwadzieścia kropel kwasu.

– Jeśli ten wyrok zostanie nagłośniony w mediach, incydenty tego typu już się nie powtórzą – dopinguje ją Mahmoud Salarkia, zastępca naczelnego prokuratora Teheranu. Dodaje, że „świadomość kary ma ogromny efekt odstraszający w prewencji społecznej przestępczości”. Po drugiej stronie barykady stają organizacje praw człowieka. Amnesty International grzmi, że to „okrutna i nieludzka kara urastająca do rangi tortury”. Ameneh trzy razy zbiera się do wykonania wyroku. W końcu, pod koniec lipca 2011 roku, siedem lat od brutalnego ataku, wybacza swojemu oprawcy.

Tak właśnie działa zasada qisas, oparta na starożytnym prawie talionu, wprowadzonym już w XVIII wieku przed naszą erą w Kodeksie Hammurabiego. Poza Iranem obowiązuje obecnie tylko w Arabii Saudyjskiej i Pakistanie. – Przez siedem lat walczyłam o ten wyrok, by pokazać ludziom, że osoba, która używa (do okaleczenia) kogoś kwasu, powinna być ukarana zgodnie z qisas, ale dziś wybaczyłam mu, bo mam do tego prawo – wyjaśniła Ameneh chwilę po tym, jak zrezygnowała z okaleczenia swojego oprawcy. Teoretycznie już za trzy lata Majid będzie mógł opuścić mury więzienia. W praktyce jednak pozostanie za kratkami, dopóki nie wypłaci swojej ofierze 150 tysięcy euro tytułem rekompensaty za leczenie i operacje plastyczne.

Przypadek Ameneh jest jednak odosobniony, bo zazwyczaj ofiary lub ich rodziny domagają się śmierci przestępcy. Qorban Ali Najaf-Abadi, generalny prokurator Iranu, wyjaśnia, że odcinanie rąk złodziejom jest sporadyczne, natomiast wykonywanie wyroków jako rekompensaty za doznane krzywdy, przede wszystkim morderstwo – bardzo częste. – Qisas jest indywidualnym przywilejem rodziny ofiary i rząd nie interweniuje w tej sprawie – mówi Najaf-Abadi. Zarzuca też Zachodowi, że myli qisas z karą śmierci. – Kiedy ktoś ginie w ramach egzekucji wynikającej z qisas, nie jest to kara śmierci. Jeśli chodzi o karę śmierci mamy sędziów, którzy wydają wyroki zgodnie z prawem szariatu – wyjaśnia.

To jednak tylko słowa, bo mimo licznych deklaracji i zapowiedzi zmian, w Iranie wciąż zapadają „zaoczne” wyroki – bez adwokata, aktu oskarżenia, a czasem nawet i bez procesu. Niektórzy więźniowie giną też zanim zbierze się skład sędziowski i orzeknie o ich winie lub niewinności.

Więcej na: www.wp.pl

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign