Michael P. Dempsey
Niemal trzy lata po apogeum działalności Państwa Islamskiego latem 2015 roku, Stany Zjednoczone i ich sojusznicy mogą wyciągnąć wiele wniosków z obserwacji procesu powstania i błyskawicznej ofensywy tej organizacji, zakończonej przejęciem kontroli nad dużymi częściami Iraku i Syrii, do upadku fizycznie istniejącego kalifatu pod koniec ubiegłego roku.
Ciągłe pogarszanie się sytuacji Państwa Islamskiego jest zastanawiające, jeśli weźmiemy pod uwagę wyraźny popłoch, jaki wywołało jego powstanie latem 2014 roku w Waszyngtonie, kiedy to bardzo wielu polityków zadawało sobie pytanie, czy może upaść sam Bagdad. Wiele z następujących konkluzji może być przydatną wskazówką dla amerykańskich decydentów, próbujących zapobiec odrodzeniu się tego ugrupowania w najbliższych miesiącach.
1. Brak bezpiecznej przystani osłabia ISIS
Od czasu upadku Mosulu i Rakki zakres zewnętrznych operacji ISIS został znacznie zredukowany. Znacznie osłabł również jego przekaz medialny: prawie trzy czwarte agencji i portali informacyjnych tego ugrupowania umilkło od końcu zeszłego roku. Pozbawione kontroli nad terytoriami w Iraku i Syrii, Państwo Islamskie skupia się teraz przede wszystkim na próbach rozwijania ośmiu filii zagranicznych i na zachęcaniu do ataków tak zwanych samotnych wilków na całym świecie. To oczywiste, że odebranie PI możliwości posiadania fizycznie istniejącego kalifatu okazało się zgubne dla jego operacji. Tak więc wypieranie ISIS z kontrolowanych przez nie obszarów na całym świecie powinno być zadaniem numer jeden dla tych, którzy chcą je doprowadzić do definitywnego upadku.
2. Państwo Islamskie wykorzystuje chaos
Państwo Islamskie kocha próżnię. Wykorzystało syryjską wojnę domową i polityczny chaos panujący w Iraku pod nieudolnymi rządami premiera Nouri al-Maliki’ego, a dzisiaj najefektywniej rozwija się w niestabilnych regionach, jak półwysep Synaj, Libia, Jemen czy też w części Południowo-Wschodniej Azji. Analitycy Pentagonu oceniają, że w samym tylko Jemenie liczba zwolenników Państwa Islamskiego podwoiła się w ciągu ostatniego roku. Na całym świecie PI zręcznie wykorzystywało erozję albo upadek autorytetu lokalnych władz, apelując do społeczności sunnickich, które czują się zagrożone rosnącą władzą polityczną szyitów. Ugrupowanie to czerpie także energię (i rekrutuje członków) z niepokoju i napięć związanych z konfliktem między Iranem i Arabią Saudyjską, który jak na razie nie słabnie, tylko napędza destrukcyjną wojnę w Jemenie.
3. Wypieranie Państwa Islamskiego z miast jest trudne
W ciągu ostatnich dwóch lat przeważająca część działań wojsk amerykańskich i ich sojuszników skupiona była na próbach wyparcia ISIS z miast pozostających pod jego kontrolą. Często były to walki przenoszące się z budynku do budynku, a działania wojsk koalicji wspieranej przez lotnictwo amerykańskie przypominały walki z okresu II wojny światowej. Na przykład nad zatoką Syrta w Libii postęp w wypieraniu Państwa Islamskiego był przez wiele miesięcy mierzony liczbą bloków przejmowanych codziennie przez sformowaną w Misracie milicję. Podobne sceny rozgrywały się w Mosulu i Rakce.
W tych miastach ISIS wykorzystywało taktykę, polegającą na trzymaniu w potrzasku ludności cywilnej i wykorzystywaniu jej w charakterze żywych tarcz. Bojówkarze ISIS sprytnie wykorzystywali też zasłony dymne do maskowania swoich ruchów i zaciemniania pola widzenia lotnictwu koalicjantów, niszczyli kluczowe arterie transportowe prowadzące do miast, używali tuneli do przerzucania osób i sprzętu, wysyłali samochody z zamachowcami-samobójcami za kierownicą i wykorzystywali poszczególne budynki jako pułapki. Podsumowując, owa taktyka przyczyniła się do zdewastowania lokalnej infrastruktury i spowodowała falę uchodźców, z których wielu musi teraz wrócić do domu. To oczywiste, że Państwo Islamskie dostrzega zalety prowadzenia swoich operacji w miastach, więc amerykańscy decydenci i ich koalicjanci powinni się na to przygotować.
4. Państwo Islamskie modyfikuje taktykę prowadzenia walki
W obliczu ostatnich porażek, terroryści ISIS coraz bardziej skupiają się na zamachach samobójczych i na operacjach typu „uderz i uciekaj” i próbują unikać większych starć z koalicjantami. 19 lutego bojówkarze Państwa Islamskiego zwabili w zasadzkę i zaatakowali szyicką milicję w pobliżu Hawidży w Iraku. To był najbardziej krwawy atak od czasu, kiedy Hawidża została wyrwana z rąk ISIS w październiku ubiegłego roku. W ostatnich miesiącach ISIS używało też dronów do walki z siłami koalicji w pobliżu Rakki i Mosulu. Świadczy to o zamiarze wyrządzenia jak największych szkód przeciwnikowi, przy jednoczesnym minimalizowaniu strat własnych. W styczniu tego roku media PI poinformowały o przeprowadzeniu niemal 800 samobójczych ataków w Iraku i Syrii. Oznacza to, że jego liderzy uznali tę taktykę za najlepszą taktykę bojową na najbliższą przyszłość.
5. Pastwo Islamskie zmienia też swoją narrację.
W ostatnich miesiącach kampanie medialne tego ugrupowania zaprzestały, z oczywistych względów, skupiać się na fizycznie istniejącym kalifacie i na religijnym obowiązku wszystkich muzułmanów wspierania go. Teraz przekaz ISIS skupia się niemal wyłącznie na konflikcie militarnym. Jak pisał Charlie Winter w „Wired UK” pod koniec zeszłego roku: „92 procent materiałów propagandowych Państwa Islamskiego dotyczy teraz wojny i tylko wojny”. Dążenie PI do zainspirowania jak największej liczby ataków samotnych wilków na całym świecie dramatycznie zwiększa obciążenie władz i sektora prywatnego. Muszą nasilić działania w celu znalezienia sposobów skutecznej inwigilacji osób podatnych na zmodyfikowany przekaz tego dżihadystycznego ugrupowania, przewidywania ciągle zmieniających się sposobów komunikacji internetowej (nie związanych normami zachowywania się w cyberprzestrzeni, których przestrzegać muszą podmioty państwowe) i rozwijania efektywnych strategii przeciwdziałania radykalizacji.
6. Nie należy zapominać o wrodzonych słabościach ISIS
Z powodu złej sławy ISIS łatwo jest skupiać się jedynie na jego mocnych stronach. Jednak w rzeczywistości ugrupowanie to nadal ma wiele słabych punktów i miało je już w momencie powstania w Iraku ponad dekadę temu. Na polu walki ISIS nie udało się dotąd znaleźć efektywnego sposobu odpierania ataków powietrznych wojsk koalicji, co osłabia jego zdolność do koncentracji wojsk i zasobów. Jeśli chodzi o umiejętność administrowania, Państwo Islamskie okazało się dość zręczne w wydobywaniu bogactw naturalnych i eksploatowaniu istniejącej już infrastruktury, ale niemal niezdolne do stworzenia czegokolwiek od nowa.
W swoim przekazie medialnym ISIS opiera się na skrajnej przemocy. Jego filmy propagandowe, pokazujące krwawe sceny z ataków, do których ISIS się przyznaje, nadal zrażają do niego niemal całą społeczność muzułmańską. Zaś podejście do kwestii przywództwa, w tym praktyka powierzania tylko obcym bojówkarzom kluczowych stanowisk (model wprowadzony przez Abu Musaba al-Zarqawiego w Iraku ponad dekadę temu), nadal zraża lokalne społeczności. Rozczarowani rekruci powszechnie krytykują duże wysiłki ISIS wkładane w ochronę swoich liderów, kosztem lokalnych rezydentów i kiepsko wyszkolonych, obcych ochotników niskiego szczebla, którzy ponoszą główny ciężar prowadzenia walki.
7. Należy doceniać lokalnych sojuszników
Kiedy ISIS przejęło kontrolę nad dużymi obszarami Syrii i Iraku trzy lata temu, na Zachodzie powszechnie zaczęto narzekać na brak wiarygodnych partnerów militarnych na miejscu. Sam brałem udział w licznych spotkaniach w Białym Domu i przesłuchaniach w Kongresie, podczas których wyraźnie można było odczuć frustrację Amerykanów z tego powodu. Prawdą jest, że latem 2014 roku większość irackich wojsk po prostu rozpierzchła się w obliczu ofensywy ISIS, głównie wskutek nieudolnego przywództwa premiera Nouri al-Malikiego. Ale po intensywnym przeszkoleniu przez amerykańskich wojskowych, w tym jednostki do zadań specjalnych, oraz dzięki wzmożonemu wsparciu sił powietrznych i bardzo usprawnionemu kierownictwu politycznemu i militarnemu w Bagdadzie, irackie siły zbrojne (zwłaszcza jednostki do zadań specjalnych) osiągnęły godne podziwu wyniki i odegrały kluczową rolę w wyparciu sił ISIS z zajmowanych przezeń terytoriów w Iraku.
Podobnie w Syrii, wspierana przez USA koalicja kurdyjskich i arabskich bojowników SDF (Syryjskie Siły Demokratyczne) zasługuje na słowa pochwały za wyparcie ISIS z tysięcy mil kwadratowych zajmowanych wcześniej terytoriów. Wojska te odegrały też wiodącą rolę w ataku na Rakkę, stolicę samozwańczego kalifatu. Chociaż nie ma wątpliwości, że wsparcie militarne USA, zwłaszcza sił powietrznych, podbudowało sukces wojsk irackich i SDF, siły lokalne wzięły na siebie duży ciężar walk, nie szczędząc życia własnych żołnierzy. Zdolne były do podjęcia wyzwania pod prawidłowym kierownictwem i przy właściwym wsparciu.
8. Mnóstwo rywalizujących interesów
Kierowana przez USA koalicja przeciwko ISIS liczy 70 państw. Od samego początku konfliktu kilka większych krajów realizuje tu własne, nieraz wzajemnie rozbieżne interesy. Na przykład prowadzone przez Ankarę operacje militarne przeciwko kurdyjskiej enklawie w Afrin w północno-zachodniej Syrii zagrażają znacznym osłabieniem kurdyjskiego wsparcia dla szerszej kampanii przeciwko ISIS. Z kolei zaangażowanie Rosji w syryjski konflikt w 2015 roku miało być jakoby wymierzone w ISIS, jednak kraj ten większość energii poświęcił na zwalczanie w Syrii innych ugrupowań, które walczą przeciwko reżimowi al-Assada. Tak więc, chociaż liczne kraje walczące w Syrii i Iraku, na przykład Iran, rzeczywiście są zaniepokojone zagrożeniem ze strony ISIS i innych ekstremistów, realizują też własne partykularne interesy, nieraz nadając im większy priorytet, niż zwalczaniu Państwa Islamskiego.
9. Stany Zjednoczone potrzebują czynnika jednoczącego wysiłki
Od 2014 roku USA wdrażają zintegrowaną strategię, która położyła podwaliny pod udaną kampanię przeciwko ISIS w ostatnich trzech latach. Zasadnicze znaczenie miało tu mianowanie specjalnego wysłannika (obecnie funkcję tę pełni doświadczony dyplomata Brett McGurk), pomagającego w zintegrowaniu wysiłków i reprezentującego Stany Zjednoczone w rozmowach z resztą państw koalicji przeciwko ISIS. Według mnie specjalny wysłannik ma zasadnicze znaczenie dla koordynacji działań militarnych i dyplomatycznych, oraz dla prezentowania ujednoliconego przekazu USA wobec partnerów koalicyjnych. W Waszyngtonie krążą obecnie pogłoski, że stanowisko to może zostać wkrótce zlikwidowane, ale moim zdaniem bardzo ważne jest jego utrzymanie. Biorąc pod uwagę osiągnięty w ostatnich latach nadzwyczajny postęp w formowaniu zjednoczonej reakcji na zagrożenie ze strony ISIS, amerykańscy decydenci powinni być ostrożni w zmianach podejścia, które dotychczas przynosiło tak dobre wyniki.
10. To jeszcze nie koniec walki
W obliczu szybkiego postępu, jaki osiągnęła Ameryka wraz z sojusznikami w eliminacji fizycznie istniejącego kalifatu Państwa Islamskiego, można by zacząć przypuszczać, że walka ma się już ku końcowi. To prawda, że decyzja o przesunięciu punktu ciężkości militarnego zaangażowania z PI na inne zagrożenia byłaby zrozumiała, biorąc pod uwagę ostatnie działania Korei Północnej i pogarszającą się sytuację w Afganistanie. Ale chociaż ISIS, jako zajmujące pewne terytorium państwo bliskie jest upadku, pozostaje ono podstępnym i zdeterminowanym przeciwnikiem, zdolnym do zadawania dotkliwych szkód. Jeśli nie wyeliminujemy zasadniczych przesłanek, które doprowadziły do jego powstania, zachowa zdolność do odtwarzania swoich struktur. Trzy ostatnie lata powinny nauczyć amerykańskich decydentów, że nie istnieje jeden prosty sposób na pokonanie ISIS i że potrzebna jest tu wielostronna, wieloletnia kampania, zawierająca pewne kluczowe elementy.
Po pierwsze: należy utrzymywać stałą militarną presję na pozostałości ISIS w Iraku i w Syrii.
Po drugie: trzeba priorytetowo traktować walkę przeciwko najważniejszym komórkom Państwa Islamskiego w innych regionach, zwłaszcza na Synaju i w Libii.
Po trzecie: należy zwiększyć inwestycje finansowe i pożyczki umożliwiające odbudowanie zniszczonych społeczności (zwłaszcza podatnych na indoktrynację społeczności sunnickich) w Iraku i Syrii.
Po czwarte: należy wzmóc dyplomatyczne wysiłki w celu zredukowania napięć między Iranem a Arabią Saudyjską, a zwłaszcza uzyskania porozumienia, które rozwiąże zastępczy konflikt w Jemenie.
I wreszcie – trzeba wzmocnić współpracę między administracją Stanów Zjednoczonych a sektorem prywatnym w celu zwalczania radykalizacji za pośrednictwem Internetu.
Być może najważniejsza nauka, jaką wynieść można z ostatnich trzech lat, brzmi następująco: chociaż Ameryka i jej sojusznicy poczynili znaczące postępy w zwalczaniu ISIS, pozostało jeszcze sporo do zrobienia.
Michael P. Dempsey, który wcześniej pełnił obowiązki szefa amerykańskiego wywiadu, zasiada obecnie w Council on Foreign Relations, think-tanku zbliżonego do rządu USA. Opinie wyrażone w tym komentarzu są wyłącznie opiniami jego autora.
Oprac. Rolka na podst. https://warontherocks.com