Dwie aktywistki ujawniły niepokojące zjawisko, które jak mówią, jest tajemnicą poliszynela na „obozach pokoju”; „pokojowe” aktywistki są rutynowo prześladowane i gwałcone przez arabów z Judei i Samarii z którymi przyjechały się identyfikować. Mówią, że zjawisko to nasiliło się ostatnio i wiele kobiet z zagranicy kończy, wbrew ich woli, jako żony lokalnych arabów i nie mogą uciec ze swoich nowych domów.
Roni Aloni Sedovnik, aktywistka feministyczna, napisała artykuł o tytule „Lewicowa zdrada, wykorzystanych seksualnie aktywistek”, w News1, niezależnej stronie internetowej prowadzonej przez znanego dziennikarza śledczego Yoava Yitzchaka.
„Od dłuższego czasu za scenami demonstracji lewicowych w Bil’in, Naalin i Sheikh Jarrah [Shimon HaTzaddik], odbywa się chora zbrodnia, mroczny sekret, który grozi rozbiciem podstawowych wartości ideologicznych na których opierają się żądania do zakończenia okupacji.”
Okazuje się, wyjaśnia dalej, że kiedy aktywistki z Izraela i zagranicy przybywają do Judei i Samarii i demonstrują przeciwko izraelskiej „okupacji”, są prześladowane seksualnie przez arabów, którym przyjechały pomóc. To nie są pojedyncze przypadki, dodaje Aloni-Sedovnik. Raczej jest to „trwające i rozprzestrzeniające się” zjawisko, które zawiera słowne i fizyczne nadużycia. Oskarża ona „pokojowe” obozy o celowe ukrywanie tej tendencji, by nie obrazić „Palestyńczyków i ich dziedzictwa, które widzi kobietę jako obiekt seksualny”.
Więcej na religiapokoju.blox.pl