Poniższy artykuł ukazał się w 2005 roku. Przypominamy go, warto bowiem się zastanowić, na jakim etapie realizacji są dziś, w roku 2013, plany dżihadystów dla świata.
* * *
Jeśli ktokolwiek może mieć pojęcie o planach Al-Kaidy, to z pewnością Fouad Hussein. Jordański dziennikarz nie dość, że siedział więzieniu z Al-Zarkawim, to zdołał nawiązać kontakt z wieloma liderami islamskiej organizacji terrorystycznej. Na podstawie korespondencji z prominentnymi członkami Al-Kaidy dziennikarz opublikował w 2005 r. książkę demaskującą plany tej organizacji.
Fouad Hussein musi budzić wyjątkowe zaufanie – w końcu otwarło się przed nim wielu spośród najbardziej poszukiwanych terrorystów świata. Być może ułatwił to fakt, że przed wieloma laty Hussein spędził z kilkoma z nich sporo czasu w więzieniu. Jeszcze jako więzień polityczny, jordański dziennikarz z sukcesem walczył o wypuszczenie Al-Zarkawiego z jednoosobowej celi. A może chodzi o uczciwy i bezpośredni sposób, w jaki Hussein pisze o swoich poglądach? Jakakolwiek jest przyczyna tego zaufania, dzięki niemu powstał film poświęcony Al-Zarkawiemu, umieszczany nawet ma stronach internetowych powiązanych z Al-Kaidą. „Dzięki temu wiem, że przynajmniej czuli się zrozumiani” – mówi autor książki.
Nawet arabskiemu dziennikarzowi trudno dostać się do wewnętrznych kręgów Al-Kaidy. Niemniej jednak mieszkającemu w Ammanie publicyście udało się przekuć korespondencję z terrorystami w niezwykłą książkę pt. „Al-Zarqawi – Al-Qaida’s Second Generation” („Al-Zarkawi. Drugie pokolenie Al-Kaidy”).
Gdyby udało wam się poznać Husseina (co możliwe jest chociażby w ammańskiej Café Vienna, gdzie pisarz często odpoczywa), przekonalibyście się, że jest on spokojną, wyluzowaną, w niczym nie przypominającą szpiega osobą. Jednak to, co ten drobny, szczupły mężczyzna ma do ujawnienia, stanowi plan działania najbardziej niebezpiecznej organizacji terrorystycznej świata na najbliższe dwie dekady. Plan ten, zarówno przerażający, jak i absurdalny, opracowany został przez fanatyków, którzy – choć żyją w swym własnym świecie – wpływają na rzeczywistość poprzez brutalne akty przemocy.
Według Der Spiegel jedynym z najbardziej sensacyjnych źródeł Husseina był Saif al-Adl – egipski terrorysta podejrzany o zamach na amerykańską ambasadę w Dar es Salaam w Nairobi w 1998 r. – za którego FBI wyznaczyło nagrodę w wysokości 5 milionów dolarów.
W celu potwierdzenia swoich kontaktów z Al-Adlem, Hussein umieszcza na pierwszych stronach swojej książki kopię pisanego ręcznie listu, który otrzymał od terrorysty. W oryginale dokumentu, liczącego 15 stron, Al-Adl opisuje konflikt pomiędzy Al-Zarkawim a Osamą Bin Ladenem w trakcie wojny w Afganistanie. „Opinie prezentowane we wspomnianym liście pojawiają się również w rozdziale poświęconym strategii Al-Kaidy” – wyjaśnia autor.
Droga do islamskiego kalifatu w siedmiu prostych krokach
We wstępie do swej książki, jordański dziennikarz pisze, że „rozmawiał z rozmaitymi członkami Al-Kaidy prezentującymi różną ideologię, w celu zebrania informacji na temat przyszłego rozwoju wojny pomiędzy terrorystami aWaszyngtonem”. To, co Hussein opisuje na stronach od 202 do 213, dowodzi zarówno zaślepienia terrorystów, jak i ich zdolności koncentracji na wybranym celu. W ramach siedmiu opisanych poniżej etapów, siatka terrorystów ma zamiar ustanowić islamski kalifat, na walkę z którym Zachodowi nie wystarczy sił.
Pierwsza faza – „Przebudzenie” – została już przeprowadzona i miała trwać od 2000 do 2003 r., a precyzyjniej ujmując: od ataków na Nowy Jork i Waszyngton 11 września 2001 r. aż do upadku Bagdadu w 2003 r. Ataki z 11 września miały sprowokować Stany Zjednoczone do rozpoczęcia wojny z muzułmańskim światem, a tym samym doprowadzić do „przebudzenia” muzułmanów. „Pierwsza faza została oceniona przez stojących za Al-Kaidą strategów i kierujących przedsięwzięciem za bardzo udaną” – pisze Hussein. „Walka została rozpoczęta, a Amerykanie wraz z sojusznikami stali się bliższym i łatwiejszym celem.” Sieć terrorystyczna zdaje się być również zadowolona, że ich przesłanie dotarło praktycznie wszędzie.
Druga faza – „Otwarcie oczu”. To według Husseina okres, który miał trwać do 2006 r. Dziennikarz twierdzi, że terroryści mieli w tym czasie nadzieję uświadomić zachodniej konspiracji istnienie „islamskiej wspólnoty”. Hussein uważa, że w tym okresie Al-Kaida chciała, by organizacja przerodziła się w masowy ruch, rekrutujący zastępy młodych mężczyzn. Irak, wraz ze stacjonującą tam „armią” i bazami w innych krajach arabskich, miał się stać centrum światowych operacji.
Trzecia faza – opisywana jako „Powstanie i bezwzględna walka”, miała trwać od 2007 do 2010 r. „Działania skupią się na Syrii” – przewidywał Hussein, opierając się na wypowiedziach swoich źródeł. Zastępy żołnierzy miały być wtedy gotowe do walki i częściowo stacjonować w Iraku. Przewidywano ataki na Turcję i Izrael (w tym przypadku nawet bardziej gwałtowne). Al-Kaida miała nadzieję, że ataki na Izrael pozwolą grupom terrorystycznym zyskać światowy rozgłos. Autor uważa, że kraje sąsiadujące z Irakiem, takie jak Jordania, również znajdą się w niebezpieczeństwie.
Czwarta faza – 2010-2013 r. Hussein pisze o planach doprowadzenia przez Al-Kaidę do upadku znienawidzonych arabskich rządów. „Systematycznie słabnąca potęga reżimów doprowadzi do wzrostu siły w szeregach Al-Kaidy” – pisał w 2005 r. autor książki. Hussein zakładał również, że w tym samym czasie dojdzie do ataków na dostawców ropy, a gospodarka USA zostanie wystawiona na ataki cyber-terrorystów.
Piąta faza – W tym momencie będzie można ogłosić istnienie islamskiego państwa bądź kalifatu. Według misternego planu, pomiędzy rokiem 2013 a 2016 zachodnie wpływy w muzułmańskim świecie będą tak ograniczone, a do tego Izrael na tyle osłabiony, że nie będzie trzeba obawiać się żadnego oporu. Al-Kaida ma nadzieję, że do tego czasu islamskie państwo będzie w stanie wprowadzić nowy światowy ład.
Szósta faza – Hussein uważa, iż w 2016 r. rozpocznie się okres „totalnej konfrontacji”. Gdy tylko kalifat zostanie wprowadzony, „islamska armia” doprowadzi do „walki pomiędzy wiernymi i niewiernymi”, co tak często przewidywał Osama bin Laden.
Siódma faza – Ostatni etap opisany jest jako „ostateczne zwycięstwo”. Autor pisze, że według terrorystów reszta świata zostanie do tego stopnia pobita przez „pół miliarda muzułmanów”, że kalifat niechybnie zwycięży. Ten cel miałby się ziścić do 2020 r., choć wojna nie powinna trwać dłużej niż dwa lata.
Scenariusz prawdopodobny?
Na ile realny jest ten scenariusz? „Al-Kaida nie idzie na kompromis” – mówi Fouad Hussein. Wierzy, że siedmiopunktowy plan organizacji może stanowić przewodnik dla całej rzeszy bojowników Al-Kaidy. Hussein nie chce siać paniki – w rzeczywistości to poważny dziennikarz, a jego książka o Zarkawim jest lepsza niż wiele innych arabskich pozycji związanych z tą problematyką. (…) Niemniej jednak, nakreślony plan nie może być traktowany jako scenariusz, który Al-Kaida będzie realizować krok po kroku. Grupy terrorystyczne po prostu nie działają już w ten sposób. Znaczenie centralnego kierownictwa zmalało. Strategiczny plan na lata 2000-2020 to raczej zbiór potencjalnych rozwiązań, niekoniecznie dokładnie zaplanowane wydarzenia. Coś takiego jak terrorystyczna agenda jest nie do zrealizowania: pomysł, jakoby Al-Kaida mogła ustanowić kalifat w całym muzułmańskim świecie, jest dość absurdalny. Ten dzwudziestoletni plan opiera się głównie na ideach religijnych i ma mało wspólnego z rzeczywistością – szczególnie etapy od 4 do 7.
Nie oznacza to jednak, że wszystko, o czym informuje Hussein, mamy traktować sceptycznie. Kilka spośród wymienionych faz wydaje się prawdopodobnych. Eksperci wciąż uważają, że może dojść do ataków mudżahedinów na Syrię. Z punktu widzenia dżihadystów, również Izrael i Turcja mogą stać się obszarem konfrontacji i eskalacji konfliktu. „Ponieważ muzułmanie tak długo nie mieli dostępu do broni, dla Al-Kaidy każda walka to zwycięstwo” – mówi Hussein, prawdopodobnie nie mijając się z prawdą. Liderzy Al-Kaidy, tacy jak Al-Zarkawi, wielokrotnie obierali Jordanię za cel swoich ataków, często też podkreślając, że prawdziwym celem jest Jerozolima. Również teorię zakładającą rekrutację młodych, sfrustrowanych mężczyzn w szeregi organizacji, trudno uznać za wyssaną z palca. Sieć terrorystyczna kładzie duży nacisk na propagandę w celu zapewnienia sobie jak najszerszej rzeszy zwolenników.
Ataki na Zachód: Środki na ścieżce do ostatecznego rozwiązania
Co ciekawe, Hussein nie wspomina o spektakularnych atakach na Zachód. Choć nie należy ignorować kwestii terroryzmu, wszelkie ataki mają być tylko dodatkiem do głównego zadania, jakim jest ustanowienie kalifatu. Zamachy w Nowym Jorku, Madrycie czy Londynie nie są celami samymi w sobie, lecz środkami do osiągnięcia szerszego celu – krokami w procesie rozprzestrzeniania poczucia zagrożenia na Zachodzie.
Dziś jest dużo trudniej niż kiedykolwiek zrozumieć w pełni działania Al-Kaidy. Organizacja podzieliła się na mniejsze gałęzie i swobodnie połączone komórki, pochłania powiązane z nią ugrupowania, a ludzie, którzy wcześniej nie mieli z nią nic wspólnego, dokonują zamachów w jej imieniu. Trudno wyobrazić sobie polecenia płynące z samej góry. Jednocześnie systematycznie zaciera się granica pomiędzy etatowymi bojownikami organizacji, a jej zwykłymi sympatykami. Łatwo także paść ofiarą dezinformacji, ponieważ i w tej dziedzinie Al-Kaida czyni ogromne postępy. Nawet scenariusz Husseina należy traktować z ostrożnością.
Książkę jordańskiego dziennikarza powinniśmy więc czytać zgodnie z jej zamierzeniami. Stanowi ona próbę zrozumienia, w jaki sposób myślą terroryści Al-Kaidy, czego chcą i jak zamierzają to osiągnąć.
Yassin Musharbash
Tłumaczenie Bochun
Źródło: www.spiegel.de