Wiadomość

Państwo niemieckie łaskawe dla terrorystów

Stany Zjednoczone chcą, by przed ich sądem stanęli dżihadyści z Niemiec. Podejrzewa się, że jeden z nich brał udział w ataku na amerykański konsulat w Libii w 2012 roku.
Grób zabitego ambasadora USA w Libii. Źródło: wikipedia.

Stany Zjednoczone chcą, by przed ich sądem stanęli dżihadyści z Niemiec. Podejrzewa się, że jeden z nich brał udział w ataku na amerykański konsulat w Libii w 2012 roku.

Rząd niemiecki staje przed znanym dylematem, czy należy wydać terrorystę krajowi, w którym obowiązuje kara śmierci? Do tego dochodzą także wątpliwości formalne związane z wydawaniem własnych obywateli obcemu państwu.

Zamach na konsulat w Libii

11 września 2012 roku terroryści wrzucili granaty przez mury konsulatu w Bengazi we wschodniej Libii. Następnie uzbrojeni w karabiny maszynowe i granatniki wdarli się do budynku. Strzelali na oślep. Zabili czterech obywateli USA, w tym ambasadora Johna Christophera Stevensa oraz dwóch pracowników CIA.

„Nie będziemy ustawać w naszych wysiłkach do wymierzenia sprawiedliwości za ten potworny czyn” – następnego dnia oświadczył ówczesny prezydent USA Barack Obama.

Osiem lat później dziennikarze śledczy ustalili, że w atak najpewniej był zamieszany niemiecki islamista przebywający na terenie Nadrenii Północnej-Westfalii. We wrześniu 2020 roku FBI zwróciło się do niemieckiego ministerstwa sprawiedliwości z prośbą ekstradycyjną. Amerykanie podjęli oficjalne starania o wydanie dwóch niemieckich islamistów, aby móc ich oskarżyć i postawić przed sądem. Waszyngton chciał znać stanowisko niemieckiego rządu w tej sprawie.

Zamach na WTC

Na amerykańskiej liście znajduje się dwóch obywateli Niemiec, którzy obecnie przebywają w północnej Syrii. Dołączyli oni do terrorystycznej milicji Państwa Islamskiego; są wśród licznych dżihadystów przetrzymywanych w kurdyjskich więzieniach. Jednym z nich jest Mohammed Haydar Zammar. Ten pięćdziesięciolatek z Hamburga uważany jest za bliskiego przyjaciela pilotów, którzy dokonali zamachu na WTC w Nowym Jorku.

Mężczyzna był już w rękach amerykańskich służb. CIA porwało go w czasie pobytu w Maroku. Następnie trafił do syryjskiego więzienia. Został zwolniony dopiero w 2013 roku w ramach wymiany więźniów. Po wyjściu na wolność dołączył do ISIS. Teraz amerykański wymiar sprawiedliwości chce go odzyskać i postawić przed sądem, oskarżając go o współorganizowanie zamachu na Nowy Jork.

Zammar zaprzecza, że cokolwiek wiedział o planach terrorystycznych tzw. hamburskiej komórki (w meczecie w Hamburgu działała grupa islamskich radykałów, którzy skutecznie przeprowadzili zamachy na WTC).

Obywatel Niemiec, ważny dżihadysta

Według niemieckiej prasy drugim Niemcem, którym zainteresowane są władze USA, jest Yunus S., urodzony w 1991 r. w Brühl pod Kolonią. Posiada on zarówno tureckie, jak i niemieckie obywatelstwo. Yunus S. jest podobno zwolennikiem radykalnej sieci islamskiej Millatu Ibrahim, która została zakazana przez niemieckie ministerstwo spraw wewnętrznych w maju 2012 roku.

Służby amerykańskie uważają, że mężczyzna działał w ważnym logistycznie ośrodku bojówek terrorystycznych Państwa Islamskiego w Nadrenii Północnej. Za pośrednictwem własnej firmy w Turcji miał pozyskać dla dżihadystów sprzęt operacyjny, m.in. drony o wartości ponad pół miliona dolarów. Ponadto Yunus S., zdaniem Amerykanów, był zamieszany w atak na amerykański konsulat w Bengazi. Miał razem z bratem wyemigrować do Egiptu. Stamtąd dostać się do Libii. Szkolić mieli się w obozie dla terrorystów w pobliżu miasta Derna, a następnie walczyć w szeregach grupy dżihadystycznej Ansar al-Sharia (libijski oddział Al-Kaidy), która prawdopodobnie stała za zamachem na konsulat USA w Bengazi.

W 2013 r. Yunus S. przeniósł się do Syrii, gdzie najpierw dołączył do grupy terrorystycznej Jabhat al-Nusra, a następnie do Państwa Islamskiego. Miał kierować bojówką terrorystyczną w Jarabulus (miasto położone przy tureckiej granicy) oraz pozyskiwać środki dla ISIS za pośrednictwem firmy w Ankarze, które pochodziły z Turcji, Chin i Niemiec.

Jego rodzice wspierali go w działalności terrorystycznej, za co odpowiadają przed sądem w Düsseldorfie. Zgodnie z aktem oskarżenia, jego ojciec próbował sprowadzić celowniki optyczne do Syrii. Z kolei w bagażu matki policja na lotnisku Kolonia-Bonn odkryła karabin kałasznikowa oraz 31 magazynków. Zdaniem śledczych, broń miała trafić do Turcji. W sprawie rodziców Yunusa S. wyrok zapadnie w przyszłym roku.

Hamletyzowanie niemieckiego rządu

Amerykańskie dochodzenie w sprawie Yunusa S. i Mohammeda Zammara stawia rząd niemiecki w trudnej sytuacji: z jednej strony dotyczy ono dwóch poważnych ataków terrorystycznych, które są traumą dla amerykańskiego społeczeństwa. W tym przypadku bez wątpienia Amerykanie mają uzasadniony interes w ściganiu zamachowców. Z drugiej strony, rząd w Berlinie nie może przekazywać własnych obywateli sądom w innym kraju.

Sprawa była przedmiotem dyskusji pomiędzy kanclerzem Niemiec, ministrem sprawiedliwości oraz ministrem spraw wewnętrznych. Ostatecznie MSZ odpowiedziało Amerykanom, że osoby te są obywatelami Niemiec, za którymi wystawiono nakaz aresztowania, a prokuratura prowadzi w ich sprawie dochodzenie. W związku z tym rząd niemiecki nie może zgodzić się na oddanie ich w ręce Stanów Zjednoczonych. Ambasada USA w Berlinie nie komentuje sprawy.

Niemieckie resorty siłowe widzą sprawę inaczej, niż ministerstwo spraw zagranicznych. Powstrzymanie Amerykanów przed przewiezieniem dwóch obywateli Niemiec uwięzionych obecnie w Syrii nie jest możliwe. Kurdowie domagają się, by odwieźć Yunusa S. i Mohammeda Zammara z powrotem do Niemiec. Nie jest to jednak możliwe bez pomocy USA. Tylko Amerykanie mogą przetransportować ich przez terytorium Jordanii, Iraku i Turcji.

Dżihadyści z Niemiec liczą na niskie kary

W Niemczech Yunus S. i Mohammed Zammar mogliby zostać skazani na karę kilku lat więzienia za członkostwo w ISIS. Najpewniej jednak wyszliby na wolność w dość krótkim czasie.

Powodem tego jest zasada, którą kierują się niemieckie sądy w podobnych sprawach. Ustalając wymiar kary członkom Państwa Islamskiego, zalicza się do niej także czas przebywania w kurdyjskim więzieniu, z tym, że każdy dzień tam spędzony mnoży się razy trzy. Niemiecki wymiar sprawiedliwości uznaje, że rok spędzony w kurdyjskim więzieniu odpowiada trzem w niemieckim ze względu na złe warunki panujące w ośrodkach prowadzonych przez Kurdów.

Walka z terroryzmem a kara śmierci

W sprawie pojawił się także wątek ewentualnej kary śmierci dla terrorystów. USA są jednym z krajów, w którym jest ona wykonywana. To nie pierwszy raz, kiedy europejscy partnerzy robią stronie amerykańskiej z tego powodu problemy. Nie tylko dżihadyści z Niemiec obawiają się trafić do Stanów Zjednoczonych. Brytyjski sąd najwyższy uznał na przykład, że Wielka Brytania działała bezprawnie, przekazując USA dowody, które mogą doprowadzić do egzekucji dwóch członków oddziału zabójców Państwa Islamskiego. Euroislam.pl pisał o tej sprawie w marcu tego roku.

W przypadku obywateli Niemiec Waszyngton zapewnia, że nie odeśle ich do Guantanamo oraz że wobec nich nie zastosuje kary śmierci.

www.tagesschau.de

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign

Piotr S. Ślusarczyk

Doktorant UKSW, badacz islamu politycznego, doktor polonistyki UW; współprowadzący portal Euroislam.pl; dziennikarz telewizyjny i radiowy.

Inne artykuły autora:

Dzihadyści zaatakowali w Rosji

Izolacja rządu talibów już nie działa

Niemcy: czy deportacja imigrantów będzie sprawniejsza?