Jan Wójcik
„Sekretarz ONZ rozprawia się z mitami” – pisze „Gazeta Wyborcza” o wyjaśnieniach Sekretarza Generalnego ONZ António Guterresa w sprawie podpisanego właśnie globalnego paktu imigracyjnego.
Stwierdzenie, że „dokument nada ONZ prawo narzucania krajom członkowskim polityki migracyjnej” – to mit, twierdzi Sekretarz Generalny. I jest to prawda, tylko że Guterres i „Wyborcza” atakują pod postacią tego „mitu” przesadzoną wersję argumentu, podnoszonego przez poważnych krytyków paktu, że dokument ten stworzy jednak tzw. „miękkie prawo”, które będzie później kształtowało międzynarodowe zwyczaje w kwestiach migracji. Więc niby nikt niczego nie narzuci, ale jednak zadaniem paktu jest zmiana polityki migracyjnej na świecie, bo w przeciwnym razie po co byłoby w ogóle trudzić się podpisywaniem dokumentu i marnować papier?
Skoro państwa podpisujące zobowiązują się do czegoś, to chyba po to, żeby te zobowiązania realizować? Sekretarz ONZ, jak wszyscy zwolennicy paktu, którzy zabierali do tej pory głos, przypomina o zapisanym w pakcie „suwerennym prawie państw do stanowienia własnej polityki migracyjnej i zarządzania migracją w swojej jurysdykcji, zgodnie z prawem międzynarodowym”. Tylko że Guterres przemilcza tutaj te fragmenty paktu, w których podpisujący deklarują jednak poparcie dla migracji, dla rozpatrywania nieformalnych kwalifikacji migrantów, dla zwiększania ich dostępu do systemu socjalnego, dla promowania w mediach migracji jako pozytywnego zjawiska, dla ograniczania detencji przy migracji nieregularnej (nielegalnej). A co, jeżeli te postulaty stoją w sprzeczności z „własną polityką migracyjną” jakiegoś kraju – jak jest na przykład w przypadku Izraela, gdzie dłuższa detencja okazała się czynnikiem odstraszającym nielegalną migrację?
Drugim zarzutem, z którym „rozprawił się” Guterres, jest ustanowienie przez pakt prawa „do migracji, pozwalając wszystkim jechać, gdzie chcą i kiedy chcą”. Takie stwierdzenia też nigdy nie padły ze strony żadnego z merytorycznych krytyków paktu. Tym niemniej, skoro już ONZ deklaruje, że migracja jest zjawiskiem pozytywnym, to czyż nie powinno być konsekwentne i pozwolić temu pozytywnemu zjawisku rozlewać się na cały świat?
Trzecim mitem, według „GW” i Guterresa, ma być to, że „migracja to zasadniczo przemieszczanie się ludzi z globalnego południa na północ” – a przecież, jak argumentują, więcej migrantów przemieszcza się pomiędzy samymi państwami południa. Uspokajając nasze obawy „gospodarz świata” pomija informacje o preferencjach co do tego, gdzie chcieliby się naprawdę udać mieszkańcy różnych krajów południa, o biedzie, która na razie nie pozwala im się przemieszczać na północ, o kosztach przyjmowania ich u nas i o tym, jaką opieką są tutaj otaczani w porównaniu do tego, na co mogą liczyć na południu (a takiej właśnie opieki chciałby pakt – domagając się włączania migrantów jak najszybciej w bogate systemy socjalne krajów przyjmujących).