ONZ: „okrucieństwo i samowola” w obozach dla imigrantów w Libii

Warunki panujące w obozach w Libii są przerażające – pisze „Berliner Zeitung”, w artykule charakterystycznym dla stylu, w jaki główne niemieckie media relacjonują kryzys imigracyjny.

Jak pisze dziennikarka BZ Kordula Doerfler, dziesiątki tysięcy osób, głównie Afrykanów, przetrzymywanych jest tam częściowo od lat; są maltretowani, torturowani, gwałceni, a nawet sprzedawani jako niewolnicy. ONZ niedawno po raz kolejny potępiła „okrucieństwo i samowolę ” w nowym raporcie na temat obozów, w których przebywają także libijscy lekarze, aktywiści i dziennikarze. Próby ucieczki udaremniane są przez handlarzy ludźmi.

Około 140 desperatów próbowało, według ONZ, w minionym tygodniu uciec z jednego z tajnych więzień w pobliżu miasta Bani Walid, w północno-zachodniej części tego szarpanego wojną domową kraju. Według organizacji humanitarnej Lekarze bez Granic co najmniej 15 osób zostało zastrzelonych przez handlarzy ludźmi. Ocaleli z masakry głównie młodzi ludzie  z Erytrei, Etiopii i Somalii, którzy nawet kilka lat byli tam przetrzymywani i torturowani. Niemniej jednak większość miała cały czas nadzieję na ucieczkę przez Morze Śródziemne.

Liczba osób znajdujących się obecnie w obozach jest nieznana. Libia od lat jest krajem tranzytowym ku Europie – a od czasu obalenia rządzącego Kaddafiego państwem znajdującym się w całkowitym rozkładzie. Słaby rząd Jedności Narodowej w Trypolisie kontroluje tylko kilka części kraju. UNO i organizacje pomocowe nie mają dostępu do obozów i więzień, które znajdują się  poza ich kontrolą. Na  tych obszarach islamskie bojówki i przemytnicy we wzajemnej wspólpracy zarabiają miliardy na handlu ludźmi. „Uprowadzenia migrantów i uchodźców oraz stosowanie tortur do wymuszania okupu są nie tylko powszechne, ale zjawisko to wykazuje  tendencję wzrostową.”  ostrzegł ostatnio Christophe Biteau, koordynator Lekarzy bez Granic  w Libii. Ci, którzy przeżyją te nielegalne więzienia, są zrujnowani finansowo, fizycznie i psychicznie.

Wielu migrantów nie ma możliwości powrotu do ojczyzny. Nie uległa także zmianie umowa między rządami Libii i Włoch w zakresie zwalczania nielegalnej migracji. Libijska Straż Przybrzeżna, przy wsparciu włoskiej marynarki wojennej, coraz częściej odsyła ludzi z łodzi na stały ląd, gdzie znów grozi im internowanie.

Europa uznaje to za sukces, że obecnie znacznie mniej ludzi napływa do Europy przez Morze Śródziemne. Organizacje humanitarne i ONZ krytykują jednak to, że Europejczycy nie przejmują się tym, co dzieje się z ludźmi, którzy ponownie znajdą się w Libii. Według danych Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji (IOM) prawie 11 000 osób przybyło do Włoch w tym roku, prawie o 80 procent mniej niż rok temu.

Teraz, gdy Morze Śródziemne jest spokojniejsze, coraz więcej ludzi wyrusza w tę niebezpieczną podróż. Tylko w ciągu ostatnich kilku dni około 1500 migrantów zostało uratowanych przez europejską straż graniczna i organizacje pozarządowe. Według włoskiej Straży Przybrzeżnej, która zwykle koordynuje misje, statki wojskowe i organizacji pozarządowych podjęły w zeszły piątek ponad 1000 osób. W misjach uczestniczyły również niemieckie organizacje pomocowe Sea Eye i Sea Watch.

Jak informowali pracownicy organizacji Sea Eye z siedzibą w Ratyzbonie, łodzie uchodźców częściowo nie były w stanie manewrować na morzu, i były już zalane przez wodę. Na pokładzie znajdowało się ponad 40 kobiet i ośmioro małych dzieci. Ponieważ tak zwana trasa śródziemnomorska jest o wiele trudniejsza do pokonania, znowu coraz więcej osób, w tym syryjskich uchodźców, próbuje dotrzeć do Grecji przez Turcję. Ale jeszcze więcej migranów niż w latach poprzednich przybywa do Hiszpanii. Eksperci ostrzegają od pewnego czasu, że drogi migracji będą jedynie ulegać przesunięciu.

Europa nadal dąży do większej kontroli granic zewnętrznych i chce wzmocnienia Frontexu. Austriacki kanclerz Sebastian Kurz (ÖVP) domaga się nawet, aby pracownicy Frontexu byli rozmieszczani poza UE w tzw. krajach trzecich. Tymczasem prezydent Francji Emmanuel Macron podejmuje nową dyplomatyczną próbę rozwiązania obecnego kryzysu w Libii. Pod patronatem ONZ spotka się w Paryżu z szefem rządu w Trypolisie Fayesem al-Sarrajem i rządzącym na wschodzie kraju generałem Chalifem Haftarem oraz z przedstawicielami prawie 20 innych krajów. Celem rozmów ma być zorganizowanie nowych wyborów w Libii.

Oprac. Natalia Osten-Sacken, na podst. https://www.berliner-zeitung.de

———————————

Od redaktora:

Czytając powyższy artykuł nie można nie odnieść wrażenia, że jego zadaniem jest zawstydzenie czytelnika i uświadomienie mu całej odpowiedzialności, jaka spoczywa na nas, zwykłych Europejczykach za wszystkie krzywdy spotykające migrantów – czy to wciąż tkwiących na terenie Afryki, czy też ginących w odmętach Morza Śródziemnego. W sposób bardzo wyrazisty i wzruszający – zgodny zresztą z faktami, tego nie kwestionujemy – opisuje cierpienie zamkniętych w obozach migrantów, padających ofiarą handlarzy ludźmi, torturowanych, poniżanych i okradanych. I podświadomie wzbudza poczucie winy w nas, sytych, podłych białych, którzy nie chcą otworzyć na nich swoich serc. I bardzo taktycznie zapomina wspomnieć o tym, że cała ta tragiczna sytuacja została wywołana przez nieprzemyślane, nieodpowiedzialne decyzje kilku głów państw, oznajmiających całemu światu, że zapraszają go na darmową imprezę, za pieniądze społeczeństw, z którymi nikt tego nie był łaskaw skonsultować. I stawiając nas pod pręgierzem wyrzutów sumienia, autorka artykułu zapomniała także dodać, że pełne miłosierdzia NGO zostały przyłapane na współpracy z przemytnikami ludzi, a Emmanuel Macron jest prezydentem kraju, któremu w głównej mierze chaos w Libii zawdzięczamy.

 

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign