Odbudujemy wasze spalone kościoły

Andrzej Koraszewski

Prezydent Abdel Fattah al-Sisi nie należy do ulubieńców prezydenta Baracka Obamy. Prezydent Barack Obama preferuje prezydenta Recepa Tayyipa Erdoğana, który jego zdaniem zbudował najlepszą demokrację w muzułmańskim świecie.

W sumie to może być w jakimś sensie pozytywne – czasem poparcie wielkich tego świata wychodzi bokiem.

Prezydent Egiptu zdumiewa. W ubiegłym roku, po raz pierwszy w historii tego kraju prezydent brał udział w mszy bożonarodzeniowej w koptyjskiej katedrze. W tym roku zrobił to po raz wtóry.

W czasach popieranego przez prezydenta Baracka Obamę prezydenta Mursiego nasiliły się w Egipcie prześladowania chrześcijan i z cichym przyzwoleniem rządzącego wówczas Bractwa Muzułmańskiego mordowano ludzi i palono kościoły. Amerykański Departament Stanu milczał, amerykański prezydent milczał jeszcze bardziej.

Prezydent Sisi należy do gorszego sortu muzułmanów, którzy nie są mile widziani na zachodnich salonach

W tym roku, w koptyjskie Boże Narodzenie, podczas odprawianej w kairskiej katedrze św. Marka przez papieża Tawadrosa II mszy, prezydent Abdel Fattah al-Sisi powiedział: „Odbudujemy wasze wszystkie spalone kościoły”. Chodzi o dziesiątki kościołów, ale również o budynki, w których były chrześcijańskie instytucje, oraz domy chrześcijan spalone podczas trwających przez dwa lata prześladowań egipskich chrześcijan.

Prezydent Sisi jest muzułmaninem. Należy jednak do gorszego sortu muzułmanów, którzy nie są mile widziani na amerykańskich i europejskich salonach. Od chwili wyboru na stanowisko prezydenta były generał wzywa do zrewolucjonizowania islamu i pogodzenia go z wartościami dzisiejszego świata. Wielokrotnie apelował do duchownych, ale nie ograniczał się do samych słów. Szerzące nienawiść meczety zostały zamknięte, najbardziej radykalnym imamom odebrano prawo wygłaszania kazań, państwo zastrzega sobie prawo kontrolowania tego, co dzieje się w świątyniach.

„Przy tej okazji – powiedział prezydent Sisi w koptyjskiej katedrze – chciałbym zaapelować, by nikt nie rozbijał naszej jedności. Nie spotka nas krzywda, ani krzywda nie stanie się naszej gospodarce, ani naszej polityce; póki jesteśmy razem, możemy przezwyciężyć wszystko.

Bóg stworzył nas różnymi, w religiach, zachowaniach, kolorze skóry, językach, obyczajach, oraz tradycjach i nikt nie zdoła nas wszystkich ujednolicić.”

Wydawać by się mogło, że to przesłanie egipskiego prezydenta powinni usłyszeć politycy i dziennikarze całego świata. Prezydent Obama najwyraźniej uznał, że tego rodzaju przesłanie nie należy do jego systemu wartości, o prezydencie Erdoğanie lepiej nie mówić, bo w Turcji ministerstwo religii traktuje takie wypowiedzi jako apostazję, która powinna być karana śmiercią.

Prezydenckiej obietnicy odbudowania ponad sześćdziesięciu spalonych kościołów  towarzyszyły ubolewania, że egipscy chrześcijanie musieli czekać na to tak długo. Można się zastanawiać nad pytaniem, jak długo świat będzie czekał, żeby zauważyć uczciwe wysiłki tego prezydenta?

Ekstremizm w Egipcie nie został przezwyciężony, ma nie tylko setki tysięcy sympatyków we własnym społeczeństwie, ale Egipt jest nieustannie atakowany z zewnątrz. Na Synaju ciągle działają komórki ISIS, Turcja stała się siedzibą związanej z Bractwem Muzułmańskim egipskiej opozycji, Hamas jest zagrożeniem nie tylko dla Izraela, ale i dla Egiptu, zradykalizowani uchodźcy docierają nie tylko do Europy, ale infiltrują również takie kraje jak Egipt. Zagrożeniem jest Libia, w której Państwo Islamskie jest coraz potężniejsze.

Dla prezydenta Sisiego najpoważniejszym problemem jest jednak ekstremizm wewnątrz kraju. Ma wielu wrogów wśród duchownych, Bractwo Muzułmańskie jest nadal potężne i ma wiele uśpionych komórek. Reforma islamu nawet się nie zaczęła, chociaż jej zwolennicy czują się dziś znacznie silniejsi i coraz częściej zabierają publicznie głos. Pojawia się pytanie o reformę oświaty i, co być może jest najważniejsze, o reformy gospodarcze, bez których nic nie może się udać.

Egipt wydaje się być najciekawszym krajem zdominowanym przez islam. Prezydent Sisi działa ostrożnie, bez zbędnego pośpiechu. Jego intencje nie pozostawiają jednak wątpliwości.

Jego świąteczne życzenia w koptyjskiej katedrze to nie są tylko miłe słowa z okazji religijnego święta, to ważny sygnał dla egipskiego społeczeństwa, ale i dla reszty świata. Muzułmański terroryzm może się zakończyć tylko przez położenie tamy politycznemu islamowi. Amerykański prezydent i politycy europejscy robili jak dotąd wszystko, żeby ten polityczny islam wzmocnić. Nic dziwnego, że w ponad sześć lat po osławionym kairskim przemówieniu prezydenta Obamy muzułmański terroryzm jest stokrotnie silniejszy, a Bliski Wschód płonie w ogniu.
Z świątyń nieczęsto słyszymy słowa, które budzą nadzieję. Tym razem jest inaczej, chociaż wiele się musi stać, aby ta nadzieja nabrała solidnych podstaw.
Egipt oczywiście nie jest i długo jeszcze nie będzie krajem demokratycznym w zachodnim tego słowa rozumieniu. Tylko w roku 2015 sądy egipskie wydały 720 wyroków śmierci. Spowodowało to liczne protesty na Zachodzie. Trudno jednak doszukać się informacji na temat liczby wykonanych wyroków. W marcu londyński „Guardian” donosił o powieszeniu człowieka, który zepchnął nastolatka z dachu budynku. W maju sąd odroczył decyzję o wykonaniu kary śmierci byłego prezydenta Mursiego.
Rekordzistą jest Iran, gdzie według  Al-Dżaziry w 2015 roku wykonanych wyroków śmierci było ponad tysiąc (wg. AI. tylko w pierwszym półroczu 2015 ponad 700).

Arabia Saudyjska – 157 wykonanych wyroków śmierci w 2015r.

Danych z Syrii i Iraku brak, ale w obydwu tych krajach stosuje się karę śmierci.

Karę śmierci stosuje się również w Autonomii Palestyńskiej i w Gazie, tu również danych za ubiegły rok brak mimo, że wyroki były wykonywane.
W Egipcie trwa swego rodzaju wojna domowa. Sądy istotnie wydają setki wyroków śmierci. Fakt, że nie są one wykonywane, jest znamienny.
P.S. Czy urzędujący prezydent kraju może być dysydentem? Interesujące pytanie. Mam wrażenie, że czasem to jest możliwe i że w przypadku tego prezydenta mamy do czynienia z takim dziwnym fenomenem.

Źródło: http://www.listyznaszegosadu.pl/

image002

Andrzej Koraszewski  – publicysta i pisarz ekonomicznospołeczny, były dziennikarz BBC, wiceszef polskiej sekcji BBC i publicysta paryskiej „Kultury”. Od stycznia 2014 prowadzi wraz z żoną, Małgorzatą Koraszewską, magazyn internetowy poświęcony nauce, przemianom społecznym, a w szczególności konfliktom na Bliskim Wschodzie: „Listy z naszego sadu”. www.listyznaszegosadu.pl

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign