Abhijit Pandya
Smutkiem napawa fakt, że Nigel Farage z Independence Party (UKIP (Partia Niepodległości Zjednoczonego Królestwa) rozważa wycofanie swojej partii z polityki zakazu noszenia burki . Wbrew powszechnemu przekonaniu w tej polityce nie ma bowiem niczego nietolerancyjnego lub nieliberalnego.
Zgodnie z powszechnym i błędnym założeniem, brakiem tolerancji jest nietolerowanie na Wyspach Brytyjskich innych, obcych kultur. To błędne równanie jest niepełne. Brakująca jego część może mieć formę pytania: Jak można być tolerancyjnym wobec imigrantów i ich kultur, jeśli nie rezygnują oni z własnych kultur i nie asymilują się po przybyciu na terytorium brytyjskie? Mówiąc wprost: jeśli ktoś znajduje się na cudzej ziemi, byłoby brakiem tolerancji, brakiem poszanowania dla kultury i kraju, zachowywanie się niezgodnie z normami i obyczajami tego kraju. Jak mówi stare przysłowie: „Jeśli wejdziesz między wrony, musisz krakać, jak i one”.
Dlaczego więc niektóre kobiety noszą burkę w Wielkiej Brytanii i tym samym wykazują brak tolerancji wobec tutejszej kultury i mieszkańców? W przeciwieństwie do powszechnego przekonania, w islamie nie ma w ogóle teologicznego uzasadnienia dla burki (lub hidżabu czy czadoru). W najlepszym wypadku można odnaleźć słowa islamskiego proroka, który twierdzi, że obie płcie powinny ubierać się „skromnie”. Na przykład kobiety, które odbywają islamską pielgrzymką (hadżdż) mają wyraźny zakaz zakrywania twarzy. Twierdzenie, że zakrywanie twarzy jest wymogiem religijnym w islamie, jest po prostu kłamstwem. Lecz jest to kłamstwo bardzo zręcznie użyte. Wykorzystuje ono naturalną brytyjską niechęć do ingerowania w wymogi wiary innych ludzi i niezwykle głębokie poszanowanie przekonań innych, nawet jeśli ci inni nie mają zamiaru, co jest zresztą smutne i nikczemne, odwzajemniać tego szacunku.
Błędny i powszechny pogląd głosi, że noszenie burki (i wszystkie „islamskie” zasłony kobiecych twarzy) jest powszechną praktyką kulturową w świecie muzułmańskim i to powinno nas do niej przekonać. Pogląd ten również nakazuje nam, abyśmy kierowali się złą z punktu widzenia moralnego empatią. Każe nam uznać, że burka w dużej mierze pochodzi ze społeczeństw nie znających emancypacji kobiet. W związku z tym, praktyka ta zasługuje przynajmniej na zrozumienie.
Łatwo jest jednak zweryfikować ten pogląd. Tak naprawdę jest wręcz przeciwnie. W poprzednich wiekach burka były charakterystyczna w dużej mierze dla wiejskich, zacofanych i odizolowanych terenów (zamieszkałych przez wahhabitów) Półwyspu Arabskiego. Co dziwniejsze, wszechobecność zasłon twarzy jest w rzeczywistości zjawiskiem typowym dla XX wieku w niektórych społecznościach, a dla większości świata muzułmańskiego typowym wręcz dopiero dla końca XX wieku.
Brytyjczycy mają naturalne zamiłowanie do szanowania przekonań religijnych innych ludzi, ale burka ma niewiele wspólnego z pobożnością – jest całkowicie związana z polityką. Trzeba pamiętać, że to, co posiada religijne znaczenie w islamie, nabiera często znaczenia politycznego w kulturze i dyskursie Wielkiej Brytanii. Aby zrozumieć i obalić mity związane z burką, nie powinniśmy pozbywać się naszego osiągnięcia z epoki Oświecenia, to znaczy umiejętności rozróżniania tak subtelnych pojęć.
Burka nie jest wcale reliktem czasów sprzed emancypacji kobiet. W dużej mierze jest ona świadectwem wielkiego i celowo wykonanego politycznego kroku wstecz, którego celem jest de-emancypacja, ograniczenie niezależności muzułmańskich kobiet, które stopniowo uwalniały się od statusu bycia własnością. Kobiety te emancypują się dzięki kontaktowi z Zachodem. Dowody na to, w postaci fotografii, są przytłaczające i zarazem niepokojące.
Zdjęcie z immatrykulacji na Uniwersytecie w Kairze w 1950 roku
http://frontpagemag.com/2010/02/05/how-the-veil-conquered-cairo-university/ ukazuje obraz zbliżony do tego, co można zobaczyć dzisiaj w Wielkiej Brytanii. Zakrycia twarzy pojawiają się zaledwie raz lub dwa razy. Zdjęcia z kolejnych lat pokazują, jak z roku na rok uśmiechnięte i wyemancypowane kobiety stopniowo przestają być widoczne, aż w końcu te, które nie noszą zakryć, stają się wyjątkiem. Jaka siła sprawiła, że historyczny anachronizm naszego tysiąclecia, taki jak na przykład pełna zasłona twarzy, czyli nikab, stał się normą?
Odpowiedź brzmi: sprawiło to Bractwo Muzułmańskie, ruch polityczny, który jest obecnie, jak się wydaje, gotowy do pokierowania impetem Arabskiej Wiosny w kierunku zaprowadzenia teokracji w państwach Afryki Północnej.
Rzeczywiście, w większości świata islamskiego zasłona i najbardziej dramatyczny jej wariant, czyli burka, jest uważana za „znak Bractwa”. Wskazuje to dobitnie na dominację politycznej agendy BM na tym terenie.
Ponadto, analizując obiektywnie to zjawisko, należy zadać sobie pytanie: Co właściwie wyraża to nakrycie głowy, gdy jest wykorzystywane w celu ukrywania tożsamości? Kobiety, które naprawdę dobrowolnie noszą burkę w kraju takim jak Wielka Brytania, umyślnie albo nieumyślnie okazują, że mają w „głębokim poważaniu” wewnętrzne reguły społeczne. Reguły te zakładają, że dobrowolne pokazywanie twarzy jest kluczowym elementem bezpieczeństwa, spójności oraz spokoju w demokratycznym społeczeństwie. Tak czy inaczej, jest to brak tolerancji w stosunku do kultury właściwej dla terytorium, na którym ktoś się znajduje. Tak więc noszenie burki jest bez wątpienia aktem nietolerancji wobec kultury brytyjskiej.
Tak zwani libertarianie często popierają liberalne nastawienie do burki i atakują zwolenników zakazu jej noszenia, oskarżając ich o brak tolerancji. W rzeczywistości ci, którzy popierają zakaz, tak jak lord Pearson, przewodniczący Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa, walczą o utrzymanie wzajemnego szacunku pomiędzy nadzwyczajną tolerancją Brytyjczyków wobec obcych kultur, która wynika z edukacji i post-oświeceniowej polityki, a tymi, którzy przybywszy do nowego kraju nie chcą się asymilować.
Nigdy jeszcze tolerancja nie była tak jednostronna. Jakie społeczeństwo, naród lub kultura, nie mówiąc już o gospodarzu przyjęcia, chciałoby się zgodzić na tak ewidentny brak tolerancji swoich gości? Akcpetacja burki nie jest oznaką, jak uważają pseudoliberałowie, tolerancji dla swobody wyboru stroju, lecz raczej tolerancją dla poważnej obrazy. Już samo to sprawia, że prawny zakaz burki jest kwestią moralną. Jednak istnieje jeszcze inny czynnik, który przemawia na korzyść zakazu. Funkcjonuje pogląd, że burka chroni kobiety przed nienasyconą rozwiązłością mężczyzn. Jest to głęboko błędna argumentacja. Potwierdza ona tylko złe traktowanie kobiet w kulturze, gdzie zabójstwa „honorowe” i przymusowe małżeństwa są nieproporcjonalnie powszechne.
Burka za jednym zamachem niweczy sto lat uporczywych starań feministek, aby mężczyźni ponosili odpowiedzialność za swoje działania. Ciężar odpowiedzialności za kontrolowanie swoich popędów przez mężczyzn przesuwa się ze sfery społecznej na rodzinną, gdzie kobiety, żeby odwrócić od siebie uwagę mężczyzn, muszą ukrywać wszelkie ślady swojej kobiecości.
Istnieje w związku z tym mroczna i trudna do przełknięcia prawda, której architektom wielokulturowości nie wolno ignorować: w społeczeństwach, w których na skutek niefortunnych decyzji burka staje się normą, celowe ataki na tle seksualnym na kobiety nie noszące burek mogą również stać się normą.
Psychologiczne samousprawiedliwianie się pakistańskich gangów gwałcicieli (białych) kobiet na północy Anglii pokazuje drugie oblicze społeczeństwa, którego moralne tchórzostwo po prostu nie chce zmierzyć się z takim określeniem tożsamości płciowej, jakiego wyrazem jest burka.
Warto w końcu powtórzyć, że burka nie ma nic wspólnego z wolnością religijną. Nie jest religijnym obowiązkiem, który wymagałby naszej uwagi i szacunku. Wręcz przeciwnie, jest to celowa deklaracja polityczna i jej znaczenie powinno być konsekwentnie i bezpardonowo kwestionowane w wolnym społeczeństwie demokratycznym, a szczególnie w takim, które udaje, że wierzy w wolność kobiet.
To, że kiedyś lord Pearson, jako lider UKIP, miał odwagę uznać polityczną konieczność konfrontacji z tym zagadnieniem, było zerwaniem z polityczną apatią na rzecz starania o ochronę naszej kultury. To, że teraz Nigel Farage, jako obecny lider tej samej partii, rozważa porzucenie tego zobowiązania, powinno skłonić nas do zastanowienia się, czy nasi politycy w ogóle jeszcze mają odwagę do walki o nasze dziedzictwo kulturowe i równość płci.
W przeciwieństwie do wniosków z jego nowej oceny sytuacji, zakaz noszenia burki jest ważny, aby tkanka naszego społeczeństwa była zbudowana nie na jednostronnej, ale na wzajemnej tolerancji między nowo przybyłymi gośćmi i ich niezwykłymi gospodarzami.(pj)
Abhijit Pandya jest wykładowcą prawa międzynarodowego na University of Durham. Jest także dyrektorem Freedom of Speech Institute „DiscourseUK”, instytutu prowadzącego kampanie przeciwko politycznej poprawności i tłumieniu swobody debaty publicznej. Tłumaczenie: Agaxs
Źródło: http://www.dailymail.co.uk/debate/article-2076544/Why-Burka-ban-defends-rights-women.html