Niemiecki rząd po raz kolejny sprowadził z syryjskiego obozu detencyjnego do Niemiec kilka zwolenniczek dżihadystycznych oddziałów Państwa Islamskiego i ich dzieci.
O decyzji niemieckiego rządu poinformowała minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock (Zieloni). Z obozu Roj w północno-wschodniej Syrii do Niemiec przywieziono siedmioro dzieci i cztery kobiety. Do Niemiec ściągnięto także młodego mężczyznę, który do Syrii wyjechał jako 11-latek. Kobiety i młody mężczyzna po przybyciu do Niemiec zostali natychmiast osadzeni w areszcie.
„Ostatecznie są one również ofiarami ISIS. Nie wolno nam zatem pozostawić ich bez perspektyw w obozach w północno-wschodniej Syrii” – podkreśliła niemiecka minister. Jednak sprowadzone kobiety i młody mężczyzna będą musieli odpowiedzieć za swoje czyny.
Baerbock podziękowała stronie kurdyjskiej, która umożliwiła repatriację, przełamując niekorzystne okoliczności. Minister podziękowała też USA za wsparcie logistyczne. W sześciu operacjach repatriacyjnych rząd federalny sprowadził do Niemiec z północno-wschodniej Syrii łącznie 26 kobiet, 76 dzieci i jednego nastolatka. Rząd federalny zajmował się przede wszystkim repatriacją niemieckich dzieci, które musiały żyć w tamtejszych obozach, ponieważ ich rodzice postanowili pojechać z Niemiec na dżihad w szeregach ISIS.
Wielu bojówkarzy Państwa Islamskiego przywiozło ze sobą żony i dzieci do „kalifatu”, który ISIS proklamowało w 2014 roku na znacznych obszarach Iraku i Syrii. Kurdowie wspierani przez USA i inne armie sojusznicze wyparli dżihadystów z Syrii w 2019 roku.
Liczni zwolennicy Państwa Islamskiego zostali schwytani i od tego czasu są przetrzymywani wraz z rodzinami w obozach w północnej Syrii. Władze kurdyjskie wielokrotnie domagały się od państw macierzystych przyjęcia tych ludzi z powrotem z przepełnionych obozów.